Jeśli chcemy wygrać nie możemy popełniać błędów - rozmowa z Patrycją Mikszto, bramkarką Vistalu Łączpolu Gdynia

Patrycja Mikszto to jedna z czołowych zawodniczek w żeńskiej PGNiG Superlidze. Jak zapowiada jej celem jest zdobycie mistrzostwa Polski. Szczypiornistka opowiada nam o ostatnim ligowym występie przeciwko Akademiczkom z Koszalina oraz o najbliższym hicie, czyli szlagierze na szczycie: mecz lidera z wiceliderem.

Krzysztof Lewandowski
Krzysztof Lewandowski

Krzysztof Lewandowski: Jak czuje się po meczu w Koszalinie bohaterka gdyńskiej drużyny? W końcu trzy obronione rzuty karne w przeciągu 30 minut to wynik rzadko spotykany w ligowych meczach. Dodać należy do tego też kilka świetnych interwencji, gdzie nie odbijałaś piłek, ale fenomenalnie je łapałaś.

Patrycja Mikszto: Jest to dosyć sympatyczne uczucie, gdy praca na treningach nie idzie na marne i ja swoją osobą poprzez udane interwencje mogę pomóc swojej drużynie. Bohaterką się nie czuję, ponieważ cała drużyna niesamowicie walczyła! Uwielbiam tak emocjonujące mecze!

Co sądzisz o twojej konkurentce w bramce Vistal Łączpolu jak i reprezentacji Polski - Małgosi Sadowskiej? Jak wygląda wasza rywalizacja? Czy może wspieracie się obie w dążeniu do bycia lepszą bramkarką?

- Myślę, ze współpraca z bramkarką, która reprezentuje wysoki poziom może tylko i wyłącznie wpłynąć pozytywnie na naszą grę i rozwój umiejętności bramkarskich. Mamy to szczęście, że możemy obie na siebie zawsze liczyć. Uzupełniamy się dobrze, gdy któraś z nas ma słabszy dzień.

Drużyny z Gdyni i Lubina są stawiane na chwile obecną jako te, które spotkają się w finale. Co powiesz o trochę odstawianej na bok drużynie z Lublina? A może znajdzie się jakiś czarny koń spoza "wielkiej trójki", który namiesza w play-off?

- Z tym się nie zgodzę, ponieważ Lublin jest drużyną bardzo doświadczoną. Gra tam wiele bardzo dobrych piłkarek z nie lada umiejętnościami i z pewnością nie oddadzą tak łatwo złotego medalu. To, że w tej chwili Lublin miał problemy wcale nie znaczy, że nie będzie walczył o złoto. Jeszcze daleka droga do rozdawania medali i zostawmy to na play-off. Oczywiście moja drużyna ma za cel zdobycie złotego krążka w tym sezonie i z pewnością będziemy robiły wszystko, żeby cel został osiągnięty. Myślę, że czarnym koniem play-off może być drużyna z Elbląga, która ma naprawdę świetny skład.

Czy byłaś w Koszalinie już myślami na meczu z Zagłębiem Lubin, który czeka Łączpol już za kilka dni? Czuć już dreszczyk emocji i adrenalinę przed tym spotkaniem? Wiadomo, że wynik tego pojedynku może mieć duże znaczenie psychologiczne przed play off - Lubin jest jak dotąd niepokonaną drużyną.

- Ani trochę nie myślałam o kolejnym meczu. Cały czas byłam skupiona i skoncentrowana na meczu z Koszalinem. Teraz zaczął się nowy tydzień i moje myśli teraz krążą wokół drużyny Zagłębia. Myślę, że dreszczyk emocji nadejdzie wraz z weekendem i wtedy adrenalina na pewno podskoczy. Dla nas liczą się dwa punkty w każdym spotkaniu, nie ważne czy to Lublin, Lubin czy np. Kielce. Mecz to mecz, chcemy złota to musimy wszystko wygrywać, a wiem, że stać nas na to i będziemy walczyć!

Co będzie waszą najmocniejszą stroną w meczu 30 stycznia?

- Wszystko musi być naszą najmocniejszą stroną. Jeśli chcemy wygrać nie możemy popełniać błędów. Szczególnie liczymy na gorący doping naszych wspaniałych kibiców!

Jak podchodzicie do tego meczu? Jakieś specjalne przygotowania?

- Nic specjalnego nie ma, jest jak zwykle ciężka praca. Tok treningowy jest nie zmieniony. Jedynie godziny popołudniowych treningów są nieco późniejsze, aby przyzwyczaić organizm do dosyć późnej godziny meczu, który będziemy rozgrywać dopiero o 19:30 z racji finału mistrzostw świata mężczyzn.

Na koniec - kto wygra mecz Vistal Łączpol Gdynia - Zagłębie Lubin?

- Wygra lepszy, ale najważniejsza pora na wygrywanie nadejdzie w play off.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×