Paulina Pawlak: Mądra gra po przerwie dała wygraną

Paulina Pawlak była jedną z tych zawodniczek, które przesądziły w sobotę o pierwszym zwycięstwie Wisły Can Pack Kraków w półfinale Ford Germaz Ekstraklasy przeciwko Lotosowi Gdynia. Rozgrywająca krakowskiego zespołu wypełniła dobrze swoją rolę i przejęła też funkcję egzekutorki, bowiem słabszy dzień zanotowała Erin Phillips.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Rozgrywająca Białej Gwiazdy nie miała w sobotnim meczu sentymentów dla swojego byłego zespołu. To ona wypełniła lukę po Erin Phillips, która pierwszego meczu w serii półfinałowej z pewnością nie może zaliczyć do udanych. Co prawda Australijka w końcówce meczu trafiła bardzo ważne punkty, ale w całym meczu była niewidoczna, w przeciwieństwie do Pauliny Pawlak. - Cieszę się bardzo, że udało nam się wygrać to spotkanie. Każdy zdawał sobie sprawę, jak ważne dla nas było wygrać sobotni pierwszy mecz w serii - przekonuje Pawlak, jedna z bohaterek swojego zespołu w sobotnim meczu, która wywalczyła w nim 12 punktów, 7 zbiórek i 2 asysty. Obrończynie mistrzowskiego tytułu pojawiły się pod Wawelem w mocno osłabionym składzie, ale w obozie Białej Gwiazdy nikt nie miał wątpliwości, że mecz nie będzie łatwy. - Wiedziałyśmy doskonale, że Lotos postawi nam ciężkie warunki - ocenia rozgrywająca Białej Gwiazdy, która w styczniu 2010 roku zdecydowała się zamienić ekipę z Gdyni na Wisłę Can Pack.
http://foto.sportowefa...7/IMG_0213 %20copy.jpg width=450> Paulina Pawlak zagrała nie tylko dobrze w obronie, ale i w ataku
Tak jak przypuszczała Pawlak, Lotos postawił bardzo wysoko poprzeczkę w pierwszym półfinałowym meczu. Gdynianki nawet bez zawodniczek podkoszowych potrafiły przeciwstawić się wielkiemu faworytowi rozgrywek. - Gdynianki tak naprawdę grały bez typowego centra i to było widać. Przez cały mecz Lotos grał mocno kombinowaną i specyficzną defensywę - komentuje Pawlak. Z tą specyficzną defensywą krakowianki miały problem przede wszystkim w pierwszej kwarcie meczu, po której przegrywały różnicą 10 punktów. - Rywalki doskonale podwajały nasze centry w pierwszej kwarcie meczu, a to dało im taką wysoką przewagę. Do tego nie trafiałyśmy z obwodu, więc wynik nie mógł być dla nas korzystny. Cieszę się jednak, że po przerwie zagrałyśmy mądrzej, a to pozwoliło nam wygrać to spotkanie - zakończyła rozgrywająca Białej Gwiazdy. W niedzielne popołudnie na Pawlak i jej koleżanki z krakowskiego zespołu czeka kolejna ciężka przeprawa, bowiem zawodniczki z Gdyni zapowiadają walkę na całego o zwycięstwo pod Wawelem. Zadanie z pewnością łatwe nie będzie, bowiem to Biała Gwiazda jest zdecydowanym faworytem nie tylko tego meczu, ale i całej serii.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×