LŚ grupa C: Jedni o Final Six, drudzy o lepsze samopoczucie - zapowiedź IV weekendu

Czwarty weekend Ligi Światowej w grupie C upłynie pod znakiem rywalizacji Bułgarii i Stanów Zjednoczonych o prowadzenie w tabeli. Zgoła odmienne cele będą mieli rywale obydwu reprezentacji. Hiszpanie mogą jeszcze pojechać do Rio, ale jak sami przyznają, szanse są znikome i w najbliższych meczach zagrają już wyłącznie o prestiż oraz odzyskanie ducha walki, którym imponowali podczas ostatniego czempionatu Europy. Finowie z kolei wciąż mają nadzieję na honorowe zwycięstwo w turnieju.

Ilona Kobus
Ilona Kobus

Po trzech rundach spotkań liderem rozgrywek w grupie C są Stany Zjednoczone z jedenastoma punktami na koncie. Na drugim miejscu plasuje się Bułgaria (10 oczek). I najprawdopodobniej właśnie pomiędzy tymi ekipami rozegra się batalia o wyjazd na Final Six do Rio de Janeiro. Hiszpanie zdobyli dotąd 9 punktów, wygrywając trzy z sześciu spotkań. W najbliższy weekend zmierzą się z USA, które najpewniej przyjedzie do Madrytu w najsilniejszym zestawieniu. Do zespołu gospodarzy dołączy natomaist Luis Pedro Suela. Zawodnik, ze zwaględu na lekki uraz kostki pauzował tydzień temu.

Hiszpania przystąpi do rywalizacji pod sporą presją wyniku i ze świadomością, że porażka chociażby w jednym meczu, definitywnie skreśli ich marzeia o Final Six. - Praktycznie i tak mamy mgliste szanse na wyjazd do Rio. Musielibyśmy wygrać wszystkie spotkania, przy kilku porażkach Bułgarów lub Amerykanów. To raczej niemożliwe - skwitował kapitan drużyny, Miguel Falasca. Zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego nie składają jednak broni. Choć doskonale zdają sobie sprawę jak wielką siłę rażenie posiadaja rywale, zapowiadają ostrą walkę o zwycięstwo, które z pewnością podbudowałoby ich morale i dodało skrzydeł w dalszej rywalizacji.

W drugiej parze tej grupy Finlandia podejmie Bułgarię, która do Tampere pojechała praktycznie rezerwowym składem (bez Kazijskiego, Konstantinowa, Nikołowa i Iwanowa) oraz bez pierwszego szkoleniowca, Martina Stojewa. Selekcjoner Bułgarów przebywa aktualnie w Prawec, gdzie z pozostałymi reprezentantami szlifuje formę na Igrzyska Olimpijskie. Jego miejsce zajął drugi trenerWladislaw Todorow - Sarata. Finowie, którzy dotąd nie wygrali ani jednego spotkania w Lidze Światowej i za wszelką cenę chcą przerwać złą passę, przystapią do dwumeczu z Ollim Kunnarim i Mikko Esko. Obydwu zawodników nie oglądaliśmy tydzień temu. Kunnari z pewnością wzmocni przyjęcie Finów, które dotąd było ich piętą achillesową, a o klasie Esko nikogo nie trzeba przekonywać. - Przegraliśmy do tej pory sześć meczów i dostalismy srogą lekcję siatkowki - przypomniał trener Finów, Mauro Berruto. - Mam nadzieję, że już wycięgnęliśmy wnioski i w kolejnych spotkanich wreszcie zagramy skutecznie.

Finowie, choć pełni wiary i dobrych chęci, stoją jednak przed bardzo trudnym zadaniem. Ich przeciwnicy bowiem, nawet jeśli grają rezerwowym składem, posiadają w zestawie niezwykle "ciężkie działa", chociażby w osobach Bojana Jordanowa czy Danaila Miluszewa. W bardzo dobrej dyspozycji jest także Andrej Żekow, który zdecydowanie lepiej wspólpracuje z "młodzieżą", niż z bułgarskimi gwiazdorami i w dotychczas rozegranych meczach był wyróżniającym się graczem w zespole z Bałkanów. Na korzyść Finów przemawia z kolei brak w zespole rywali trenera Stojewa, który w momentach rozprężenia potrafi szybko przywrócić swoich podopiecznych do porządku i zmobilizować ich do walki.

*Wypowiedzi pochodzą z fivb.com