Dwa lata głodu - zapowiedź meczu Anwil Włocławek - Alba Berlin

Po raz ostatni Anwil Włocławek grał w europejskich pucharach w sezonie 2007/2008 i z bilansem 4-6 zajął piąte miejsce w Pucharze ULEB. We wtorek podopieczni Igora Griszczuka ponownie staną w szranki na arenie międzynarodowej, tym razem w Pucharze Europy, które to rozgrywki są kontynuacją poprzedniego ULEBu, a pierwszym przeciwnikiem w Hali Mistrzów będzie niemiecka Alba Berlin.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Niemiecka Alba Berlin, włoskie Pepsi Caserta i rosyjskie Krasnie Krilya - po dwóch latach przerwy od gry na wysokim, europejskim poziomie, Anwil Włocławek trafił do bardzo silnej grupy i o awans do kolejnej rundy europejskich pucharów będzie bardzo trudno. Tym bardziej, że jako pierwsza do Hala Mistrzów przybywa drużyna aktualnego wicemistrza Pucharu Europy - wspomniana Alba, z trenerem, który doskonale zna specyfikę areny we Włocławku.

Luka Pavicević, bo o nim mowa, to były mistrz Europy z Jugoplastiką Split, który będąc już u schyłku swojej zawodniczej kariery, przed sezonem 2001/2002 podpisał kontrakt z Anwilem. We Włocławku przebywał jednak tylko tygodni, stając się ofiarą słabej gry całego zespołu. Dwa lata później Serb oficjalnie zakończył karierę sportowca i został szkoleniowcem. W ciągu siedmiu sezonów prowadził już m.in. OKK Belgrad, Hemofarm Vrsac i Panionios Ateny a od rozgrywek 2007/2008 jest trenerem Alby, z którą wygrał już mistrzostwo Niemiec w roku 2008 i Puchar Niemiec w 2009.

Teraz stołeczna ekipa ma tylko jeden cel - odzyskać koronę w kraju oraz zwyciężyć w Pucharze Europy. Rok temu zabrakło niewiele - drużyna przegrała w wielkim finale z zespołem Power Electronics Walencja. By zrealizować obecne założenia, Pavicević postanowił w lecie transferowym pozyskać aż dziewięciu koszykarzy, żegnając się jednocześnie z jedenastoma. Krótko mówiąc, serbski szkoleniowiec uznał, że musi wstrząsnąć drużyną po nieudanym sezonie (poza przegraną w finale Pucharu Europy, również porażka w ćwierćfinale ligi krajowej), pozbyć się koszykarzy, którzy zawiedli, lecz chyba nikt w stolicy Niemiec nie spodziewał się aż takiego trzęsienia ziemi.

Z poprzedniego składu został bowiem tylko duet amerykańskich obrońców Immanuel McElroy-Julius Jenkins. Pożegnano się natomiast z ich rodakami, Adamem Chubbem czy Derrickiem Byarsem, a na ich miejsce do Berlina zawitali: ograny na parkietach niemieckiej BBB, 30-letni Derrick Allen, mający za sobą przeszłość w kilku klubach francuskich i włoskich, nieschodzący od lat poniżej pewnego poziomu Hollis Price oraz jeden z najlepszych graczy Telekomu Baskets Bonn w poprzednim sezonie, Bryce Taylor. Trener Pavicević dokoptował do tego grona również dwóch swoich krajanów: Tadiję Dragicevicia i Marko Marinovicia oraz kilku Niemców: Yassina Idbihi, Luccę Steigera, Svena Schultze oraz 35-letniego Patrika Femerlinga, niegdyś jednego z najlepszych centrów Europy.

- Grupa jest bardzo mocna. Niemniej jednak dobrze zaczęliśmy sezon w Niemczech, więc jesteśmy już gotowi również do starć na europejskich parkietach. Pierwszy mecz gramy we Włocławku, gdzie na pewno łatwo nie będzie, ale musimy zacząć od zwycięstwa. Jesteśmy na to przygotowani i zobaczymy, jak wyjdzie - mówił niedawno w wywiadzie dla oficjalnej strony internetowej włocławskiego klubu wspomniany Dragicević.

W kontekście potencjalnego zwycięzcy wtorkowego meczu, wszystkie znaki na niebie wskazują na niemiecki zespół. "Albatrosy" znakomicie rozpoczęły sezon, wygrywając sześć z siedmiu spotkań ligowych, podczas gdy podopieczni Igora Griszczuka spisują się w TBL wyjątkowo przeciętnie, mając już na koncie trzy porażki, choć w całym poprzednim sezonie zasadniczym zanotowali tylko dwie. Nie ma co ukrywać - włocławianie są w dołku nie tylko fizycznym, bo późno rozpoczęli przygotowania do rozgrywek, ale również taktycznym i psychicznym. Każde kolejne zwycięstwo, czy to w lidze, czy w Europie, pozwoli wyjść z kryzysu, ale każda kolejna porażka jeszcze bardziej pogłębi marazm.

Fani we Włocławku mają jednak nadzieję, że ich ulubieńcy wreszcie zagrają na takim poziomie, na który pozwala im ich potencjał. Wszak Chris Thomas z powodzeniem mógłby grać w lidze mocniejszej, niż polska, podobnie zresztą jak Eric Hicks czy Nikola Jovanović. A przecież w obwodzie trener Griszczuk ma do dyspozycji jeszcze wiecznie młodego Andrzeja Plutę, nieszablonowego D.J. Thompsona, solidnego Paula Millera czy grających przede wszystkim dla zespołu Łukasza Majewskiego i Stipe Modricia. Na Kujawach wszyscy uważają, że ta kombinacja kiedyś musi wybuchnąć pełnią swoich umiejętności i być może zdarzy się to przeciwko niemieckiemu potentatowi. Wszak Alba to zdecydowanie bardziej rozpoznawalna marka niż Anwil i motywacja na tego typu spotkanie powinna być inna.

Mecz Anwil Włocławek - Alba Berlin rozpocznie się we wtorek o godzinie 19:00 w Hali Mistrzów. Transmisję przeprowadzi telewizja EuroSport 2 oraz TVP Bydgoszcz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×