Dominik Witczak: Falujemy - raz gorzej, raz lepiej

W ostatnią sobotę ZAKSA straciła trzy punkty, a ponieważ na widowni nie było zbyt wielu kibiców, to klub nie zyskał zbyt wiele finansowo. Trudno się jednak dziwić skoro był to trzeci kędzierzyńsko-częstochowski pojedynek stoczony w ciągu niecałych dwóch tygodni. A sam mecz? - Zagraliśmy słabo, nasza gra niestety falowała - ocenił Dominik Witczak, który miał dwa razy lepszą skuteczność w ataku niż Jakub Jarosz.

Wojciech Potocki
Wojciech Potocki

Niedzielny mecz kędzierzyńskiej ZAKSY z Tytanem Częstochowa zakończył pierwszą kolejkę drugiej rundy tegorocznych rozgrywek PlusLigi. Niespodziewanie wygrali go goście i zamienili się z gospodarzami na miejsca w ligowej tabeli. Niestety, pojedynek trzeciej z czwartą drużyną naszej ligi był po prostu słaby, a ilość błędów popełniona przez obie drużyny zszokowała nawet zawodników. Było ich aż 66!

Bardziej zdegustowany grą był jednak trener Krzysztof Stelmach. Trudno się zresztą dziwić, w końcu to jego zespól przegrał bardzo ważne spotkanie. Przegrał, dodajmy w bardzo złym stylu. Szkoleniowiec kędzierzynian od drugiego seta próbował odwrócić jakoś losy spotkania i zaczął dokonywać zmian. Za Tine Urnauta wchodził Idi, za Pawła Zagumnego, Grzegorz Pilarz, a za Jakuba Jarosza, Dominik Witczak. W grze ZAKSY nie widać było poprawy. - Zagrałem więcej niż zwykle, ale rezultat, co tu dużo mówić, był kiepski. Nasza gra była dziś szarpana. Gramy , gramy dobrze, a potem w drugim secie AZS odskakuje na kilka punktów. Do tego po naszych błędach. Doszła jeszcze słabsza zagrywka i rywal to wykorzystał - ocenił tuż po meczu rezerwowy atakujący ZAKSY. Zdobył on w całym spotkaniu 7 punktów a jego skuteczność w ataku była aż dwa razy lepsza niż Kuby Jarosza.

- Czy półfinałowy mecz w Pucharze Polski był lepszy? W naszym wykonaniu tak, ale generalnie ostatnio forma faluje. Raz gramy dobrze potem przychodzi słabszy dzień. Podobnie zresztą jest u przeciwników. AZS przegrywał, dziś jednak zagrali dobre zawody. Mam nadzieję, że nasze kolejne spotkanie, tym razem w Pucharze CEV, będzie już dużo lepsze. Musimy zapomnieć o tej porażce i skupić się na środowym pojedynku z VfB Friedrichshafen - mówił Witczak. - Jeśli wierzyć w to falowanie to po słabym meczu musi przyjść dobry - dodał.

Na środowy mecz ćwierćfinałowy Pucharu CEV ZAKSA wyruszy we wtorek. – Lecimy samolotem. Tempo jest tak szalone, że trenerzy nie bardzo wiedzą jak przez niecałe dwa dni pracować, a zawodnicy narzekają na kontuzje. Oczywiście do Niemiec nie poleci Jurij Gładyr, bo nie można ryzykować poważniejszej kontuzji kolana. Przerwa, jak mówią lekarze, potrwa trzy tygodnie. Ja liczę że kilka dni krócej - powiedział naszemu portalowi prezes ZAKSY, Kazimierz Pietrzyk, który po spotkaniu z Tytanem nie miał zbyt szczęśliwej miny.

Prezes był zawiedziony nie tylko wynikiem, ale również frekwencją na widowni. Hala "Azoty" nie zapełniła się nawet w połowie, a to oznacza konkretną stratę dla klubu. - Za często gramy. Ludziom już się to powoli przejada. Dawniej nasze mecze z częstochowskim AZS-em zawsze gromadziły komplet publiczności, ale teraz w ciągu niecałych dwóch tygodni graliśmy z nimi aż trzy razy. - narzekał Pietrzyk

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×