Formuła 1 dojechała do połowy sezonu

Nadszedł czas podsumowania pierwszej części sezonu. Jak do tej pory nie mogliśmy narzekać na nudę. Przeżyliśmy dramatyczne wyścigi takie jak np. w Australii, czy Wielkiej Brytanii. Byliśmy również świadkami długo oczekiwanego zwycięstwa Roberta Kubicy. Możemy być pewni, że kolejne dziewięć Grand Prix dostarczy nam wielu pozytywnych wrażeń.

Robert Chruściński
Robert Chruściński

Scuderia Ferrari Marlboro

Zespół z Maranello zakończył pierwszą część sezonu na szczycie klasyfikacji konstruktorów. Ferrari pomimo tego, że zaliczyło kilka nieudanych występów, to jednak siła czerwonych bolidów jest wciąż największa. Słabe występy są szybko zastępowane przez podwójne wygrane kierowców Stefano Domenicaliego. Nie bez powodu Kimi Raikkonen i Felipe Massa przywieźli dla swojego teamu pięć wygranych na dziewięć możliwych. Obaj kierowcy Ferrari prowadzą wspólnie z Lewisem Hamiltonem, w klasyfikacji kierowców Formuły 1, z dorobkiem 48 punktów. Fiński zawodnik jak na razie nie zachwyca swoich włoskich fanów, którzy liczyli, że Raikkonen będzie ich drugim Michaelem Schumacherem i da im wiele powodów do satysfakcji. Iceman wygrał zaledwie dwa wyścigi w tym roku, a jak na mistrza świata, to za mało. W ostatnim czasie Raikkonen nie daje o sobie zapomnieć. Po pierwsze, fiński zawodnik, zdaniem niektórych mediów jest znudzony otoczką panującą dookoła Formuły 1 i po tym sezonie zamierza skończyć z dalszym ściganiem. Po drugie, Fin udowodnił, że ma słabe nerwy poza torem, kiedy odepchnął jednego z fotoreporterów robiącego mu zdjęcia. Odnośnie Felipe Massy, to jest on bardziej nieprzewidywalny niż jego partner z ekipy. Brazylijczyk wygrał w tym sezonie trzy wyścigi, chociaż zaliczył kilka nieudanych występów, jak ten podczas Grand Prix Malezji, czy Grand Prix Wielkiej Brytanii. Reasumując, kwestia mistrzostwa konstruktorów w sezonie 2008 jest raczej przesądzona i po raz kolejny padnie ono łupem Ferrari. Z kolei w rywalizacji kierowców Raikkonen i Massa mają trudniejszą przeprawę. Oprócz Lewisa Hamiltona do walki o tytuł włączył się Robert Kubica, który obecnie traci do prowadzącej trójki tylko dwa punkty.

BMW Sauber F1 Team

Ekipa dr Mario Theissena radzi sobie jak na razie wyśmienicie. Świadczy o tym drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, z 10 punktową przewagą nad McLarenem. Jednak prawdziwy sukces, BMW Sauber ma już za sobą. Chodzi oczywiście o historyczne zwycięstwo podczas Grand Prix Kanady. W Montrealu pierwsi na mecie zjawili się Robert Kubica i Nick Heidfeld. O sile szwajcarsko-niemieckiej ekipy świadczy wysoka niezawodność bolidów. Polak już czterokrotnie w tym roku stawał na podium. Najpierw drugie miejsce w Malezji, następnie trzecie w Bahrajnie, drugie w Monako i w końcu wygrana w Kanadzie. Nic dziwnego, że w mediach coraz głośniej spekuluje się o możliwym przejściu krakowianina do Ferrari. Nick Heidfeld pozostaje w cieniu naszego rodaka. Niemiec, co prawda trzy razy dojechał na drugim miejscu, jednak zdarzały mu się kompletnie nieudane weekendy, podczas których w kwalifikacjach nie potrafił zakwalifikować się do najlepszej dziesiątki.

