Ciężki czas dla Joela Tshibamby

Joel Tshibamba do Lecha Poznań trafił po kilku negocjacyjnych niepowodzeniach z innymi napastnikami. Po dobrej rundzie w wykonaniu Kongijczyka w Arce Gdynia, wydawało się, że 22-letni zawodnik może być wzmocnieniem Kolejorza. Jego postawa jest jednak wielkich rozczarowaniem.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Gra Joela Tshibamby doprowadza do furii kibiców Lecha Poznań. Jak na razie zdołał on zdobyć tylko jedną bramkę w meczu z Manchesterem City. Poza tym ciągle rozczarowuje i udowadnia, że jego umiejętności są zbyt niskie jak na drużynę mistrza Polski. Kongijczyka co prawda często piłka szuka i dochodzi on do dobrych sytuacji, ale nie potrafi ich wykorzystywać.

W meczu z Polonią Bytom Tshibamba nie wybiegł na boisko ani na minutę, a we wcześniejszym spotkaniu z Lechią Gdańsk znów zmarnował idealną sytuację, gdy w sytuacji sam na sam z Sebastianem Małkowskim, przelobował go, ale nie trafił w światło bramki. - Gdyby wykorzystał swoją sytuację, to jego wyraz twarzy byłby bardzo zadowolony, a tak cieszył się tylko ze zwycięstwa, a nie ze swojej postawy. Już o tym rozmawialiśmy i będziemy starali się podnieść go na duchu. Na pewno ma możliwości, aby być dobrym napastnikiem - mówił wtedy Bartosz Bosacki, kapitan Kolejorza.

22-letni napastnik ciężko znosi swoją słabą dyspozycję i reakcje kibiców, którzy nie są zadowoleni z wpuszczania jego na boisko. To na pewno nie pomaga Tshibambie lepiej prezentować się na boisku. - Po jego reakcjach widać, że jest trochę zdołowany psychicznie tym, że od początku mu nie idzie. Wierzę, że się odbuduje i pomoże Lechowi. My zrobimy wszystko, aby mu pomóc - dodaje "Bosy".

Również sztab szkoleniowy liczy, że Tshibamba zdoła jeszcze pokazać swoje umiejętności, choć nie wiadomo jaka będzie jego przyszłość w Lechu, bo zimą poznaniacy chcą kupić przynajmniej jednego wartościowego zawodnika. - Przed Joelem dużo pracy. Przyszedł w momencie, w którym drużyna była po okresie przygotowawczym z zespołu prezentującego inny rodzaj gry taktycznej i ciężko mu znaleźć swoje miejsce. Musi zacząć myśleć jak reszta drużyny. Nie wolno przekreślać żadnego człowieka i trzeba mu dać szansę. Tylko od niego będzie zależało czy ją wykorzysta - zakończył Ryszard Kuźma, asystent Jose Marii Bakero.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×