Odczarować świątynię - zapowiedź meczu Partizan Belgrad - Asseco Prokom Gdynia

Mistrzowie Polski choć zostawili sobie tylko iluzoryczne szanse na awans, nie poddają się i zapowiadają walkę w meczu z Partizanem na niezwykle trudnym terenie w Belgradzie. Słowa, słowami, ale matematycznie Asseco Prokom Gdynia trafia do Top16 w 8 z 64 kombinacji ostatnich spotkań. Podopiecznym Tomasa Pacesasa potrzebne będzie więc ogromne szczęście oraz wyborna forma na parkiecie.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Hala Pionir wzbudza nie tylko szacunek, ale często też wywołuje nawet u największych mocarzy obawy. Wszak w zeszłym sezonie Partizan z tego daru korzystał wyśmienicie, potrafił w Belgradzie pokonać nawet późniejszego triumfatora rozgrywek, nieskazitelną Regal FC Barceloną. Tamto spotkanie było wyrównane, walka była twarda, nie obyło się też bez kontrowersyjnych gwizdków, które zdaniem szerokiego grona sprzyjały gospodarzom. Czy sędziowie są po stronie mistrza Serbii nie sposób ocenić, ale jedno jest pewne. Pionir to świątynia kultu bałkańskiego basketu i choćby dlatego graczom Tomasa Pacesasa będzie szalenie trudno wywalczyć dwa punkty na gorącym terenie.

- Wciąż mamy szanse na awans, ale musimy wygrać nasze dwa ostatnie spotkania, będziemy jednak przygotowani i postaramy się to osiągnąć. Wiemy, jak gorąca jest atmosfera w Pionir Arena, ale mentalnie również będziemy na to gotowi - twierdzi szkoleniowiec ekipy z Trójmiasta.

A przecież nie sposób wspomnieć o tym, że gdynianie na wyjazdach są zupełnie innym zespołem, tracą mentalność, waleczność też się ulatnia. W tej edycji wygrali tylko jeden mecz na obcym terenie, w Vitorii niespodziewanie pokonali Caję Laboral, lecz mistrzowie Hiszpanii przeżywali głęboki kryzys, a mistrzowie Polski po prostu świetnie to wykorzystali. Poprzedni triumf na wyjeździe? W Top16, ale poprzedniego sezonu! To pełny obraz tego, jak prezentuje się Asseco Prokom poza swoim parkietem, gdzie - przynajmniej w tej edycji - marnie korzysta z dodatkowego atutu.

Sytuacja zmusza jednak żółto-niebieskich do szukania oczek wszędzie, wszak do końca pierwszego etapu pozostało już niewiele, a najlepsza drużyna nad Wisłą wciąż znajduje się pod kreską. Ogromna mobilizacja, zwarcie w szeregach sprawia, że niekoniecznie nasz reprezentant jest skazany na klęskę w środowej potyczce. Gdynianie wychodzili już z ogromnych opresji, więc i takiego scenariusza nie należy lekceważyć.

Tyle tylko, że podopieczni Vlade Jovanovicia są mistrzami deprymowania i niemal do perfekcji opanowali niełatwą sztukę nadrabiania umiejętności psychicznym nastawieniem, bojowym nastawieniem. Partizan z czterech wyjazdowych meczów, wygrał zaledwie jeden, w Gdyni. Serbski hegemon triumfował 69:62. Bilans potyczek u siebie jest znacznie korzystniejszy, bo klub z Belgradu zwyciężył trzy z czterech spotkań. Tylko Maccabi Tel Awiw zdołało w hali Pionir wywalczyć dwa punkty, pozostali adwersarze wracali na tarczy.

Asseco Prokom marząc o dobrym rezultacie musi spełnić kilka zadań. Po pierwsze gracze Pacesasa nie mogą sobie pozwolić na chaotyczną, egoistyczną grę w ataku. Rywal wówczas szybko opracuje odpowiednią taktykę w obronie, w efekcie zatrzyma liderów. Ważne jest więc umiejętne dzielenie się piłką, zbilansowanie gry, kreowanie dogodnych pozycji, zwłaszcza pod koszem, bo tutaj najszybciej o dwa łatwe oczka. W tym pomóc powinien Ratko Varda. Bośniacki środkowy jest bowiem w świetnej formie i nie sposób go obecnie zatrzymać. Na obwodzie natomiast pierwsze skrzypce powinien odgrywać Daniel Ewing, któremu dyspozycja także dopisuje. Opcji trzeba jednak znaleźć więcej.

W meczu walki, decydująca może się okazać defensywa. Ten element to niestety jedna z najsłabszych stron mistrzów Polski. Być może nie jest ona tragiczna, ale w żadnym wypadku nie jest też zadowalająca. A jest na kogo uważać - James Gist i Nathan Jawai to główne filary tego teamu, lecz ostatnio drużynę wzmocnił jeden z młodych wilków, niezwykle groźny Curtis Jerrells, który szybko się wkomponował do serbskiej ekipy.

- Jestem przekonany, że będziemy walczyć do końca i damy z siebie sto procent, ponieważ Asseco Prokom nadal ma szanse. Belgrad to gorące miejsce a Partizan to dobry zespół, ale wyjdziemy na parkiet skoncentrowani - zapowiada Adam Łapeta.

Początek spotkania w środę o godz. 20.45.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×