MŚ koszykarek: Po meczu Białoruś - Chiny: Dominacja absolutna

Wygrana walka na tablicach zadecydowała o wygranej Białorusinek nad Chinkami w meczu otwierającym zmagania w grupie A mistrzostw świata koszykarek. Wygrana mocno podbudowała podopieczne Anatoliego Bujalskiego. Powód takiej radości jest prosty. Białorusinki jeszcze nigdy nie wygrały swojego pierwszego meczu na ważnej imprezie międzynarodowej.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- Cieszę się przede wszystkim z tego, że w końcu udało nam się zacząć duży turniej od wygranej. Mam nadzieję, że to jeszcze mocniej nas podbuduje - mówił po meczu Anatoli Bujalski, trener Białorusinek. - Pokazaliśmy dzisiaj, że potrafimy grać w basket i nadal jesteśmy liczącą się drużyną. Nie do końca znałem młode koszykarki z Chin, które dopiero teraz wkroczyły do reprezentacji, ale zdołaliśmy się na tyle przygotować i dobrze zagrać, że nie przeszkodziło nam to w odniesieniu zwycięstwa.

Wygrana stawia Białorusinki w bardzo dobrej pozycji wyjściowej. Już powiem przed turniejem mówiło się, że pojedynek tych dwóch reprezentacji zadecyduje o tym, która zajmie drugie miejsce w grupie, za plecami faworyzowanych Australijek.

Dobre noty za pojedynek z Chinkami zebrała doskonale znana w Polsce Natalia Marczanka. Była rozgrywająca m.in. Lotosu Gdynia rozpoczęła spotkanie z ławki, ale nie pozostawiła na parkiecie złudzeń, że jest lepszą zawodniczką od Aleksandry Tarasowej. - Byłyśmy lepsze praktycznie w każdej kolumnie statystycznej, co pokazuje, że rozegrałyśmy dobre spotkanie i zasłużyłyśmy na wygraną. Nadal pozostajemy jednak zmobilizowane, a ta wygrana tylko pomoże nam jeszcze bardziej uwierzyć w siebie - oceniła po meczu Marchanka, która w statystykach zapisała 10 punktów i 4 asysty.

Białoruska rozgrywająca cieszyła się również z faktu, że udało im się zrewanżować Chinkom za porażkę podczas Igrzysk Olimpijskich. Wtedy w Pekinie Azjatki pokonały w ćwierćfinale Białorusinki 77:62. - Nie można tego nazwać rewanżem, ale cieszę się, że tym razem to my okazałyśmy się lepsze - zakończyła Marchanka.

Trener Chinek nie miał problemu ze wskazaniem faktu, co zadecydowało o porażce jego zespołu. - Moje zawodniczki nie były w stanie konkurować na pozycjach podkoszowych - ocenił Sun Fengwu, szkoleniowiec Chinek, które walkę na tablicach przegrały 46:33, z czego Białorusinki zebrały aż 17 piłek w ataku. Jako, że w perspektywie Chinki mają trudny mecz z Australijkami, szansy na awans do kolejnego etapu turnieju będą musiały szukać w pojedynku z Kanadą. - Teraz musimy się solidnie przygotować na mecz z Kanadą, bo to będzie kluczowy mecz, żeby awansować do kolejnego etapu turnieju - dodał Fengwu.

Jeszcze inną przyczynę porażki wskazała natomiast Lijie Miao, jedna z liderek chińskiej reprezentacji. - Nie było dużej pomocy ze strony zawodniczek rezerwowych. Niestety kiedy liderki siadały na ławkę, wynik nam uciekał - oceniła Miao, która wywalczyła 13 punktów.

- Mamy młody zespół, gdzie nowe koszykarki nie do końca jeszcze potrafią grać tak, jak ich poprzedniczki. Po Igrzyskach Olimpijskich trzy zawodniczki zakończyły swoją karierę, a stanowiły o obliczu tej reprezentacji - zakończył Fengwu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×