Pokazaliśmy, w jaki sposób robić ciekawe imprezy – rozmowa z Ireneuszem Igielskim, dyrektorem Unii Leszno

Włodarze Unii Leszno w 2007 roku zorganizowali baraż i finał Drużynowego Pucharu Świata. W 2008 roku gościli Grand Prix Europy. Wnioski wyciągnięte z tych imprez wykorzystają w 2009 roku, gdy wszystkie najważniejsze turnieje – finały DPŚ oraz GP - odbędą się na słynnym leszczyńskim "Smoku".

Konrad Chudziński
Konrad Chudziński

Dyrektor Unii Leszno Ireneusz Igielski specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl podsumował organizację Grand Prix Europy.

Konrad Chudziński: Czy pod względem organizacyjnym jesteś zadowolony z przebiegu imprezy? Udało się zrealizować wszystkie założone cele?

Ireneusz Igielski: Pod względem organizacyjnym moim zdaniem było nienajgorzej. Zdarzyło się parę spraw, o których my, jako organizatorzy wiemy, iż nie wypaliły. Jednak mamy to wszystko wynotowane i ze spokojem przeanalizujemy te fakty. Generalnie jednak widowisko było bardzo ciekawe. Kibice wspaniale dopisali, a zawodnicy swoim poziomem sportowym dostosowali się do tego wszystkiego. Atmosfera była przepiękna.

Ciekawym pomysłem była prezentacja z udziałem dzieci oraz wjazd żużlowców wraz z grupą motocykli.

- Na prezentacji po raz pierwszy pojawiły się dzieci, co stanowiło z pewnością swoistą atrakcję. Przyznam, iż nieco się tego obawiałem, ale zdołaliśmy to opanować. Jeśli chodzi o motocykle, to niejako szczęście Jarkowi Hampelowi przyniosło to, iż akurat ten wiozący go zdefektował. Potem w zawodach Jarosław dobrze się spisywał. Jestem z organizacji naprawdę zadowolony.

Pewnym mankamentem można nazwać sposób przygotowania leszczyńskiego toru. Zwykle, gdy robią to miejscowi, umożliwia on walkę na całej długości i szerokości, a zawody obfitują w mijanki. Tym razem było nieco inaczej…

- Tor był nieco inny niż zazwyczaj w Lesznie, bo inni ludzie niż zwykle go przygotowywali. Tu sytuacja jest jednak dla nas jasna. Ole Olsen, jako dyrektor zawodów, ma swojego kierownika zawodów, a ten ma asystenta i to oni decydują o wszystkim, co się dzieje na torze. Nie ma nawet co z tym dyskutować.

Na trybunach właściwie nie było wolnych miejsc. Co więcej korona stadionu i schody też były zapełnione. Kibice chyba mają świadomość, jakiej klasy widowiska rozgrywają się w Lesznie?

- Mam nadzieję, że udało nam się tak przeprowadzić te zawody dla kibiców, że wyjeżdżając z Leszna mają zakodowane, iż muszą do nas wrócić na 12 lipca, kiedy to odbędą się kwalifikacje Drużynowego Pucharu Świata oraz w 2009 roku na kolejne Grand Prix. Wydaje mi się, iż tak imprezę przeprowadziliśmy, by ludzie byli zadowoleni.

Atmosfera i sposób organizacji Grand Prix stanowić będą dla was dobry argument do starań o to, by i po 2009 roku w Lesznie odbywały się najważniejsze żużlowe turnieje.

- Sądzę, że jest to bardzo dobry argument. Pokazaliśmy, w jaki sposób robić ciekawe imprezy. Nieco nasza organizacja różniła się od tego, co przygotowują inni. Piątkowa część tego wielkiego widowiska, potem zakończenie, a do tego ta cała oprawa to jednak pewne zmodyfikowanie tego, do czego wielu się przyzwyczaiło. Zrobione było to w pewnym stopniu inaczej, więc sądzę, że będzie dobrym argumentem na naszą korzyść.

Zwycięzcą okazał się można rzec najbardziej polski z obcokrajowców. Leigh Adams w związku ze swoją klubową wiernością zaskarbił sobie sympatię kibiców.

- Dla nas i dla całego widowiska niewątpliwie lepiej by było, gdyby wygrał Polak. Tak się jednak nie stało. Jednakże Leigh Adamsa my tu traktujemy prawie jak Polaka, a przynajmniej leszczynianina. Zwyciężył i bardzo mu gratulujemy.

Bliski triumfu był Jarosław Hampel. Spodziewałeś się, że to on wypadnie najlepiej spośród Polaków?

- Szkoda, że Jarkowi się nie udało zatriumfować, ale tak po prostu w sporcie bywa. Krzysztof Kasprzak spalił się, aczkolwiek niczego to nie przesądza. Jest to pierwszy rok dla niego w cyklu, a przypominam, że jest młodym żużlowcem. Bardzo chciał dobrze się pokazać, był zdeterminowany. Wiele razy udowadniał, że potrafi znakomicie jeździć i uzyskiwać dobre wyniki. Teraz akurat się nie udało, ale to o niczym nie świadczy. Dużo jazdy w tym sezonie zostało i Kasprzak pokaże jak należy jeździć.

Na zakończenie zawodów doszło do starcia, które na pewno pozostanie zapisane w historii cyklu. Myślę o kontrowersyjnej kolizji Jasona Crumpa i Nicki Pedersena. Żaden z zawodników pytanych przeze mnie o ocenę sytuacji nie chciał jej komentować. Jak ty ją oceniasz?

- Niestety również zaliczam się do tych, którzy nie widzieli tego starcia. Przyznam zresztą szczerze, że w trakcie całych zawodów może pięć lub sześć wyścigów w całości zobaczyłem. Byłem w tym czasie w parkingu i załatwiałem parę innych rzeczy, bo to już był półfinał. Potem to co było na telebimie, jednak nie odzwierciedla zaistniałej sytuacji.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×