Polska prasa o spotkaniach z Japonią

Mecze polskich siatkarzy z reprezentacją Japonii potoczyły się według scenariusza dobrze znanego naszym kibicom z tegorocznej edycji Ligi Światowej – Polacy przywieźli z Tokio jedno zwycięstwo i jedną porażkę, czyli zanotowali identyczny bilans jak we wcześniejszych konfrontacjach z Egiptem i Chinami.

Lidia Łydka
Lidia Łydka

Zdaniem Życia Warszawy polscy siatkarze mają od kilku miesięcy ten sam problem – przegrywają wygrane mecze. W niedzielę nasz zespół znów stracił rytm gry w trzeciej partii i przegrał 2:3. A po sobotnim zwycięstwie nad Japonią 3:0 wszyscy spodziewali się równie łatwej wygranej także w niedzielę - w sobotę Polacy potrafili wygrać seta nawet do 12 i zmiażdżyli bardzo słabo dysponowanych rywali. Jednak w kolejnym spotkaniu polscy siatkarze przegrali kolejne trzy partie i cały mecz. Powtórzył się zatem koszmar z eliminacji do mistrzostw Europy - wtedy również kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na parkiecie, prowadząc 2:0 z Czarnogórą i Estonią. Oba mecze jednak przegraliśmy, przez co nie awansowaliśmy do Mistrzostw Europy.

Rzeczpospolita również próbuje znaleźć przyczyny niespodziewanej porażki w drugim spotkaniu tym bardziej, iż początek meczu nie zapowiadał nic złego. Polscy siatkarze najpierw zachowali więcej zimnej krwi w końcówce dramatycznego pierwszego seta, a Mariusz Wlazły pokazał, jak atakuje się najważniejsze piłki. W drugiej partii biało – czerwonym było już znacznie łatwiej, a ostatni punkt zdobył Marcin Wika, pewny zarówno w ataku, jak i w polu zagrywki. Niewykluczone, że o przegranej zadecydowała za duża ilość prostych błędów lub nagła utrata sił.

Gazeta Wyborcza zauważyła, iż polski zespół nie wykorzystał kontrataków, a z każdą piłką było widać u zawodników coraz większe zmęczenie.

Gazeta Pomorska przypomina, iż do pojedynków z Japonią polscy zawodnicy przystąpili świadomi faktu, iż nie przegrali z rywalami od ośmiu lat. Zagrali w Tokio prawie w najmocniejszym składem, bo do Japonii dolecieli Paweł Zagumny, Sebastian Świderski i Krzysztof Ignaczak. Zabrakło zatem tylko przyjmującego Michała Winiarskiego, który w Spale przygotowuje się do dalszej części sezonu i pojawi się w Katowicach (4-5 lipca) w meczach z Chinami. W sobotę podopieczni Raula Lozano potrzebowali 23, 21 i 28 minut, by dość pewnie pokonać rywali, ale w niedzielę ulegli gospodarzom słabiej przyjmując zagrywkę rywali, mieli problemy z rozegraniem akcji, seryjnie tracili punkty.

Polska Dziennik Zachodni tonuje nieco nastroje podkreślając, że awans biało – czerwonych do turnieju finałowego Ligi Światowej w Brazylii powinien być czystą formalnością. Wprawdzie gracze Raula Lozano przegrali trzy spotkania, ale wszystkie grali na parkietach rywali. W - wypełnionych po brzegi - polskich halach przegrane z Egiptem, Japonią i Chinami byłyby sensacjami.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×