Michał Probierz: Cudów nie obiecywałem

Michał Probierz jako trener ŁKS-u przegrał pierwszy mecz. W sobotę jego ŁKS poległ w Lubinie z Zagłębiem 1:2. - Padnij, powstań - nie ważne ile razy się padło, ważne ile razy się wstało - mówił po spotkaniu Probierz.

Artur Długosz
Artur Długosz

Michał Probierz niedawno został trenerem ŁKS-u. Pod jego wodzą beniaminek wygrał z Cracovią i zremisował z Górnikiem Zabrze. Teraz po raz pierwszy pod wodzą nowego szkoleniowca zawodnicy beniaminka T-Mobile Ekstraklasy z boiska schodzili pokonani. - Kiedyś trzeba przegrać ten pierwszy mecz ligowy, szkoda, że tak szybko. Żeby zrobić krok do przodu trzeba mieć jakąś serię. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to bardzo trudne spotkanie i że od początku nastawienie Zagłębia będzie takie, aby wygrać. Straciliśmy bramkę po prostych błędach. Później Zagłębie to wykorzystało. Drugą połowę zaczęliśmy bardzo dobrze. Jak nie zdobywa się w meczu większej ilości goli to ciężko będzie nam o dobre wyniki. Musimy nad tym pracować. Ważne dla nas jest to, że jeden z napastników zdobył bramkę. Ważne jest też to, że wiele momentów było lepszych niż w trzech poprzednich meczach pomimo tego, że przegraliśmy. Taki jest sport. Przed nami bardzo ważne mecze. Zabrakło nam szczęścia i boiskowego cwaniactwa - powiedział po meczu trener drużyny z Łodzi.

- Nie porównujmy się do Zagłębia. Wszyscy wiedzą, jakie oni transfery porobili. Jest tutaj bardzo duża presja. Uważam jednakże nie graliśmy źle piłkarsko, pokazaliśmy się z dobrej strony. Cudów nie obiecywałem, powiedziałem, że będziemy solidnie pracować i ważne żebyśmy po rundzie jesiennej byli powyżej miejsca spadkowego. To mówiłem przychodząc do tego klubu. Nas czeka bardzo dużo ciężkiej pracy. Padnij, powstań - nie ważne ile razy się padło, ważne ile razy się wstało. Mam nadzieję, że to zawodnicy zrozumieją. Z zespołem trzeba być na dobre i na złe, wszyscy przegraliśmy. Szkoda, bo uważam, że remis był na pewno w naszym zasięgu - podkreślił Michał Probierz.

ŁKS w Lubinie grał źle. Łodzianie stworzyli sobie kilka okazji strzeleckich, ale zdołali wykorzystać tylko jedną. Dla beniaminka bramkę zdobył Marek Saganowski. - Brakuje nam jeszcze tej kropki nad i, tej umiejętności wykorzystania sytuacji. Musimy w jakimś meczu zdobyć wreszcie dwie, trzy bramki, żeby spotkanie wygrać. Nie da się wszystkich meczów wygrać 1:0 - powiedział trener.

Nie chciał on krytykować poszczególnych zawodników, którym mecz nie do końca wyszedł. - Najprościej jest teraz skrytykować. Trzy tygodnie temu wszyscy ŁKS wpisywali na straty. Dziś uważam, że ŁKS będzie walczył do końca. Wierzę, że się utrzyma w Ekstraklasie pomimo że będzie bardzo ciężko - podsumował trener.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×