Nie chcę nic nikomu udowadniać - rozmowa z Danielem Sikorskim, pomocnikiem Górnika Zabrze

W maju Daniel Sikorski pojawił się na testach w Śląsku Wrocław. Ostatecznie jednak nie zagrzał miejsca w klubie z Oporowskiej na dłużej. W sobotę 23-letni zawodnik znów przyjedzie do stolicy Dolnego Śląska, z nadzieją, że jego Górnik przywiezie z ciężkiego terenu zdobycz punktową.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: Twoje początki w Górniku nie należały do wymarzonych. Ostatnie mecze pokazały jednak, że w piłkę potrafisz grać naprawdę dobrze.

Daniel Sikorski: Nie ja jestem od oceniania czy gram dobrze czy mogłoby być lepiej. Od tego jest trener, kibice i dziennikarze. W ostatnich tygodniach bardzo ciężko trenowałem i dostałem szansę gry w pierwszym składzie. Na boisku czuję się coraz lepiej, ale wciąż jeszcze wiele pracy przede mną, bo stać mnie na więcej.

Do składu wskoczyłeś dość niespodziewanie, po tym, jak kontuzji doznał Grzegorz Bonin.

- Każdy zawodnik musi być gotowy w każdej chwili żeby wejść na boisko i pomóc drużynie. Ja wszedłem w meczu z Lechem zmieniając Grześka i skupiłem się na tym, by jak najlepiej zrealizować założenia taktyczne. Wyszło mi to nie najgorzej, a w dodatku zdobyliśmy trzy punkty z trudnym rywalem.

Bonin wraca teraz do zdrowia i znów będziesz musiał nastawić się na mocną rywalizację o miejsce w wyjściowej jedenastce.

- Nawet jak nie było Grześka rywalizowaliśmy o miejsce w składzie bardzo zacięcie. Nigdy nie było tak, że trener po dobrym meczu wystawiał kogoś automatycznie w następnym. Swoją dobrą dyspozycję trzeba było potwierdzić na treningach, a ja czuję, że ostatnio coraz więcej mi wychodzi i wygląda to tak, jak powinno wyglądać.

Przez całe swoje dotychczasowe życie balansowałeś między Niemcami a Austrią. Jak oceniasz swoje pierwsze miesiące w Polsce?

- Nie był to dla mnie jakiś szok i szybko zaaklimatyzowałem się w nowym otoczeniu. Z perspektywy czasu widzę, że transfer do Polski był dobrym posunięciem i czuję się tutaj jak u siebie. Skupiam się na treningach i meczach, bo chcę spłacić kredyt zaufania, jaki tutaj dostałem.

Jak przedstawia się polska ekstraklasa w porównaniu z trzecią ligą niemiecką?

- Nie rozegrałem jeszcze zbyt wielu meczów w Polsce żebym mógł się do tego jednoznacznie odnieść. Myślę, że gdybyś zapytał mnie o to po zakończeniu rundy jesiennej mógłbym powiedzieć coś więcej. Na pewno nie jest to łatwa liga i każdy mecz tutaj jest walką o punkty. To mi się podoba.

Naprawdę tak ciężko dostrzec różnice?

- Jakieś przemyślenia już mam, ale chciałbym się w nich utwierdzić. Jest kilka znaczących różnic, ale przed nami jeszcze trzy mecze w tej rundzie i każdy z nich pomoże mi jeszcze bardziej poznać tę ligę. Ja się ciągle tej ekstraklasy uczę.

Przed Górnikiem mecz ze Śląskiem. Ty we Wrocławiu byłeś na testach, ale ostatecznie nie zagrzałeś miejsca przy Oporowskiej na dłużej.

- Nie było tak, że oblałem testy w Śląsku. Słyszałem opinie, że w ogóle we Wrocławiu nie przyjęli mnie zbyt ciepło, ale to nieprawda. O tym, że dziś gram w Górniku, a nie Śląsku zaważyło coś zupełnie innego.

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, zazwyczaj chodzi o pieniądze.

- Prawdę mówiąc to już historia i nie chciałbym do tego wracać.

Spotkanie przy Oporowskiej wzbudza w tobie jakąś dodatkową adrenalinę?

- Nie, absolutnie. Jest to dla mnie kolejny mecz ligowy, w którym liczyć się będzie tylko zwycięstwo Górnika. Nie chcę nic nikomu udowadniać, bo do nikogo nie mam żalu. Cieszę się, że dziś gram w Zabrzu i chcę Górnikowi pomóc w zdobyciu punktów. Tylko pod tym kątem się mobilizuję.

Masz już na koncie debiutanckie trafienie na boiskach polskiej ekstraklasy. Liczysz na kolejne?

- Przede wszystkim liczy się drużyna. Nieważne kto strzela. Ważne żeby Górnik zdobył we Wrocławiu punkty.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×