Finał PP: Sanocka radość, oświęcimska konsternacja

Nie opadły jeszcze emocje po finale Pucharu Polski... Hokeiści z Podkarpacia pokonali po dogrywce gospodarza turnieju Aksam Unię Oświęcim (6:5) i po raz pierwszy w historii zdobyli to trofeum. - To coś niesamowitego - cieszył się Tomasz Malasiński.

Radosław Kozłowski
Radosław Kozłowski

Wyrównany finał, chybiona formuła

Sukces sanoczan miał wielu ojców. Na pochwałę zasłużyli zarówno zawodnicy, jak i trenerzy. W mocno obsadzonym turnieju triumfowała ambicja i upartość w dążeniu do celu. - Zmierzyły się cztery najmocniejsze ekipy w kraju. Do finału awansowały dwie, którym nie dawano większych szans. Czy ten sport nie jest piękny? - pytał retorycznie Ladislav Spisiak. - Mecz z Unią przypominał spotkanie z fazy play-off. Sporo było walki i ostrych starć, a zawodnicy pokazali ogromne serce do gry - dodał z kolei Milan Jancuska.

Dużo gorzej obaj szkoleniowcy wypowiadali się o formule rozgrywek. - Nie może być tak, że w trakcie rozgrywek jakiś zespół się wycofuje. Nieważne czy jest to faza grupowa, czy ćwierćfinał. Związek powinien najpierw rozeznać, które zespoły są realnie zainteresowane udziałem w tych rozgrywkach i dopiero potem ustalić regulamin i formułę - stwierdził szkoleniowiec sanoczan. - Nic dodać, nic ująć - kiwał głową opiekun oświęcimian.

Ich uwadze nie umknęła praca arbitrów. - To największy mankament polskich rozgrywek - nie ukrywał trener Jancuska. - Podczas gdy sędziowie ze Słowacji, Czech czy Finlandii jeżdżą na wymiany i doskonalą swoje umiejętności, polscy arbitrzy zbijają bąki. Może dlatego, że nie mają odpowiednich umiejętności? - dodał opiekun sanoczan. Jego opinię podzielał też Ladislav Spisiak. - Kilka ich decyzji było kompletnie nietrafionych.

Zadowolony prezes

Radości w sanockim obozie nie było końca. Świętowali nie tylko zawodnicy i kibice, promieniał także prezes Piotr Krysiak: - To dla nas miła niespodzianka. Cieszę się, że daliśmy radość Sanokowi - mówił.

- Zabrakło nam troszkę szczęścia, ale jak przyszło mawiać, zawsze sprzyja ono lepszym. Tak czy inaczej jestem zadowolony z wyniku. Chłopaki pokazali, że mają charakter. Podnieśli się po katastrofalnym początku i stoczyli wyrównaną walkę - powiedział Adam Klęczar, prezes firmy Aksam - głównego sponsora oświęcimskich hokeistów. Później udał się do szatni, w której panowała wręcz grobowa cisza. - Chłopcy są smutni, bardzo przeżyli tę porażkę - przyznał Ladislav Spisiak.

- Na pewno drugie miejsce w Pucharze Polski nas nie satysfakcjonuje. Po tym, jak w półfinale pokonaliśmy Cracovię, bardzo liczyliśmy na końcowy sukces. Niestety nie udało się - stwierdził Waldemar Klisiak, kapitan "biało-niebieskich".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×