Wimbledon: Półfinał według Nadala jednym z najcięższych meczów w karierze

Rok temu finał Wimbledonu oglądał na sofie, sfrustrowany kontuzją kolan, która nie pozwoliła mu bronić tytułu. Teraz Rafa Nadal ma za sobą trzynaście kolejnych zwycięstw na londyńskiej trawie. Po półfinale czuje się nieco winny tym, że wyeliminował wielkiego faworyta gospodarzy.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Przy okazji meczu z Murrayem hiszpański lider rankingu, triumfator sprzed dwóch lat, spotkał się z Davidem Beckhamem. - Rozmawialiśmy przez pięć minut, ale znamy się już z Madrytu - mówi Nadal, który wiktorię nad Szkotem uznał za jeden z najtrudniejszych meczów w swojej karierze.

Majorkańczyk zagra w niedzielę o ósmy wielkoszlemowy tytuł, drugi w Wimbledonie, gdzie w czwartym kolejnym starcie dochodzi do decydującej fazy. Do tej pory za każdym razem mierzył się jednak z Federerem. Teraz Berdych. Czech uznaje Nadala za swojego ulubionego zawodnika do oglądania na korcie. - Tomáš jest za dobry, by mnie tak podziwiać - przyznał nieco zmieszany Rafa. - Był najlepszy w swojej połówce drabinki, więc żaden rywal nie mógłby być w finale groźniejszy od niego. Mecz będzie bardzo trudny dla mnie i mam nadzieję, że także dla niego.

W piątek faworyt musiał być zadowolony ze swojej gry. - We wszystkich ważnych momentach, oprócz jednego (podwójny błąd serwisowy), spisałem się dobrze. Gdy gram dobrze, to znaczy, że radzę sobie świetnie także przy decydujących punktach - powiedział. - Szkoda mi Andy'ego, bo Wimbledon to dla niego najważniejszy tytuł. Ale myślę, że wkrótce wygra imprezę Wielkiego Szlema. Ktoś kto był w finale w Nowym Jorku i Melbourne oraz notuje półfinały w Londynie, zasługuje na wielkie trofea.

Rafa walczy o czwarty tytuł w sezonie, po wywalczonych z rzędu triumfach na mączce w Montecarlo, Rzymie, Madrycie i Paryżu. Od trzech miesięcy nie ma już problemów ze zdrowiem, ale dmucha na zimne. - Nie mam kontroli nad urazami kolan. Nie wiem kiedy zacznie się ból, nie wiem kiedy się skończy - wyjaśnia. - Od początku tego sezonu czułem, że gram swój najlepszy tenis. Prawdziwą satysfakcję poczułem, gdy w Montecarlo w końcu wygrałem turniej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×