Marcin Kamiński: Nie zamierzam oddać miejsca w składzie

Marcin Kamiński z powodu kilku kontuzji obrońców wywalczył sobie miejsce w składzie Lecha Poznań. 19-letni zawodnik w ostatnich spotkaniach prezentował się bardzo dobrze i był pewnym punktem Kolejorza. Po powrocie do zdrowia Marcina Kikuta i Manuela Arboledy nie zamierza zbyt łatwo oddać miejsca w składzie.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Marcin Kamiński w pierwszej drużynie poznaniaków zadebiutował w 2008 roku, gdy zagrał cztery mecze za kadencji Jacka Zielińskiego. Potem nie występował w ekstraklasie i dopiero w tym sezonie wrócił do składu. Na boisko wybiegał już w jedenastu ligowych spotkaniach i z każdym tygodniem prezentuje się coraz lepiej. - Może to za szybko powiedziane, że okrzepłem, bo dopiero wchodzę do zespołu i są to moje początki, ale czuję się o wiele lepiej. Różnica między pierwszym, a tym ostatnim meczem jest duża - mówi Kamiński.

19-letni zawodnik od dłuższego czasu pukał do składu, ale miał dużą konkurencję. Gdy kontuzji nabawiło się kilku obrońców otrzymał sporo szans od Jose Marii Bakero. Teraz do zdrowia wrócili już Marcin Kikut i Manuel Arboleda, więc wkrótce Kamiński może mieć spory problem z regularnymi występami. Czy nie obawia się, że straci miejsce w podstawowej jedenastce? - Nie ma się czego bać, tylko trzeba rywalizować. Na pewno nie zamierzam oddać swojego miejsca i będę starał się je utrzymać. Wszystko zależy od postawy na treningach i decyzji trenera. Będę starał się grać jak najlepiej i wykorzystywać swoje szanse póki mogę - dodaje lechita.

W poniedziałek Lech zmierzy się na wyjeździe z Podbeskidziem i musi przełamać złą passę. W ostatnich trzech kolejkach Kolejorz zdobył tylko dwa punkty i nie zdobył żadnego gola. Drużyny z Bielsko-Białej nie można jednak lekceważyć. - Podbeskidzie to zespół nieobliczalny, który potrafił wygrać na stadionie Legii i Wisły, a u siebie zagrać słabe mecze. Na początku sezonu im nie szło i przegrywali mecz za meczem, ale w pewnym momencie się odblokowali i teraz wyglądają naprawdę dobrze. Na pewno czeka nas ciężkie spotkanie - przewiduje obrońca poznaniaków - kontynuuje Kamiński.

O tym, że Podbeskidzie jest groźnym rywalem Lech przekonał się już w zeszłym sezonie, gdy po ciężkich bojach zdołał awansować do finału Pucharu Polski. W Poznaniu padł remis 1:1, a w rewanżu Kolejorz wygrał 3:2, choć przegrywał już 0:2. - Było to dramatyczne spotkanie. Szybko straciliśmy dwie bramki i mecz nie układał nam się tak jakbyśmy chcieli. Na szczęście dokonane zmiany w składzie dużo wniosły i udało się wygrać. Nie możemy powtórzyć błędów z tamtego spotkania. Podbeskidzie to teraz inny zespół. Podobnie jak my, bo jesteśmy mądrzejsi i lepiej gramy w piłkę - zakończył młody defensor.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×