Puchar Polski dla Legii!

Finał Pucharu Polski nie był wielkim widowiskiem. Przez 120 minut rozgrywanego w Bełchatowie spotkania Wisły Kraków z Legią Warszawa oba zespoły wypracowały znikomą ilość sytuacji strzeleckich i o tym, do kogo trafi krajowe trofeum, decydowały rzuty karne. W tych większą odporność psychiczną wykazali Wojskowi. Szkoda, że widowisko zepsuli pseudokibice Legii, którzy sprowokowali awanturę na trybunach, rzucając racami w sektory zajmowane przez fanów Białej Gwiazdy.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

Pierwsza połowa nie była porywającym widowiskiem. Tempo gry mogło wprawdzie zadowalać, jednak nie przekładało się ono na ilość sytuacji strzeleckich. Bardzo długo bowiem żadna z drużyn nie potrafiła oddać groźnego strzału na bramkę rywala. W początkowych fragmentach najaktywniejszy był Mauro Cantoro, który oddał dwa niezłe strzały na bramkę Legii, ale nie udało mu się przymierzyć celnie. Najpierw piłka zatrzymała się na bocznej siatce, natomiast kilka minut później poleciała nad poprzeczką.

Z kolei w 24. minucie zaatakowała Legia i do szczęścia zabrakło jej bardzo niewiele. Świetną akcję na lewym skrzydle przeprowadził Bartłomiej Grzelak, który zagrał do nadbiegającego Miroslava Radovicia. Serb fatalnie się jednak pomylił nie trafiając w piłkę, a dobijający chwilę później Takesure Chinyama został zablokowany przez krakowskich defensorów.

Takich sytuacji w pierwszej połowie było jednak jak na lekarstwo. Wisła, która w pierwszym kwadransie sprawiała lepsze wrażenie, szybko oddała inicjatywę drużynie Jana Urbana, a Wojskowi choć starali się zmuszać Mariusza Pawełka do wysiłku, w pierwszej połowie nie wypracowali już klarownej okazji do uzyskania prowadzenia.

Nieco ciekawiej było tuż po zmianie stron. W 48. minucie wybornej szansy dla Wisły nie wykorzystał Rafał Boguski, który nie zdążył przeciąć lotu piłki po znakomitym dośrodkowaniu Wojciecha Łobodzińskiego. Z kolei trzy minuty później mogło być 1:0 dla Legii. W pole karne Białej Gwiazdy precyzyjnie zacentrował Roger, a do strzału głową doszedł Chinyama. Po rękach Pawełka piłka odbiła się od poprzeczki i spadła pod nogi Grzelaka. Napastnik Wojskowych nie miał jednak szans, by skutecznie dobić strzał czarnoskórego kolegi, gdyż zablokował go Arkadiusz Głowacki.

Zryw w wykonaniu obu drużyn na początku drugiej połowy był jednak bardzo krótki i później groźnych spięć znów zabrakło. Pomiędzy 62. a 64. minutą odnotowano jeszcze po jednym groźnym strzale z obu stron. W ekipie Legii czujność Pawełka sprawdził Radović, natomiast na bramkę Jana Muchy nieźle przymierzył Marek Zieńczuk. Żadne z tych uderzeń nie było jednak na tyle groźne, by dać gola którejś z drużyn.

W 76. minucie doszło do bardzo nieprzyjemnego incydentu. Pseudokibice Legii wszczęli awanturę, rzucając racami w sektor zajmowany przez fanów Białej Gwiazdy. Konflikt szybko się zaostrzył, interweniowała policja i sędzia Grzegorz Gilewski był zmuszony przerwać zawody na blisko dziesięć minut. Gdy sytuacja została już opanowana, Wisła i Legia wypadły nieco z rytmu i już do końca spotkania nie wypracowały na boisku nic godnego uwagi.

W dogrywce również działo się niewiele i godny odnotowania był w zasadzie tylko mocny strzał Rogera, do którego Brazylijczyk doszedł po bilardowym zagraniu w polu karnym Wisły. Pawełek nie dał się jednak zaskoczyć i wybił zmierzającą pod poprzeczkę piłkę na rzut rożny.

Ponad 120 minut gry nie przyniosło zatem żadnej bramki i arbiter zarządził konkurs rzutów karnych. Sześć pierwszych jedenastek oba zespoły wykonały bez zarzutu. Dla Wisły trafiali Głowacki, Zieńczuk i Cleber, natomiast dla zespołu Jana Urbana - Wojciech Szala, Roger oraz, wprowadzony na boisko w dogrywce, Marcin Smoliński. Później jednak gole nie padły po trzech uderzeniach z rzędu. Jean Paulista poszedł do jedenastki niemrawo, tak też uderzył i Mucha wyczuł jego intencje. Szansy na objęcie prowadzenia w konkursie rzutów karnych nie wykorzystał jednak Aleksandar Vuković, który trafił w poprzeczkę.

W piątej kolejce jedenastek golkiper Wojskowych zaprezentował się fantastycznie, bowiem zdołał obronić bardzo dobry strzał Marcina Baszczyńskiego. O wszystkim decydowało zatem uderzenie Jakuba Wawrzyniaka. Były zawodnik Widzewa Łódź przymierzył idealnie w lewy róg bramki, podczas gdy Pawełek rzucił się w prawy i piłkarze z Warszawy mogli cieszyć się z triumfu nad Białą Gwiazdą.

Puchar Polski po raz 13. w historii pojechał zatem do stolicy. Biała Gwiazda nie zdołała zdobyć podwójnej korony, jednak nie zaprezentowała się w Bełchatowie tak dobrze, jak w wielu spotkaniach zakończonego niedawno sezonu Orange Ekstraklasy. W przekroju 120 minut gry poprzedzających konkurs jedenastek to piłkarze z Warszawy mieli nieco więcej okazji, by zdobyć gola, dlatego też trudno uznać ich końcowy sukces za niezasłużony.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0, karne 3:4

rzuty karne
:
1:0 - Głowacki
1:1 - Szala
2:1 - Zieńczuk
2:2 - Roger
3:2 - Cleber
3:3 - Smoliński
X - Paulista
X - Vuković
X - Baszczyński
3:4 - Wawrzyniak

Składy:

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Cleber, Głowacki, Piotr Brożek, Łobodziński (60' Jirsak), Cantoro, Sobolewski, Zieńczuk, Boguski (99' Diaz), Matusiak (46' Paulista).

Legia Warszawa: Mucha - Szala, Astiz, Choto, Wawrzyniak, Radović, Vuković, Roger, Rybus (89' Majkowski), Grzelak (90+3' Borysiuk), Chinyama (112' Smoliński).

Żółte kartki: Cantoro, Paulista, Cleber (Wisła) oraz Wawrzyniak, Szala, Majkowski, Roger, Borysiuk (Legia).

Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom).

Widzów: 5000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×