Z Allenem na Rybnik!

mierzi mnie z lekka, gdy próbuje się mi czy komukolwiek innemu wmawiać, że takich to my mamy profesjonalistów, co na betonie nie jadą. Ile można w kółko to czytać? Właściwie to powinniście cieszyć się z tego, że raz do roku uda wam się u siebie pokonać faworyta a tu jeszcze jakieś obiekcje pod naszym adresem. ps. Ja z kolei pamiętam gdy Grudziądz dostawał w Ostrowie do 29, albo też gdy w 1990 roku zrobiliście wszystkich w konia i w połowie sezonu daliście sobie najzwyczajniej w świecie spokój ze ściganiem. Tylko co to ma do rzeczy? Piszę jedynie, że od jakiegoś czasu wasze ambicje nie wykraczają poza mecze z kandydatami do awansu (oczywiście u siebie) a ty się burzysz, choć wiesz, że to prawda. To, że w Ostrowie jest budżet, są sponsorzy to nie tylko zasługa działaczy, ale i ludzi, którzy na ten żużel uczęszczają. Mamy płakać z tego powodu? U nas na szczęście nie ma tak, że jeden biznesmen daje ileś kasy i gdy zakręci kurek to pozostaje oczekiwanie na cud (np. Tarnów). I to jest samo w sobie pewną wartością, bo na wariata można robić wszystko, ale lepiej co roku walczyć w czubie pierwszej ligi, gdzie 10 tysięcy ludzi ogląda niezłe widowiska (prawie tyle osób przyszło nawet na mecz z Rawiczem!), niż odjeżdżać sezon, w którym ani spadek, ani tym bardziej awans nam nie grożą. Pzdr. ps2. Dawać Rekiny, dawać ;)

Grudziądz lał Ostrów jak tylko chciał (patrz sezon gdy nasze drużyny spotkały się w najwyższej lidze). Teraz jest gorzej co nie znaczy że jest źle. Powiadasz, że aspiracje powalczenia z kandydatami do awansu mamy! Ciekawe! Ostrów jakoś nie może sobie co roku pojeździć w biednym Grudziądzu. A macie podobno PROFESJONALISTÓW i wysoki budżet. W ubiegłym roku to nie była próba walki tylko dwumecz z Ostrowem wygraliśmy bez problemu. Więc powtórzę raz jeszcze. Nie jest źle. Co do betonu to jesteście już żałośni. Co roku te same narzekania. Pozdrawiam

gdy jest pod koło to trzeba się pomęczyć, umiejętnie przyblokować rywala (a nie tylko jechać jedną ścieżką), odpierać ataki ze wszystkich stron, wykazując się przy tym umiejętnościami technicznymi i myśleniem na torze. No ale jeśli speedway ma wyglądać na zasadzie start i jazda gęsiego to luzik, tylko niech nikt nie mówi, że ktoś tam jest od kogoś lepszy, bo gdy tylko popadało to widać było jak Kroner nie umiał wyprzedzić Szymko, który wywalił się na tor. A Kylmaekorpi wykręcił wtedy czas gorszy niespełna sekundę od rekordu toru. Nie mówiąc o "wielkim" Grudziądzu, który w najlepszym zestawieniu i z pomocą KMO (trzy wykluczenia) ledwo uciułał te 40 oczek. A co do porażki na betonie to nikt się tłumaczyć nie ma zamiaru, po prostu dla mnie spidłej ma być rywalizacją na dystansie czterech kółek a nie do momentu wyjścia z pierwszego łuku. Wtedy najlepiej zrobić zawody na dystansie jednego okrążenia i gra muzyka, cztery razy szybciej się taka farsa będzie kończyć. A jeśli ciebie pasjonują zawody wygrane do 30 nawet z Toruniem, gdzie jedyną atrakcją w meczu jest powtórka biegu w czteroosobowym składzie, no to faktycznie powodzenia. Mi osobiście takich ludzi nie jest żal, bo speedway ma przyciagać sympatyków a nie ich odpychać, do czego na pewno przysłuży się beton. I nie jest to kwestią "nieumiejętności" jechania na tego typu torze, bo lepsza wygrana z Bydgoszczą 46:43 po niezłych zawodach niż nudne spotkania gdzie faworyt pokazuje swą "wyższość", bo wygrywa więcej startów niż rywal.

dopingować Pozdro dla normalnych