Teoria Chaosu: Graliście jak mistrzowie

Teoria Chaosu opracowana przez prof. Edwarda Lorenza opierała się na założeniu, że pewne przypadkowe zjawiska mogą wydawać się niepowiązane, ale na końcu pojawiają się fragmenty łączące te zdarzenia w całość. Właśnie pod taką nazwą będzie się pojawiał cykl moich felietonów poświęconych koszykówce.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Jakiś czas temu miałem okazję obejrzeć film "Coach Carter". Znakomity film amerykańskiej produkcji poświęcony koszykówce. Warto dodać, że był on oparty na prawdziwych wydarzeniach. Wracając jednak do filmu. Po przegranym finale stanowym przez Richmond Oilers szkoleniowec drużyny - Ken Carter, którego zagrał znany aktor - Samuel L.Jakcson powiedział: - Graliście jak mistrzowie. Od razu wróciłem do poprzedniego sezonu NBA, gdzie dominowali koszykarze Boston Celtics. Celtowie jako jedyni grali jak mistrzowie. Dlaczego?

Jeszcze kilkanaście miesięcy Kevin Garnett był koszykarzem Minnesoty Timberwolves. Doświadczony 32-letni koszykarz był Leśnym Wilkiem od 1995 roku, bo wówczas to wybrali go szkoleniowcy tej ekipy w drafcie. Jednak mimo świetnych występów był niespełnionym zawodnikiem. Brakowało mu bowiem sukcesów. Nie takich małych jak awans do play off, ale właśnie mistrzostwa. W końcu to za czasów gry w Minnesocie otrzymywał wiele wyróżnień, brał udział w Meczu Gwiazd ligi NBA.

Niemalże identyczna była sytuacja z Ray'em Allenem. Początkowo zawodnik Milwaukee Bucks, a następnie Seattle SuperSonics mimo rewelacyjnych indywidualnych wyników, nie mógł nic wielkiego osiągnąć z tym zespołem. Na dodatek w rozgrywkach 2006/07 razem z kolegami z ekipy zajął ostatnie miejsce, w swojej dywizji. Niespełna 33-letni zawodnik również miał apetyt na zdecydowanie więcej niż tylko 82 spotkania w regularnym sezonie, a potem oglądanie w telewizorze swoich znajomych z parkietu.

Czyż nie to samo można powiedzieć o jeszcze jednym graczu? Paul Pierce podobnie jak wspomniana wcześniej dwójka miał ambicje większe aniżeli tylko "regular season". On jako współczesna ikona Celtów tym bardziej chciał aby najbardziej utytułowany zespół powrócił na szczyty. Jednak nie udawało mu się to. A nawet więcej sezon 2006/07 był tak słaby, że w końcu postanowiono coś zrobić.

Sprowadzono do Bostonu Kevina Garnetta, Ray'a Allena i razem z Paulem Piercem było to niezwykle silne trio. Ale to trio to nie wszystko. Aby walczyć o mistrzostwo potrzebny silny zespół, który wzajemnie by się uzupełniał. I takie coś stworzono właśnie w Celtics. To była drużyna posiadająca nie tylko trzech znakomitych graczy, ale zdecydowanie więcej. Rajon Rondo w play offach grał przecież znakomicie. James Posey w dużym stopniu przyczynił się do triumfu dzięki dobrej obronie. Także Kendrick Perkins miał swój mniejszy lub większy udział w triumfie, ale go miał.

I znów wrócę do słów, które pojawiły się w filmie "Coach Carter" -Graliście jak mistrzowie. To właśnie koszykarze Boston Celtics, którzy w sezonie zasadniczym wygrywali mecz za meczem grali jak mistrzowie. Dlaczego? Bo u nich było widać wolę walki, zaufanie i przede wszystkim wiarę w możliwości swojego kolegi. Natomiast patrząc na Los Angeles Lakers można było zauważyć, iż istnieje tylko Kobe Bryant, ale co dalej? Przecież samemu mistrzostwo wygrać graniczy z cudem.

Czy to Garnett, czy to Allen, czy Pierce oni wiedzieli, że sami nie dojdą do niczego. Nauczyło ich tego doświadczenie z bolesnych porażek, których doznawali w poprzednich sezonach bardzo często. I choć nadal są to gwiazdy to prawdziwych sukcesów nie odniosłyby nigdy, gdyby nie zrozumieli, że na parkiecie jest jeszcze czterech partnerów, którym mogą zaufać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×