Przemysław Odrobny: W trzeciej tercji to my królowaliśmy!

Po zakończeniu turnieju można powiedzieć, że było tak jak się spodziewano. Jednak w pewnych momentach gry postawa naszej reprezentacji pozostawiała wiele do życzenia. Mimo dwóch porażek w niezbyt dobrym stylu Przemysław Odrobny patrzy pozytywnie w przyszłość, ale w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nie zabrakło jego negatywnych opinii.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Metalurg Lipawa, z którym reprezentanci naszego kraju zmierzyli się podczas ostatniego dnia turnieju, jest łatwiejszym przeciwnikiem niż Ocelari Trzyniec. Mimo to z lodu zwycięscy schodzili Łotysze. - Do wygranej zabrakło na pewno skuteczności, z którą mamy problem już drugi mecz (zawodnik miał na myśli mecz z Ocelari - przyp. red.). Na koniec trzeciej tercji zaczęliśmy grać na trzy piątki, to przyniosło jakiś efekt, bo strzeliliśmy bramkę i praktycznie w tej tercji to my królowaliśmy na lodowisku. Mieliśmy bardzo dużo okazji, ale jakoś niemoc strzelecka do końca nie została przełamana - przyznał ze smutkiem w głosie Przemysław Odrobny.

W premierowych dwóch odsłonach meczu nasi kadrowicze zaprezentowali się o wiele gorzej niż w trzeciej tercji. Od razu na myśl nasuwa się więc pytanie, czy nie można było grać tak dobrze od rozpoczęcia spotkania. - Od początku mieliśmy troszeczkę inne założenia niż w ostatniej tercji, graliśmy na cztery piątki. Na pewno rozbiły nas te kary, bo mieliśmy grać ostro, rozbijać rywali po bandzie i oddawać dużo strzałów. Wiadomo, gdy gra się w osłabieniu, to trzeba się bronić - wyjaśnił bramkarz. - Potem gdy wychodziliśmy w pięciu, to brakowało tej siły, aby przeprowadzić jakiś udany kontratak - dodał.

Podczas pierwszego dnia Międzynarodowego Turnieju w Hokeju na Lodzie nasza reprezentacja pokonała Zagłębie 6:3. W dwóch następnych meczach bilans bramek nie był taki korzystny. Krążek do czeskiej i łotewskiej bramki udało im się wpakować tylko jeden raz. - Na pewno nie chodzi o to, że się wystrzelaliśmy. Tak się złożyło, że z Zagłębiem strzeliliśmy te sześć bramek, był to dobry prognostyk na początek. Drużyny zagraniczne reprezentowały wyższy poziom i było jasne, że będzie ciężej zdobyć gola, tam zawodnicy w pięciu bronią i w pięciu atakują, to jest trochę inny hokej - wytłumaczył Odrobny.

W grze kadry narodowej Polski jest wiele rzeczy do poprawy lub udoskonalenia. - Na pewno będziemy musieli pracować nad atakami, żeby strzelać więcej bramek. Resztę dopowie nam trener - powiedział reprezentacyjny bramkarz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Mimo przedostatniego miejsca oraz dwóch porażek podopieczny Wiktora Pysza wyciąga z sosnowieckiego turnieju pozytywne wnioski. - Na pewno zaliczamy ten turniej do udanych. Było to dobre przetarcie przed nadchodzącymi mistrzostwami świata i przed naszym czteroletnim planem przed Igrzyskami Olimpijskimi. Idziemy cały czas w tym kierunku do przodu i myślę, że to będzie dobry prognostyk na przyszłość - odważnie stwierdził Odrobny.

Jednak czy nasi kadrowicze zagrali tak jak się tego spodziewali? - Trudno powiedzieć. Ocena leży bardziej w gestii trenera, czy zagraliśmy według jego oczekiwań. Myślę, że pokazaliśmy się z dobrej strony, że umiemy walczyć jak równy z równym z tymi drużynami, których reprezentacje grają w grupie A - zauważył Odrobny.

Jednak nasz bramkarz nie jest stuprocentowym optymistą, w grze reprezentacji dopatrzył się podczas turnieju jednej znaczącej wady. - Tylko zabrakło troszeczkę tych bramek, jeśli wykorzystalibyśmy dwie, trzy sytuacje, to podejrzewam, że potrafilibyśmy wygrać te dwa mecze - podkreślił Przemysław Odrobny.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×