Serie A1: Trento i Cuneo przed V-Day

Już w niedzielę w Serie A1 nastąpi długo oczekiwany dzień kończącego się sezonu 2009/2010 - tzw. V-Day. Dwa najlepsze w tegorocznych rozgrywkach ligowych zespoły, Itas Diatec Trentino i Bre Banca Lannutti Cuneo, powalczą o Scudetto. Po raz pierwszy w historii mistrza kraju wyłoni tylko jeden pojedynek.

Anna Dmochowska
Anna Dmochowska

Finał tegorocznych rozgrywek odbędzie się w Bolonii. Tym razem o Scudetto zadecyduje tylko jeden mecz - takie ograniczenie z pewnością podnosi emocje związane ze spotkaniem. Zwiększa też szanse teoretycznie słabszej drużyny. Poza tym jedna wielka impreza siatkarska może wpłynąć na wzrost popularności tego sportu, co już daje się zauważyć w trwającej promocji V-Day. Z drugiej strony zawęża to możliwości śledzenia konfrontacji dwóch najlepszych ekip Serie A1 - dla kibiców co najmniej trzy mecze to nie to samo, co jeden.

Do finałowego pojedynku przystąpią Itas Diatec Trentino i Bre Banca Lannutti Cuneo. W decydującej walce o najwyższe trofea spotkają się już po raz drugi w tym sezonie - wcześniej miały okazję stanąć naprzeciwko siebie w finale TIM Cup A1 w Montecatini Terme. Wówczas górą była ekipa z Trydentu, która pokonała rywali 3:1 po dość zaciętym boju. Podobnie jak ponad trzy miesiące, tak i teraz faworytem są podopieczni Radostina Stojczewa. - W niedzielę stanie przed nami wyzwanie znacznie różniące się od tego z końca stycznia w Montecatini Terme. Cuneo to zespół, który od tamtego czasu zrobił duże postępy i przed którym czujemy respekt, ponieważ składa się z zawodników, którzy wiedzą, jak skutecznie grać w tego typu rozgrywkach. W porównaniu do finału Pucharu Włoch, rywale mogą też liczyć na wsparcie Wijsmansa, którego zabrakło wówczas. Z tego i innych powodów spodziewam się wielkiej bitwy. Oba zespoły startują jednak na równych warunkach, mamy wiec 50 procent szans na wygraną. Tak jak nasi przeciwnicy - ocenia szkoleniowiec Itasu.

Jego drużyna do Bolonii przybyła w pełnym składzie, co oznacza, że do drużyny powrócił już brazylijski rozgrywający, Raphael. Nie jest on jednak jeszcze w pełni gotowy do gry i dlatego scenariusz niedzielnego finału w ekipie z Trydentu, podobnie jak w Final Four Ligi Mistrzów, reżyserował będzie Łukasz Żygadło, najlepszy rozgrywający łódzkiego turnieju. Po drugiej stronie siatki będzie miał Nikolę Grbicia, którego wystawy wykorzystywać będą inne gwiazdy zespołu Bre Banca Lannutti Cuneo, m.in. Władimir Nikołow, Wout Wijsmans czy Luigi Mastrangelo. Ten ostatni uważa, że obie ekipy są silne, a o ostatecznym zwycięstwie zdecyduje dyspozycja dnia i odpowiednie rozłożenie sił. Ale łatwo nie będzie. - Trento w trudnych momentach często wykorzystywało zagrywkę, a poza tym ma silną linię ataku z takimi zawodnikami, jak Kazijski, Vissotto czy Juantorena. Są silni w kluczowych momentach i trudno z nimi grać, ale nie składamy broni - mówi Mastrangelo. Jego kolega z drużyny, Łotysz Janis Peda, dodaje, że Cuneo nie chce poprzestać na satysfakcji ze zdobycia Pucharu CEV. - W niedzielę spotkamy się z silnym zespołem, ale damy z siebie wszystko i powalczymy - zapewnia.

W niedzielę 9 maja w bolońskiej hali zapowiada się niezwykle interesujące spotkanie. Zaroi się też od gwiazd Serie A1, a wszystkie, które pojawią się na parkiecie, mają jeden i ten sam jasno określony cel. Emocji będzie więc co niemiara i choć faworytem jest Trento, sprawa złota pozostaje otwarta. Walka o Scudetto rozpocznie się punktualnie o godzinie 18.00.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×