Słupek i poprzeczka to jeszcze nie bramka - relacja z meczu MKS Kluczbork - Górnik Łęczna

Piłkarze MKS-u Kluczbork nie mogą być pewni utrzymania się na zapleczu ekstraklasy. W środę mogli uczynić poważny do tego krok. Wystarczyło tylko pokonać jednego z głównych rywali w walce o ligowy byt - Górnika Łęczna. Pojedynek zakończył się jednak bezbramkowym remisem.

Artur Długosz
Artur Długosz

Na własnym stadionie podopieczni Grzegorza Kowalskiego są niezwykle groźni. Od października ubiegłego roku piłkarze MKS-u przegrali zaledwie raz! Komplet punktów z Kluczborka wywiozło Podbeskidzie Bielsko-Biała. Tym razem także Kluczbork pozostał niezdobyty, ale gospodarze liczyli, że w starciu z Górnikiem Łęczna wywalczą trzy oczka.

Początek spotkania upłynął bez groźnych sytuacji strzeleckich. Obydwie drużyny badały swoje możliwości i nieśmiało próbowały atakować. Strzały na bramkę były jednak niecelne. W 14. minucie Rafał Niziołek wpadł w pole karne, ale lepszy był golkiper Jakub Wierzchowski, który nogami odbił piłkę. Goście pierwszy strzał oddali dopiero 19. minucie. Veljko Nikitović uderzył jednak bardzo niecelnie. Ten sam zawodnik szczęścia szukał także w 27. minucie - również bez powodzenia.

Po pół godziny gry zaatakowali piłkarze z Łęcznej. Po dograniu w pole karne piłkę tyłem od bramki przyjął Janusz Surdykowski, obrócił się i strzelił. Uczynił to jednak zbyt słabo i Krzysztoł Stodoła pewnie obronił. Na odpowiedź gospodarzy trzeba było czekać pięć minut. Waldemar Sobota strzelił sprzed pola karnego, bramkarz odbił przed siebie piłkę, a nadbiegający Niziołek został uprzedzony przez obrońcę Górnika. W pierwszej części więcej emocji już nie było.

Druga odsłona rozpoczęła się od dwóch rzutów rożnych dla gości, z których jednak nic nie wyniknęło. W odpowiedzi z dystansu przymierzył Michał Glanowski, ale piłka po rykoszecie wyszła na róg, po którym nie było zagrożenia pod bramką Wierzchowskiego. W 63. minucie gospodarze stanęli przed doskonałą okazją i byli bardzo bliscy objęcia prowadzenia. Sobota przejął piłkę, wbiegł w pole karne, minął obrońcę i strzelił. Piłka po uderzeniu z 16 metrów odbiła się od słupka i wyszła na aut bramkowy! W 70. minucie napastnik MKS znów miał pecha. Niziołek dośrodkował piłkę, której lot przeciął Sobota. Futbolówka odbiła się od nierównej nawierzchni i trafiła w poprzeczkę.

Sobota był bardzo aktywny w tych zawodach. Za każdym razem brakowało mu jednak szczęścia. Tak było na przykład w 75. minucie, kiedy zawodnik minął kilku graczy, strzelił, a piłka po rykoszecie spadła poza bramkę. Trzy minuty po tej akcji przypomnieli o sobie goście. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego groźnie głową strzelał Nikitović, ale Stodoła w pięknym stylu sparował piłkę na korner. Po nim nie było już zagrożenia.

Ostatecznie pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem. Czy dla jakiejś z drużyn to jedno oczko wywalczone w środowym spotkaniu w walnym stopniu przyczyni się do utrzymania? O tym przekonamy się już w dalszej fazie rozgrywek.

MKS Kluczbork - Górnik Łęczna 0:0

Składy:

MKS Kluczbork:
Stodoła - Orłowicz, Odżywolski, Jagieniak, Stawowy, Kazimierowicz (87' Nowacki), Nitkiewicz (80' Tuszyński), Niziołek, Glanowski, Wodniok (54' Półchłopek), Sobota.

Górnik Łęczna: Wierzchowski - G. Bronowicki, Wallace, Bartkowiak, Kazimierczak (18' Karwan) - Nakoulma, Nikitović, Bartoszewicz, Niżnik, Nazaruk (78' Niedziela) - Surdykowski (84' Szymanek).

Żółte kartki: Bartkowiak, Wallace (Górnik).

Sędzia: Jacek Zygmunt (Jarosław).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×