Perquis? W Polsce są piłkarze, którzy na pewno gorzej nie grają - rozmowa z Maciejem Sadlokiem, obrońcą Polonii Warszawa

Jeszcze niedawno Maciej Sadlok regularnie dostawał powołania od Franciszka Smudy. Jednak zmieniło się to. - Nie mam póki co żadnego kontaktu ze sztabem szkoleniowym - mówi w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl Maciej Sadlok, piłkarz Polonii Warszawa.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski: Niestety dla was passa czterech meczów bez porażki skończyła się. W Lubinie ulegliście Zagłębiu. Maciej Sadlok: - No tak, niestety... Nic na to nie poradzimy. Kiedyś ten mecz musiał nadejść, aczkolwiek nie powinien dzisiaj i to w takich okolicznościach. To było słabe spotkanie w naszym wykonaniu. Zupełnie nie zagraliśmy tego co w ostatnich pojedynkach. O waszej słabej grze świadczy liczba celnych strzałów - zero. Może dziwić biorąc pod uwagę formę Zagłębia i choćby ostatni mecz ze Śląskiem Wrocław, przegrany aż 1:5. Rywale postawili aż tak trudne warunki? - Nie, to nie był po prostu nasz dzień. Czułem, że mogliśmy go wygrać, ale jeśli nie oddaje się ani jednego strzału, to jak można zwyciężyć? Nie da się. Z drugiej strony mogło uśmiechnąć się do was szczęście, ponieważ w doliczonym czasie gry wyborną okazję miał Tomasz Jodłowiec. Z kilku metrów uderzył obok bramki. - Dokładnie. Była sytuacja Tomka, ale wcześniej jeszcze Wszołek miał szansę, gdyby tylko strzelał z pierwszej piłki. Także jakieś tam sytuacje mieliśmy, lecz jest coś nie tak skoro nie oddajemy w całym meczu celnego strzału.
Sadlok (w czarnej koszulce) walczy o piłkę z Gancarczykiem
Jechaliście do Lubina przeświadczeni, że można łatwo zgarnąć trzy punkty? Zagłębie znajdowało się przed meczem w strefie spadkowej, zostało rozbite przez Śląsk, a dzisiaj trener dokonał aż ośmiu zmian w składzie. - Wiedzieliśmy, że są rozbici, ale z drugiej strony zdawaliśmy sobie sprawę, że gdzieś w końcu muszą zacząć zdobywać punkty. Trochę grunt zaczął im się palić pod nogami. Nieważne jednak jaka to jest drużyna - czy ma minus 10 punktów czy 27 - trzeba po prostu robić swoje na boisku i wygrywać. Na boisku kilka razy zawrzało. Raz skoczyliście sobie z Arkadiuszem Woźniakiem do gardeł. - Było ostro. Nie wiem z jakich względów zaczął rzucać się do mnie. Dobrze byłoby, gdyby trochę pograł, a potem dopiero dyskutował. O co poszło? Padły mocne słowa w twoim kierunku? - Mnie takie sytuacje nie ruszają, nie irytują i to on nie trzymał nerwów na wodzy. Odepchnął mnie, ale sędzia oczywiście tego nie zauważył. Może trzeba było upaść, to wtedy sędzia dostrzegłby niesportowe zachowanie Woźniaka? - Nie jestem zawodnikiem, który będzie udawał baletnicę, jeśli tylko zostanę odepchnięty. Marcin Baszczyński dobiegł do Woźniaka i powiedział mu kilka ciepłych słów, żeby się trochę ogarnął. Skąd ta irytacja i wybuch złości u Woźniaka? - Nie wiem. Jest napastnikiem i powinien wiedzieć, że czasami będzie po prostu faulowany. Nie lubię takich zawodników, którzy po jednym faulu zaraz płaczą. Myślisz, że Franciszek Smuda pamięta jeszcze o tobie? - Trzeba byłoby trenera zapytać o to. Jest jakiś kontakt ze strony sztabu szkoleniowego? - Póki co nie. W grudniu selekcjoner zabierze ligowych zawodników na towarzyskie mecze. Liczysz na powołanie? - Na pewno chciałbym pojechać, ale czy tak będzie, to będzie już zależało od trenera. Wcześniej regularnie dostawałeś powołania. Ostatnio zmieniło się to jednak. Ile dajesz sobie szans na występ na Euro? - Tak jak rok temu mówiłem tak samo powiem teraz, że nie wiadomo co się stanie do samego Euro. Jak widać życie się często zmienia. Rok temu niektórzy ustalali skład na Euro, a teraz jest zupełnie inny. Powiem jedynie tyle: do mistrzostw jest jeszcze trochę czasu, aczkolwiek jest już tuż-tuż. Twoje miejsce w reprezentacji zajął Francuz Damien Perquis. Irytuje cię taka sytuacja? - Nie chcę wypowiadać się na ten temat. Jeśli ktoś tyle czasu starał się o niego to widocznie po to, żeby grał. Występuje w lidze francuskiej i chyba nie przez przypadek. Osobiście nigdy nie oceniam piłkarzy i teraz też tego nie zrobię. Pewnie oglądałeś mecze reprezentacji i jasno z nich wynika, że zbawicielem polskiej piłki nie będzie. - Myślę, że w Polsce są zawodnicy, którzy na pewno gorzej nie grają.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×