McLaren-Mercedes

McLaren w tym sezonie to tylko Lewis Hamilton. Heikki Kovalainen nie jeździ skutecznie, a przecież to bardzo utalentowany kierowca i ma do dyspozycji świetny bolid. Fin tylko w Malezji stanął na podium, uszczęśliwiając Rona Dennisa, który ma spore zaufanie do swojego podopiecznego. Nie można jednak przekreślać fińskiego zawodnika. Podczas kwalifikacji na Silverstone pokazał, że potrafi szybko jeździć, a być może wkrótce Kovalainen będzie częstym gościem na podium. Lewis Hamilton spisuje się bez zarzutów. Brytyjczyk bardzo się stara w każdym wyścigu i jak sam podkreśla daje z siebie zawsze maksimum. Hamilton wygrał trzy wyścigi, w tym najważniejszy dla niego - na Silverstone przed własną publicznością. Jednak 23-letniego kierowcę najbardziej zapamiętamy z incydentu podczas Grand Prix Kanady. Hamilton przez własną nieuwagę wykluczył z wyścigu siebie, ale również Kimi Raikkonena i Nico Rosberga.

Toyota Motorsport GmbH

Japońska ekipa przewodzi wśród "średniaków" Formuły 1. Przede wszystkim to zasługa Jarno Trullego. Włoch miał kilka udanych występów, ale najlepiej poradził sobie w Malezji (4. miejsce) oraz we Francji, gdzie stanął na najniższym stopniu podium. Drugi z kierowców Toyoty, nie jest już tak skuteczny, jednak Niemiec miewa przebłyski dobrej formy. W Kanadzie były kierowca BMW Sauber był czwarty. Obaj zawodnicy tworzą zgraną parę i w pełni zasłużenie są na czwartym miejscu w klasyfikacji konstruktorów, o jeden punkt wyprzedzając Red Bulla. Toyota nabiera wiatru w żagle. Ich bolidy stają się coraz bardziej konkurencyjne. Jeżeli ich rozwój nadal będzie postępował w takim tempie, to z pewnością czeka nas interesująca walka w środku stawki Formuły 1.

Red Bull Racing

Ekipa z Milton Keynes jest jednym z najsilniejszych "średniaków" w Formule 1. Wydaje się, że Red Bull będzie walczył z Toyotą o czwarte miejsce. Mark Webber podpisał niedawno kontrakt ze swoim zespołem i jeszcze przez trzy lata będzie reprezentował zespół Chritiana Hornera. Doświadczony David Coulthard oprócz Grand Prix Kanady, gdzie był trzeci nie może pochwalić się niczym szczególnym w tym sezonie. Szkot zdaje sobie sprawę, że nie jest już wystarczająco szybki i jego czas w Formule 1 zbliża się ku końcowi. Były kierowca McLarena i Williamsa zapowiedział, że po tym sezonie odejdzie na sportową emeryturę. Na jego miejsce szykowani są Sebastian Vettel oraz Fernando Alonso. Co z tego wyniknie? Przekonamy się zimą.

AT&T Williams F1

To chyba jedyny zespół obok Renault, który rozczarowuje w tym sezonie. Legendarny zespół zajmuje obecnie szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów tracąc osiem punktów do piątego Red Bulla. Przed sezonem Williams był typowany na lidera wśród tzw. "drugiej ligi" Formuły 1. Jednak po raz kolejny życie zweryfikowało teorię. W ogóle niczym nie zaskakuje Nico Rosberg, który tylko w Australii stanął na najniższym stopniu podium. Fin z niemieckim paszportem jest jednym z największych talentów w Formule 1 i podobno najpoważniejszym kandydatem do zastąpienia Kubicy w Ferrari, gdyby Polak zdecydował się zmienić swojego pracodawcę. Kazuki Nakajima również nie może zaliczyć pierwszej połowy sezonu do udanych. Japończyk wywalczył jak do tej porty zaledwie osiem punktów. Głośno o nim zrobiło się podczas GP Australii, kiedy to kierowca Williamsa uderzył w tył bolidu Roberta Kubicy i pozbawił krakowianina szans na zdobycie punktów.

