NBA: Celtics nie zwalniają tempa

Doc Rivers po raz trzynasty z rzędu mógł fetować sukces swojej drużyny. W zwycięskim starciu z Indiana Pacers triple - double zaliczył Paul Pierce. Patent na Atlanta Hawks na własnym parkiecie mają New Jersey Nets.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

Brak Rajona Rondo nie przeszkadza Celtom, którzy kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Pałeczkę po rozgrywającym przejął Paul Pierce, który zaliczył 12 asyst. Oprócz tego na swoim koncie miał 18 punktów i 10 zbiórek, co dało mu pierwsze triple - double od ponad czterech lat.

- Można ich pokonać, ale trzeba rozegrać niemalże idealny mecz - powiedział najlepszy strzelec Pacers, Danny Granger (19pkt). Indiana pomimo skazania na pożarcie napsuła miejscowym trochę krwi. W czwartej kwarcie podopieczni Jima O'Briena zbliżyli się na 81:85. Na więcej nie było ich jednak stać. Szybka riposta ze strony Glena Davisa oraz Ray'a Allena pozwoliła Celtom złapać oddech i powiększyć przewagę, którą utrzymali do samego końca.

Do składu Bostonu wrócił Shaquille O'Neal. W ciągu 21 minut zaliczył 11 oczek i 5 zbiórek.

Boston Celtics - Indiana Pacers 99:88 (30:23, 21:25, 18:17, 30:23)

(Davis 18 (6zb), Pierce 18 (12as, 10zb), Robinson 18 - Granger 19 (6zb), Hibbert 17 (14zb), Collison 15)

Hala Prudential Center nie leży Jastrzębiom, które w tym obiekcie przegrali drugi raz w tym sezonie. Tradycyjnie już do zwycięstwa New Jersey Nets poprowadzili Devin Harris (22pkt) i Brook Lopez (16pkt). Wkład w sukces mieli także rezerwowi pośród których wyróżnili się Stephen Graham oraz Sasha Vujacić (po 10pkt). - Fajnie jest odgrywać ważną rolę w zespole. Szczególnie po tak długiej przerwie. Cieszę się, że jestem częścią tego zespołu - wyznał Vujacić.

Pierwsza kwarta nie wskazywała, iż miejscowi będą mogli świętować zwycięstwo. Nets przegrali ją 23:30 i mogło się wydawać, że Atlanta przejęła kontrolę nad widowiskiem. Później jednak ekipa Avery Johnsona doprowadziła do wyrównania i cały czas trwała zażarta walka. Trzecia odsłona meczu nie dała odpowiedzi, który z zespołów wyjdzie zwycięsko. Dopiero w czwartej kwarcie Nets podkręcili tempo i przejęli inicjatywę. Na niewiele ponad dwie minuty przed końcem po trójce Travisa Outlawa uciekli na 83:73. Hawks nie byli już w stanie odwrócić losów pojedynku.

- Mieliśmy swoją szansę na początku, ale nie potrafiliśmy jej wykorzystać. Pudłowaliśmy z pozycji, z których zazwyczaj trafiamy - oznajmił Mike Bibby.

New Jersey Nets - Atlanta Hawks 89:82 (23:30, 20:13, 19:19, 27:20)

(Harris 22 (8as, 6zb), Lopez 16 (6zb), Graham 10 (7zb), Vujacić 10 (6zb) - Bibby 19 (5as, 5zb), Smith 15 (10zb), Horford 15 (10zb))

Pozostałe mecze:

Toronto Raptors - Los Angeles Lakers 110:120 (34:28, 15:29, 30:29, 31:34)

(Kleiza 26 (10zb), DeRozan 23, Calderon 20 (12as) - Bryant 20, Gasol 19 (8zb), Bynum 16 (7zb))


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×