Tomasz Jagła: Czy to jakiś znak?

W najbliższą sobotę gorzowska drużyna rozpocznie zmagania w PGNIG Superlidze. Pierwszym rywalem AZS-u będzie legnicka Miedź. Jednak przed pierwszym gwizdkiem gorzowianie znaleźli czas na zaprezentowanie się swoim fanom.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

W niedzielę podczas Święta Pieczonego Kurczaka w podgorzowskim Deszcznie odbyła się oficjalna prezentacja gorzowskiej drużyny. Była to pierwsza impreza tego typu w historii gorzowskiego klubu. - Jesteśmy po małej transformacji i zmianach w klubie. Chcemy, aby zespół był widoczny w większej ilości miejsc. Pomysł bardzo dobry, gdyby nie pogoda. Chociaż trzeba przyznać, że na naszą prezentację akurat wyszło słońce. Czy to może jakiś znak? Przez ostatnie lata nasz klub marketingowo praktycznie nie istniał. Nie było promocji zespołu, gadżetów czy sklepiku klubowego. Dlatego od tej strony także chcemy to ruszyć. Poziom sportowy to jedno, a to jak się mówi o zespole, to drugie - powiedział kapitan AZS Tomasz Jagła.

Gorzowianie aby myśleć o pozostaniu w ekstraklasie bardzo aktywnie przygotowywali się do nadchodzących rozgrywek. Jak kapitan AZS-u ocenia pracę swojej drużyny? - Przygotowania były bardzo intensywne. Przeszliśmy dwa obozy. Jeden typowo kondycyjny, drugi można powiedzieć taktyczny. W sumie rozegraliśmy dwanaście spotkań kontrolnych. Dawka wydaje się być wystarczające. Tak na dobrą sprawę z tych wszystkich gier przegraliśmy tylko jeden. To jest pocieszające. Dwa lata temu po awansie te wyniki sparingów nie wyglądały tak dobrze. To tylko turnieje, jednak za chwilę spotykamy się w lidze i gdzieś w podświadomości siedzi, że można z nimi wygrać - skomentował Jagła.

W letniej przerwie drużynę wzmocniło pięciu piłkarzy. W Gorzowie pojawił się m.in. holenderski bramkarz Luchien Zwiers i obrotowy Krzysztof Misiaczyk. Nie zabrakło także nowych "starych" zawodników Roberta Foglera czy Władimira Huziejewa. - Uważam, że te pięć osób, które nas wzmocniło są to ludzie od razu do gry. Nie będziemy się tłumaczyć, że to jacyś młodzi, perspektywiczni gracze. To są piłkarze gotowi do grania. Przyszedł reprezentacyjny bramkarz Holandii. Uważam, że może być czarnym koniem rozgrywek. Do Gorzowa wrócił Robert Fogler, którzy przez sześć lat grał w podstawowym składzie Gdańska. Włodka Huziejewa przedstawiać nie trzeba. Krzysztof Misiaczyk to jeden z lepszych obrońców w naszej lidzie. Kuba Tomczak to dobry leworęczny zawodnik, kuzyn Bartka Tomczaka z Lubina, więc geny sportowe ma - powiedział kapitan gorzowskiej drużyny.

Ostatecznie do drużyny nie dołączył Białorusin Anton Labutska. Czy gorzowski klub będzie poszukiwał jeszcze jednego gracz? - Do drużyny raczej nikt już nie dołączy. Jeśli chodzi o zawodnika z Białorusi, to były spore problemy wizowe i to pięć razy z rzędu. Dlatego temat został odpuszczony. Nie wiedzieliśmy już jak tą sprawę ugryźć. Ciągle były odmowy ze strony ambasady. Myśleliśmy także o Mateuszu Zarębie z Vive, ale z Bogdan Wenta zostawia go w zespole. Pod uwagę trzeba także wziąć nasz budżet. Aktualnie zawodniczy, którzy mogliby przyjść, są to piłkarze za bardzo duże pieniądze, a nas na tą chwilę na takich nie stać - dodał Jagła.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×