Orest Lenczyk: Gadocha nie istniał

Trener Śląska Wrocław ponownie tryumfował. W piątek pokonał Legię na Łazienkowskiej i był to dla niego jedenasty mecz bez porażki w roli trenera wrocławian. - Po dwóch ostatnich meczach miałem niedosyt - mówił szkoleniowiec.

Jerzy Mitczuk
Jerzy Mitczuk

Do 28. minuty Śląsk Wrocław w piątkowym spotkaniu z Legią nie istniał. Jak to powiedział Maciej Skorża po meczu: - Gdyby ktoś mi powiedział w 20 minucie, że przegramy to bym nie uwierzył. Jednak już po pierwszej ofensywnej akcji gości padła bramka wyrównująca autorstwa Przemysława Kaźmierczaka. Gdyby nie ten gol, mecz potoczyłby się zdecydowanie inaczej, jednak dzięki temu piłkarze Oresta Lenczyka mogli w dalszej części meczu realizować taktykę, która doprowadziła ich do zwycięstwa.

- Po dwóch ostatnich meczach miałem niedosyt. Dziś paradoksalnie zagraliśmy słabiej, a wygraliśmy. Tak to jednak jest w futbolu - mówił po spotkaniu trener Śląska, który przed meczem Lechii z Jagiellonią traci tylko dwa punkty do czwartych w tabeli gdańszczan. - To dopiero początek, wszystko jest możliwe i Legia jeszcze może być mistrzem Polski. Tabela jest spłaszczona, dwa mecze decydują o tym czy jest się na pierwszym piętrze i wchodzi na dach, czy na parterze i spada do piwnicy - kontynuował najstarszy szkoleniowiec Ekstraklasy.

Śląsk od 71. minuty mógł prowadzić 3:1. Jednak Kaźmierczak nie sprostał zadaniu i przestrzelił karnego. - Wyznaczani są Kaźmierczak, Mila i Diaz. Wydaje mi się, że ten trzeci strzela najlepiej ale nie grał. Dwaj mieli ustalić kto strzela. Na rozgrzewce mieli uderzyć po karnym i Mila strzelił a Kazimierczak nie wiem, czy to zrobił. Przy karnym nie patrzyłem na Kazimierczaka, bo bałem się, że nastąpi pogrom Legii - żartował trener.

Szkoleniowiec gości po meczu był wyraźnie zadowolony ze zwycięstwa i chwalił nie tylko swoją drużynę. - Mecz fajny, oprawa super jak na polskie warunki. Mam nadzieję, że to nie mój ostatni mecz na tym stadionie, warto tu przyjechać - mówił. - Czekałem 35 lat by przyjechać na tak wspaniały stadion jak dziś. Atmosfera super, oprawa, aż chce się grać. Mam nadzieję, że kiedyś tu jeszcze przyjadę. Cóż to byłby za mecz gdyby nie było Żylety - dodał.

Na koniec opowiedział także historię ze swojej trenerskiej pracy: - W 70 latach, gdy byłem drugim trenerem Stali Rzeszów pojechałem do Warszawy obejrzeć mecz Legii. Wróciłem do Rzeszowa i zdałem trenerowi sprawozdanie, w którym pisałem: Nowak był najgorszy a na Gadochę trzeba najbardziej uważać. Jak było w meczu? Nowak zdobył przeciwko nam dwie bramki a Gadocha nie istniał - takie jest życie - zakończył Lenczyk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×