Mateusz Szczepaniak: Wynik nie odzwierciedla wydarzeń na torze

PSŻ Lechma Poznań pokonał w niedzielę Majcher Speedway Rybnik 60:30 i zapewnił sobie utrzymanie w pierwszej lidze bez konieczności jazdy w barażach. Gospodarze mogą ze spokojem odjechać sezon do końca.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

- Wprawdzie wygraliśmy 60:30, ale wynik nie odzwierciedla wydarzeń na torze. Było naprawdę ciężko. Jeżeli chodzi o moją jazdę, to w pierwszym wyścigu źle wyjechałem spod taśmy. Trasa była całkiem w porządku i dzięki temu udało się wywalczyć dwa punkty. Później miał miejsce ten niepotrzebny upadek, który sporo namieszał. Straciłem najlepszy motocykl na ten tor. Wziąłem drugi, który spisywał się dobrze, ale i tak nie było idealnie. Przywiozłem jedno zero po przegranym starcie. Na dystansie w tym biegu trudno było cokolwiek zrobić. Taki jest jednak ten sport i upadki się zdarzają - podsumował swój występ w niedzielnym pojedynku Mateusz Szczepaniak.

Zawodnik gospodarzy przyznał, że mobilizacja w zespole przed początkiem meczu była ogromna. - Byliśmy bardzo zmobilizowani. Tor był świetnie przygotowany. Szykowaliśmy się na to spotkanie od rana. Trenowaliśmy bardzo intensywnie. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać, aby uniknąć rywalizacji w barażach. Udało się i to jest najważniejsze. Cieszę się, że nasze zwycięstwo było tak okazałe - powiedział Szczepaniak.

- Dużej presji chyba nie odczuwałem. Lepszym słowem jest w tym przypadku mobilizacja, która być może była trochę większa niż w przypadku innych spotkań. Generalnie staraliśmy się być skoncentrowani jak w każdym spotkaniu. Zwycięstwo bardzo cieszy - dodał zawodnik PSŻ-u.

W niedzielę kibice obejrzeli wiele walki. Poznański tor był bardzo przyczepny i o zwycięstwie nie decydował tylko start i rozegranie pierwszego łuku. - Było bardzo przyczepnie. Nie da się ukryć, że lubimy taki tor. Na takiej nawierzchni nam po prostu idzie. W Poznaniu jest bardzo szeroko i dlatego jest się gdzie rozpędzić. Kiedy tor jest tak przygotowany, rywalizacja jest możliwa - wyjaśnił Szczepaniak.

Gospodarze wprawdzie zrealizowani cel związany z niedzielnym pojedynkiem, ale założenia przedsezonowe nie zostały wypełnione. - Mieliśmy być w pierwszej czwórce, a jesteśmy w drugiej - powiedział Szczepaniak. - Nie zakładaliśmy, że na tym etapie sezonu będziemy bronić się przed barażami. Powinno być trochę lepiej. W moim wykonaniu początek sezonu był w miarę dobry. Wszystko układało się dobrze. Środkowa faza rozgrywek nie była taka jak powinna. Notowałem gorsze występy. Końcówka była już lepsza, aczkolwiek w takim spotkaniu jak dziś moja zdobycz punktowa powinna być bardziej okazała - zakończył młodszy z braci Szczepaniaków.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×