Kenneth Henderson: Chcieliśmy ze sobą współpracować

Kotwica Kołobrzeg po raz kolejny w tym sezonie sprawiła nie lada niespodziankę. Tym razem "Czarodzieje z Wydm" pokonali lidera Tauron Basket Ligi, Energę Czarnych Słupsk, a cichym bohaterem meczu okazał się Kenneth Henderson. Amerykanin zaliczył swoje najlepsze spotkanie odkąd jest w Polsce, choć tak naprawdę statystyki nie obrazują wielkiej pracy, jaką wykonał w starciu ze słupskim zespołem.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Tuż po tym, jak zarząd Kotwicy Kołobrzeg zdecydował się zatrudnić 28-letniego amerykańskiego skrzydłowego, Kennetha Hendersona, kibice "Czarodziei z Wydm" zastanawiali się po co w zespole kolejny anonimowy gracz, który doświadczenie sportowe zbierał w tak egzotycznych ligach jak węgierska czy fińska, a który odbierze minuty polskiemu zawodnikowi. Trener Dariusz Szczubiał był jednak zdecydowany i z uporem maniaka powtarzał, że po dojściu do odpowiedniej formy Henderson będzie bardzo przydatnym koszykarzem w zespole, pełniącym niewdzięczną rolę gracza od defensywy.

Dojście do odpowiedniej formy zajęło zawodnikowi siedem spotkań, podczas których, trzeba to uczciwie przyznać, grał fatalnie. Spędzając na parkiecie raptem kwartę, może trochę więcej, niemalże w każdym meczu zdobywał tylko dwa punkty (poza tym przeciwko Treflowi, gdy nie trafił ani razu do kosza) i mniej więcej zbierał tyle samo piłek z tablic. Wszystko odmieniło jednak spotkanie z liderem tabeli, Energą Czarnymi Słupsk. Henderson nie tylko rzucił prawie tyle samo punktów, co we wszystkich wcześniejszych spotkaniach (10), ale też pobił swoje rekordy zbiórek w Polsce (sześć) i fauli wymuszonych (pięć), a także miał najlepszy wskaźnik evaluation spośród wszystkich koszykarzy Kotwicy (17). A na dodatek jak wół harował po obu stronach parkietu, łatając wszystkie możliwe dziury.

- Nie będę komentował swojego występu. To nie w moim stylu. Powiem tylko tyle, że odkąd tu jestem w Polsce, wiedziałem, że w końcu przyjdzie taki mecz, w którym zaprezentuję się z solidnej strony i pomogę Kotwicy w odniesieniu zwycięstwa. Cieszę się, iż stało się to przeciwko liderowi tabeli. To bardzo budujące - przyznaje skromnie Henderson, mając świadomość tego, że w ostatniej kwarcie wygranej przez Kotwicę 31-16 to nie on, a Ted Scott głównie zdobywał punkty. Uczciwie mówiąc jednak, trafienia superstrzelca na nic by się zdały gdyby nie skuteczna gra w obronie, m.in. właśnie Hendersona.

- Zagraliśmy dzisiaj naprawdę wyjątkowo dobrze w defensywie, przede wszystkim w drugiej połowie, bo przecież po trzech kwartach przegrywaliśmy jeszcze różnicą siedmiu oczek - tłumaczy 28-latek, a zapytany o to, co było kluczem do pokonania drużyny Energi Czarnych Słupsk, odpowiada bez wahania. - W kontekście naszego zwycięstwa najważniejsza była komunikacja. Wszyscy sobie pomagaliśmy, wszyscy komunikowaliśmy się na parkiecie, podpowiadając sobie jak musimy kryć, co musimy zrobić w danym momencie - dodaje zawodnik.

W całym meczu słupszczanie zdobyli tylko 68 punktów i żadną wymówką nie jest fakt, że występowali oni bez swojego superrezerwowego, Mantasa Cesnauskisa. Zawodnicy pokroju Camerona Bennermana czy Zbiegniewa Białka nie powinni mieć problemów z trafianiem do kosza. I nie mieliby, gdyby nie ambitna postawa kołobrzeżan. - Uważam, że graliśmy bardzo mądrze i bardzo spokojnie. Chcieliśmy ze sobą współpracować i w drugiej połowie nikt nie forsował niepotrzebnych rzutów. Każdy starał się bardzo mocno pracować w obronie i tu zebrał piłkę, tam postawił zasłonę czy obronił akcje i w ten sposób pokonaliśmy rywala - wyjaśnia Henderson.

Doceniając jak wielką pracę wykonał cały zespół Kotwicy, Amerykanin chce jednak wyróżnić przede wszystkim Bartosza Sarzało. - Bartosz to gracz na pozycji numer dwa i nie zdarzyło się jeszcze, przynajmniej odkąd ja jestem w Polsce, by grał jako jedynka. Tymczasem w końcówce meczu z Energą Czarnymi to jemu trener kazał być odpowiedzialnym za kreowanie naszej ofensywy, a on... poradził sobie znakomicie! Chylę przed nim głowę - mówi skrzydłowy Kotwicy.

Teraz przed koszykarzami kolejne trudne zadanie - wyjazd do Włocławka na mecz z odradzającym się Anwilem. Kto wie jednak jak potoczy się to spotkanie gdy pierwszoplanowe postaci "Czarodziei z Wydm" otrzymają odpowiednie wsparcie od swoich zmienników, w tym Hendersona.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×