Iwona Niedźwiedź i długo, długo nic - relacja z meczu towarzyskiego Polska - Turcja

Reprezentantki Polski po falującej jak wzburzone morze grze pokonały jedną bramką Turczynki w pierwszym spotkaniu towarzyskim. Największym zmartwieniem selekcjonera Kima Rasmussena oraz kibiców nie jest jednak nierówna postawa biało-czerwonych, a kolejna, już czwarta kontuzja!

Tomasz Czarnota
Tomasz Czarnota

Mielec powoli staje się pechowym miastem dla naszych kadrowiczek. Najpierw z powodu niezaleczonego urazu ścięgna Achillesa ze zgrupowania wyjechać musiała skrzydłowa Vistalu Łączpol Gdynia Aleksandra Jędrzejczyk. Później ogromne problemy z kolanem zmusiły bramkarkę SPRu Lublin Justynę Jurkowską do podjęcia podobnej decyzji. Na rozgrzewce przed spotkaniem z Turcją dość groźnie wyglądającej kontuzji barku nabawiła się tymczasem druga z bramkarek drużyny mistrza Polski Anna Baranowska. Zaistniała sytuacja w beznadziejnej wręcz pozycji stawia nie tyle reprezentację Polski, co przede wszystkim SPR Lublin, którego dwie czołowe zawodniczki grające na tej samej kluczowej pozycji będą musiały pauzować przez pewien, jeszcze bliżej nieokreślony czas. Jeśli do tej listy kontuzjowanych dorzucimy Karolinę Kudłacz (uraz ze spotkania Ligi Mistrzyń wyklucza ją z gry na ok. trzy tygodnie) to powoli zacząć trzeba myśleć chyba o wdrożeniu jakiegoś programu ochronnego naszych reprezentantek. Tak niechciany w sporcie efekt domina zaczyna zbierać żniwo przed najważniejszą dla Polek imprezą w tym roku - rozpoczynającymi się lada dzień preeliminacjami do mistrzostw świata.

Samo spotkanie z reprezentantkami Turcji nie należało do szczególnie pięknych. Od początku w mieleckiej hali nieliczna, jak się okazało, widownia była świadkiem dość wyrównanego, choć chwilami mocno rwanego pojedynku. Polkom w pierwszych minutach największy problem sprawiała gra pod bramką rywalek. Aż trzykrotnie błędy w rozegraniu wykorzystały Turczynki, które wychodząc wyżej przechwytywały piłkę i wyprowadzały błyskawiczne kontry doprowadzając do wyniku 4:6. Na całe szczęście sprawy w swoje ręce postanowiła wziąć na co dzień zawodniczka SK Aarhus Iwona Niedźwiedź. Nasza rozgrywająca uspokoiła grę we wszystkich formacjach, a co najważniejsze praktycznie nie myliła się przy rzutach, do przerwy gromadząc na swoim koncie siedem bramek. Jak istotną rolę odgrywa wychowanka Beskidu Nowy Sącz przekonaliśmy się w samej końcówce pierwszej odsłony, kiedy powędrowała ona na ławkę kar. Polki straciły trzy bramki pod rząd i zamiast schodzić na przerwę z ciekawą zaliczką, zadowolić musiały się remisem.

Scenariusz drugiej części spotkania to niemal kopia wydarzeń sprzed przerwy. Biało-czerwone przez zdecydowaną większość goniły wynik, jednak ostatnią minutę rozegrały perfekcyjnie. Do wyrównania doprowadziła Joanna Dworaczyk celnie rzucając z 7 metrów. Turczynki miały w rękach "piłkę meczową", jednak Polki ją wyłuskały i same za sprawą niezawodnej Niedźwiedź rozstrzygnęły losy rywalizacji. Piłkarka SK Aarhus oddając decydujący jak się okazało rzut nabawiła się niegroźnego na szczęście urazu rozcięcia wargi.

Polska - Turcja 29:28 (16:16)

Polska: Mikszto, Sadowska - Niedźwiedź 10, Semeniuk-Olchawa 4, Dworaczyk 3, Pielesz 3, Załęczna 2, Byzdra 1, Gleń 1, Leśkiewicz 1, Paluch 1, Stachowska 1, Wojtas 1, Zalewska 1, Wolska.
Kary: 8 min.

Turcja: Imamoglu, Capar, Tinkaoglu - Ozel 12, Sahin 4, Y.Yilmaz 4, B.Yilmaz 3, Bora 1, Calis 1, Iskenderoglu 1, Ozturk 1, Yaman 1, Gundar, Nahcivanli, Pirincci, Turkay.
Kary: 10 min.

Widzów: 500

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×