MŚ: Po meczu Hiszpania - Nowa Zelandia: Faworyt odzyskał zaufanie

Hiszpania pokonała w niedzielę Nową Zelandię 101:84 i tym samym odzyskała zaufanie kibiców i ekspertów po tym, jak w sobotę przegrała na rozpoczęcie Mistrzostw Świata z Francją. Podopieczni Sergio Scariolo praktycznie cały czas kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, decydujący cios zadając w trzeciej kwarcie.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

- Co mogę powiedzieć? Hiszpania zasłużyła na to zwycięstwo bez dwóch zdań. Była zespołem lepszym, dojrzalszym i przez to skuteczniejszym, a także pokazała świetną defensywę, zwłaszcza w trumnie. Zresztą akurat tego się spodziewaliśmy, bo siła Hiszpanii pod koszem jest ogromna - mówił po porażce swojego zespołu, trener Nowej Zelandii Nenad Vucinić.

Choć zaraz na początku spotkania Hiszpanie szybko objęli trzynastopunktowe prowadzenie 18:5, koszykarze z Antypodów nie zamierzali się poddawać. Ambitnie walczyli o każdy skrawek parkietu, o każdą zbiórkę czy wymuszenie straty, a w ataku próbowali szukać pozycji dla Kirka Penney’a. 30-letni strzelec dzień wcześniej zaaplikował aż 37 oczek Litwinom i przeciwko jeszcze lepszemu rywalowi również chciał pokazać się z dobrej strony.

To właśnie dzięki niemu Nowa Zelandia dotrzymywała kroku ekipie z Europy po dwudziestu minutach, przegrywając tylko 44:48. - Popełniliśmy kilka błędów w drugiej kwarcie, które kosztowały nas to, że wynik meczu do przerwy praktycznie się zrównał. Nadal nie gramy tego, co powinniśmy, choć oczywiście cieszymy się ze zwycięstwa - tłumaczył Raul Lopez, rozgrywający "La Seleccion", który dał niezłą zmianę w trzeciej kwarcie. Wówczas właśnie podopieczni Sergio Scariolo zadali decydujący cios, zwiększając przewagę do czternastu oczek, 77:63. Po kilku minutach czwartej odsłony było natomiast już 93:68.

- Generalnie pokazaliśmy się z dobrej strony i zaprezentowaliśmy solidny basket. Solidny, ale bez fajerwerków. Powiem szczerze, że jestem zbudowany postawą Nowozelandczyków, którzy kompletnie nie zwracali uwagi na wynik, tylko cały czas starali się grać mocno w obronie, a w ataku szukali jak najprostszych rozwiązań - powiedział włoski szkoleniowiec, dodając po chwili: - Ostatecznie wygraliśmy, bo bardzo dobrze zagraliśmy jako zespół. Moi gracze chcieli ze sobą współpracować, a takie coś zawsze procentuje.

Najskuteczniejszym strzelcem meczu był Marc Gasol, który zdominował pole trzech sekund (22 punkty), zaś brawa należą się również Jorge Garbajosie, autorowi 100-procentowej skuteczności z dystansu (4/4) oraz Ricky’emu Rubio, który obok ośmiu oczek miał 11 asyst. Rudy Fernandez z kolei zanotował double-double w postaci 12 punktów i 12 zbiórek. Po stronie Nowej Zelandii świetnie spisał się duet Penney-Thomas Abercombie, który do spółki zdobył 40 oczek. - Gdyby ta dwójka miała wsparcie w innych graczach, kto wie jak zakończyłoby się to spotkanie - spuentował na koniec trener Vucinić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×