ING Renault F1 Team

Zaledwie 15 punktów to dorobek zawodników Flavio Briatore po pierwszej części sezonu. To bardzo mało jak na ekipę, która dwa razy wygrała mistrzostwa. Nie pomogło sprowadzenie Fernando Alosno, który miał wesprzeć zespół z Enstone. Francuzi nadal nie potrafią przygotować szybkiego bolidu, który byłby w stanie rywalizować nie tylko z Ferrari czy McLarenem, ale również z Toyotą i Red Bullem. Hiszpański kierowca zdaje się, że nie potrafi znaleźć recepty na wolne samochody, które przygotowują mu inżynierowie. Alonso w tym sezonie był najwyżej sklasyfikowany po Grand Prix Australii, gdzie zajął czwarte miejsce. Poza Melbeurne, jedynie w Hiszpanii miał szansę na wywalczenie podium, jednak awaria silnika pozbawiła go tej przyjemności. Nelson Piquet kompletnie nie radzi sobie za sterami R28. Brazylijczyk zdobył dotychczas zaledwie dwa punkty - podczas Grand Prix Francji. Sześciokrotnie młody zawodnik Renault nie dojechał do mety. Nic dziwnego, że media huczały od plotek, iż Piquet będzie wkrótce musiał opuścić szeregi francuskiego teamu. Mamy nadzieję, że druga połowa sezonu okaże się bardziej udana dla Nelsinho.

Honda Racing F1 Team Operations

Honda jak na razie spisuje się zgodnie z przedsezonowymi przypuszczeniami. Obecnie japoński team zajmuje 8. miejsce w klasyfikacji konstruktorów, z dorobkiem 14 punktów. Poza Grand Prix Wielkiej Brytanii gdzie, Rubens Barrichello zajął trzecie miejsce, kierowcy Rossa Browna niczym szczególnym nie zadziwili. Brazylijczyk jest na pewno cennym zawodnikiem, ponieważ ma ogromną wiedzę o Formule 1 i potrafi przekazać inżynierom ważne informacje o swoim bolidzie. Z kolei Jenson Button zawodzi swoich brytyjskich fanów. Drugiemu kierowcy Hondy nie idzie zbyt dobrze, ale przed nim jeszcze dziewięć wyścigów, w których może pokazać, iż nie przypadkowo był niegdyś największym talentem brytyjskiej motoryzacji. Honda swoje prawdziwe oblicze chce pokazać światu w przyszłym roku. W Brackley prowadzone są szeroko zakrojone prace, nad nowymi samochodami, które będą wykorzystane w sezonie 2009.

Scuderia Toro Rosso

Cóż można powiedzieć o siostrzanym zespole Red Bulla? Na pewno to, iż mają sporego pecha. Sebastian Vettel nie ukończył, aż pięciu wyścigów, podobnie jak Sebastien Bourdais. Najwyższą pozycję wywalczył utalentowany Niemiec podczas Grand Prix Monako, gdzie w trudnych warunkach zajął piąte miejsce. Na pewno zawodzi francuski kierowca, dla którego to pierwszy pełny sezon w Formule 1. Bourdais miał być odkryciem tego sezonu, a jest chyba najgorszym debiutantem. Po tym sezonie Vettel prawdopodobnie opuści szeregi Toro Rosso i przeniesie się do lepszego teamu, gdzie będzie mógł rozwijać swój talent. W paddocku najczęściej wymienia się Red Bulla, ale wspominane są również takie ekipy jak: Ferrari, BMW Sauber, czy Renault.

Force India F1

Indyjski zespół nie zdobył jeszcze ani jednego punktu, chociaż blisko historycznego sukcesu byli podczas Grand Prix Monako, gdzie rewelacyjnie jechał Adrian Sutil. Niemiec pomimo tego, iż miał szansę na czwarte miejsce, został zapamiętany przez szefów najsilniejszych ekip Formuły 1 i kwestią czasu jest przejście utalentowanego Niemca do któregoś z czołowych teamów. W Force India nie pomógł nawet doświadczony Giancarlo Fisichella, który zbyt często popełnia błędy. Mamy nadzieję, że zespół z Silverstone zdobędzie pierwsze punkty w tym sezonie i zostanie wynagrodzony trud Vijay Mallya, który zainwestował spore pieniądze, aby zwiększyć popularność Formuły 1 w Indiach.

Super Aguri F1

Japoński zespół wycofał się z rozgrywek po GP Hiszpanii, wskutek kłopotów finansowych. Szef teamu, Aguri Suzuki do końca próbował ratować swoja ekipę przed upadłością, prosząc o wsparcie ze strony Hondy. Niestety nie udało się wynegocjować kolejnej pomocy finansowej. Takuma Sato i Anthony Davidson pozostają bez pracy, jednak od czasu do czasu pojawiają się w mediach ogłaszając, iż prowadzą rozmowy z kilkoma zespołami. Mamy nadzieję, że będziemy jeszcze kiedyś oglądać na torze obu zawodników Super Aguri.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×