MŚ: Litewska sensacja z brązem!
Litwini zagrali kolejne wielkie spotkanie na mistrzostwach świata w Turcji. Tym razem podopieczni Kestutisa Kemzury nie pozostawili złudzeń Serbom, dzięki czemu do domów wrócą z brązowymi medalami, co jest niewątpliwie ich olbrzymim sukcesem i pierwszym medalem podczas mistrzostw świata. Team z Bałkanów nie miał pomysłu na znakomitą defensywę rywala oraz Linasa Kleizę.
Krzysztof Kaczmarczyk
Trener Serbów Dusan Ivkovic w meczu o brązowy medal zmienił swoją etatową pierwszą piątkę, a Milenko Tepicia zastąpił Marko Keselj. Jak się okazało, zmiana ta była strzałem w dziesiątkę. Keselj zaczął znakomicie, a team z Bałkanów szybko objął dość wysokie prowadzenie. W 6 minucie po akcje 2+1 Nenada Krsticia wicemistrzowie Europy prowadzili już 18:9. Rywale rzucili się jednak do pogoni, a sygnał celną do ataku "trójkę" dał Martynas Pocius. Impuls tak bardzo podziałał na Litwinów, że Ci zdołali wygrać jeszcze pierwszą kwartę 23:22, a wszystko to dzięki skutecznej egzekucji rzutów osobistych Pociusa.
Krótka przerwa nie wybiła Litwinów z rytmu dobrej gry. Zza łuku trafił Simas Jasaitis, spod kosza punkty dołożył Linas Kleiza i zrobiło się 32:26 dla podopiecznych Kestutisa Kemzury. Gra Serbów przypominała nieco walkę z wiatrakami i dopiero pojawienie się na parkiecie Novicy Velickovicia wniosło ożywienie w poczynanie serbskiej reprezentacji. Rywale jednak dalej pomogli liczyć na Kleizę i Jasaitisa, a po ich dwóch kolejnych celnych "trójkach" zrobiło się 42:33. W końcówce pierwszej połowy po efektownym wsadzie Mantasa Kalnietisa Litwini prowadzili już nawet 48:35, ale równo z końcową syreną zza łuku przymierzył Aleksandar Rasic dając Serbii nadzieje na lepszą drugą połowę meczu.
Przerwa nie zmieniła zupełnie niczego w grze wicemistrzów Europy. Kulała gra w ofensywie, bo dramatycznie rozgrywał Milos Teodosic, który szybko został zdjęty przez swojego trenera, bo rywale prowadzili już 55:40. Gdy po chwili swój 22 punkt w meczu zdobył Kleiza, sytuacja Serbii zrobiła się dramatyczna. Nastrojów w obozie trenera Ivkovicia nie poprawiła nawet "trójka" Teodosicia. Te jednak nie mogły być dobre, gdyż grający fenomenalnie Kleiza wyprowadził Litwę na prowadzenie 72:50
Na ostatnią kwartę druga ekipa ubiegłorocznego EuroBasketu wychodziła ze stratą 18 punktów do rywali i mało ludzi wierzyło, że w tym meczu mogą powrócić emocje. Złudzeń nie pozostawił Kalnietis, który szybko zdobył pięć punktów z rzędu, a potem wraz ze swoimi kolegami spokojnie kontrolował wynik meczu.
W meczu o brąz winy odkupił po fatalnym meczu półfinałowym przeciwko USA Linas Kleiza. Lider Litwinów zakończył spotkanie z dorobkiem 33 punktów i 7 zbiórek, trafiając m.in. 5 z 7 oddanych rzutów za 3 punkty. Double-double na swoim koncie zapisał Simas Jasaitis, a cichym bohaterem spotkania był też z pewnością Paulius Jankunas.
Serbom zdecydowanie nie wychodzą ostatnio decydujące o medalach mecze na wielkich turniejach. W katowickim Spodku przed rokiem nie zdołali nawiązać walki z Hiszpanami. Tym razem nie podołali Litwinom. Zawiedli liderzy w osobach Milosa Teodosicia i Nenada Krsticia. To główny powód, dla którego podopieczni trenera Ivkovicia z Turcji nie przywiozą żadnego medalu, a byli przecież o pół sekundy, od gry w wielkim finale tej imprezy...