Delecta bez punktów w Rzeszowie - relacja ze spotkania Asseco Resovia Rzeszów - Delecta Bydgoszcz

W sobotnie popołudnie Asseco Resovia Rzeszów bez większych kłopotów pokonała Delectę Bydgoszcz w stosunku 3:0. Goście postawili trudne warunki miejscowym jedynie w drugim secie, a na brązowych medalistów poprzednich rozgrywek to było zdecydowanie za mało.

Patryk Jucha
Patryk Jucha

Pierwsza partia rozpoczęła się od pojedynku atakujących obydwu drużyn - Gyorgy Grozera i Grzegorza Szymańskiego. Górą był ten pierwszy, który popisał się przepięknym, pojedynczym blokiem. Jednak to drużyna z Bydgoszczy prowadziła na pierwszej przerwie technicznej 8:5. Resoviacy nie mogli sobie poradzić z trudną, silną zagrywką zawodników Delecty. W tym elemencie imponowali zwłaszcza Michal Cerven, Antti Siltala i Martin Sopko. Jednak od czego w zespole Asseco Resovii Rzeszów są tacy zawodnicy jak Olieg Achrem czy Grzegorz Kosok. To właśnie za sprawą ich fantastycznych ataków gospodarze szybko odrobili trzy punktową stratę. Skuteczna okazała się taktyka zagrywek rzeszowian, którzy starali się celować w Siltalę, który radził sobie w przyjęciu co najwyżej średnio. Jednak i do drugiej przerwy technicznej prowadzili goście. Po atakach Ryana Millara i Grozera w antenkę, znów powróciła dwupunktowa przewaga bydgoszczan. Rzeszowianie jednak nie odpuścili i po serii ataków Achrema i Mateja Cernica oni wyszli na dwupunktowe prowadzenie, zmierzając po zwycięstwo w secie numer jeden. I tak też się stało. Nie pomogła nawet zmiana w ekipie Delecty - kiedy to Wojciech Serafin na przyjęciu zastąpił Anitiego Siltalę. Asseco Resovia wygrała pierwszego seta w stosunku 25:22.

Druga partia zaczęła się całkiem inaczej niż pierwsza. Rzeszowianie szybko objęli dwupunktowe prowadzenie i wydawało się, że to właśnie oni będą prowadzili grę w tym secie. Taki stan rzeczy utrzymał się do pierwszej przerwy technicznej, do której to Asseco Resovia prowadziła 8:6. Zawodnicy Delecty Bydgoszcz ani myśleli jednak odpuścić tego seta. Po serii potężnych zagrywek Martina Sopko, bydgoszczanie zdobyli aż cztery punkty z rzędu, wychodząc tym samym na prowadzenie. Jednak wtedy w roli głównej wystąpił nie kto inny jak Matej Cernić. Po serii fantastycznych ataków z arcytrudnych pozycji zespół z Rzeszowa wyrównał stan w tym secie. Do drugiej przerwy technicznej przyjezdni prowadzili co prawda jednym oczkiem, ale przebieg gry zwiastował, że emocji w tej partii na pewno nie zabraknie. I tak też się stało. Po morderczych wymianach punkt za punkt, zwycięsko wyszła z tego starcia drużyna miejscowych, wygrywając drugą partię 26:24. Jednak warto oddać zawodnikom z Bydgoszczy, że zostawili w tym secie na boisku mnóstwo zdrowia, a o zwycięstwie zadecydowały wyższe umiejętności indywidualne miejscowych graczy.

Trzeci set od razu rozpoczął się od trzypunktowego prowadzenia drużyny Asseco Resovii Rzeszów, a serię tę przerwał lider Delecty w tym meczu - Martin Sopko. Taki stan rzeczy trwał, a rzeszowianie zaczęli coraz bardziej odjeżdżać drużynie gości. Prowadzenie do przerwy technicznej 8:4 dokładnie odzwierciedlało boiskowe wydarzenia. Delecta Bydgoszcz wprawdzie próbowała podjąć walkę, ale na niewiele się to zdawało w obliczu fantastycznej postawy rzeszowskiego zespołu. Co prawda udało jej się zmniejszyć straty o jedno oczko, jednak wynik do drugiej przerwy technicznej dalej nie mógł napawać optymizmem przyjezdnych. Asseco Resovia prowadziła bowiem 16:13. Gospodarze przez cały czas kontrolowali przebieg seta, ewentualnie zwiększając tylko przewagę nad drużyną przeciwną. Dlatego też trzecia partia zakończyła się zwycięstwem rzeszowian w stosunku 25:19. Należy jednak oddać drużynie z Bydgoszczy, że pomimo wielu brakujących ogniw w składzie, postawiła trudne warunki dla zespołu gospodarzy.

Asseco Resovia Rzeszów - Delecta Bydgoszcz 3:0 (25:22, 26:24, 25:19)

Asseco Resovia Rzeszów:
Michał Baranowicz, Matej Cernić, Olieg Achrem, Ryan Millar, Grzegorz Kosok, Gyorgy Grozer, Krzysztof Ignaczak (l) oraz Wojciech Grzyb, Rafał Buszek.

Delecta: Piotr Lipiński, Michal Červen, Martin Sopko, Grzegorz Szymański, Wojciech Jurkiewicz, Antti Siltala, Krzysztof Andrzejewski (libero) oraz Michal Masny, Wojciech Serafin.

MVP: Matej Cernić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×