Play-off LEGA Basket: Wielkie emocje w ćwierćfinałach
Tylko jedno spotkanie zakończyło się różnicą większą, niż dwa punkty. W pozostałych gospodarze wygrywali właśnie taką różnicą punktów, a Montepaschi Siena do pokonania Benettonu Treviso potrzebowała dogrywki.
Jacek Seklecki
Sporo szczęścia miała Pepsi Caserta. Drużyna, w której występuje polski rozgrywający, Łukasz Koszarek dopiero w samej końcówce spotkania przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Pepsi świetnie rozpoczęło ten mecz, wygrywając pierwszą kwartę 23:9, ale z biegiem czasu traciło swoją przewagę. Na początku czwartej kwarty ekipa z Rzymu wyszła na prowadzenie 51:50, a wygrywała już nawet 56:50. Od tego momentu gra się wyrównała. Gospodarze doszli rywala i o zwycięstwie zadecydowała końcówka.
Na kilka sekund przed końcem, przy wyniku 77:76 dla Pepsi faulowany był Timothy Bowers. Spudłował jednak oba rzuty wolne, ale na posterunku stał Jumaine Jones. Zebrał piłkę i podał do Fabio Di Belli, który był jeszcze faulowany, a zegar pokazywał już koniec czasu. Wykorzystał jeden rzut wolny ustalając wynik na 78:76. Łukasz Koszarek spędził na parkiecie 11 minut. W tym czasie zdobył zaledwie dwa punkty.
Dogrywki do zwycięstwa potrzebował mistrz Włoch, Montepaschi Siena. Podopieczni Simone Pianigianiego nie mieli łatwego życia w drugim meczu z Benettonem Treviso, który nawet na chwilę nie dał rozpędzić się faworyzowanym gospodarzom. Zwycięstwo mógł swojemu zespołowi zapewnić jeszcze Terrell McIntyre. Na kilka sekund przed końcem skutecznym rzutem popisał się Kelvin Rivers, wyrównując stan meczu na 83:83.
McIntyre miał tylko chwilę, dobiegł do połowy boiska i rzucił przed siebie, ale piłka nie dotknęła nawet kosza. W dogrywce jednak on i jego koledzy byli już górą. Świetnie grali David Hawkins i Romain Sato, który w doliczonym czasie gry zdobyli po pięć punktów, a w całym meczu odpowiednio 26 i 17. Po stronie Benettonu bardzo dobry mecz rozegrał były zawodnik Polpaku Świecie, Bobby Dixon, autor 22 punktów.
Duże problemy z odniesieniem zwycięstwa miało Armani Jeans Mediolan. Wicemistrz Włoch przez większą część meczu prezentował się bardzo niemrawo na parkiecie, przez co przed ostatnią kwartą przegrywał różnicą ośmiu punktów. W decydującej części gry to jednak mediolańczycy przełamali zawodników Sigmy, zdobyli 24 punkty, tracąc zaledwie 14, co pozwoliło odnieść zwycięstwo 67:65.
Większą różnicą punktów, aczkolwiek również nie bez problemów, swój mecz wygrała drużyna NGC Cantu. Drużyna ta swoje zwycięstwo może zawdzięczać dobrej drugiej kwarcie, którą wygrała 27:19. Przewagi tej Cantu nie dało sobie już odebrać, spokojnie kontrolując wynik do samego końca. ostatecznie NGC Cantu po raz drugi pokonało Canadian Solar Bolonia, tym razem 74:68 i podobnie jak trzy inne drużyny prowadzi w ćwierćfinale 2-0.