Drugą rundę czas zacząć - zapowiedź meczu Good Angels Koszyce - Wisła Can - Pack Kraków

Już w najbliższą środę startuje runda rewanżowa grupowych rozgrywek Euroligi. Mistrzynie Polski ten etap zapoczątkują w Koszycach, gdzie zmierzą się z miejscowym Good Angels. W pierwszym spotkaniu tych drużyn lepsze okazały się Wiślaczki, które wygrały 52:45. Czy tym razem również udowodnią swoją wyższość?

Adam Popek
Adam Popek

Nadzieje na to, że tak się stanie są ogromne. Wszak po ostatnich triumfach w krakowskim obozie w końcu zapanował optymizm, w związku z czym wydaje się, iż okres słabszej gry, jaki miał miejsce na przełomie października i listopada na dobre został zażegnany. - Cieszę się przede wszystkim z tego, że znów gramy coraz lepiej, notujemy taką tendencję zwyżkową. Od pamiętnej porażki z Rivas Ecopolis nie poniosłyśmy żadnej porażki, co jest warte uwagi - podkreśla środkowa Wisły, Petra Ujhelyi.

Oczywiście trzeba przy tym dodać, że wyniki osiągane dotąd przez zespół nie były złe, ale poziom przez niego prezentowany, jak i spora ilość popełnianych błędów nie mogły dawać powodów do pełnej satysfakcji. Teraz jednak sytuacja wygląda już zupełnie inaczej, co potwierdza choćby pewne zwycięstwo mistrzyń Polski nad rewelacją tego sezonu FGE, Row-em Rybnik.

W tym pojedynku, bowiem podopieczne Jose Ignacio Hernandeza niemal przez cały czas dyktowały warunki na parkiecie i ani na chwilę nie pozwoliły przeciwniczkom dojść do głosu. Taką postawę po końcowej syrenie docenił sam hiszpański szkoleniowiec. - Najbardziej jestem zadowolony właśnie z okresu pomiędzy 5. a 30. minutą spotkania, wtedy zagraliśmy doskonale w defensywie i przeważaliśmy niemal w każdym elemencie. Zresztą na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, że rywalki zdobyły wtedy zaledwie kilka punktów. Dążymy właśnie do tego, żeby grać tak przez cały mecz. Bardzo agresywnie i twardo w obronie.

Te założenia nie mogą dziwić. W końcu to dzięki konsekwentnej oraz nieustępliwej grze w defensywie Wisła kilkakrotnie w tym sezonie ratowała się z opresji i przechylała szalę zwycięstwa na swoją stronę. Najlepszym tego przykładem jest zeszłotygodniowy mecz Białej Gwiazdy z Gospić CO, kiedy to Chorwatki w pewnym momencie prowadziły już dziesięcioma punktami i głównie przez to, że w decydujących momentach nie mogły przedrzeć się przez obronę rywalek, ostatecznie musiały uznać ich wyższość. Jeśli zatem dobra gra pod własnym koszem zostanie połączona ze skutecznością w ataku, to efekty mogą być piorunujące.

A nie da się ukryć, że w ofensywnych poczynaniach Wiślaczek również można zaobserwować pewien progres. Zawodniczki są o wiele bardziej skoncentrowane przy wyprowadzaniu ataku, przez co akcje zespołu wydają się być o wiele bardziej przemyślane. Bez wątpienia spory wpływ na to ma fakt, że z drużyną trenują już prawie wszystkie zawodniczki, dzięki czemu wewnątrz kolektywu panuje o wiele większe zrozumienie. - Śmiało mogę powiedzieć, że powrót do zdrowia kilku dziewczyn okazał się bardzo pomocny. W końcu jeśli chce się rywalizować przez 40 minut na wysokim poziomie to po prostu trzeba mieć odpowiednie zaplecze w postaci minimum dziesięciu graczy. Myślę, że w naszym przypadku do tej pory właśnie tego czynnika brakowało najbardziej i teraz już za każdym razem będziemy prezentować co najmniej przyzwoity i równy poziom - dodaje Ujhelyi.

Szczególnie ostatnie słowa węgierskiej koszykarki pozwalają wiązać nadzieję na jeszcze lepszą przyszłość. Jak dotąd, bowiem sporym mankamentem mistrzyń Polski były przestoje w grze, które wielokrotnie zacierały ogólny obraz ich przewagi. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że i ten negatywny czynnik został już zażegnany. - Te słabsze momenty jakie do tej pory notowałyśmy wielokrotnie bardzo utrudniały nam zadanie, to fakt. Niemniej, wobec bardziej kompletnego składu i co za tym idzie dłuższej ławki nie ma już mowy o tego typu kłopotach. Ciężko pracowałyśmy i wciąż pracujemy na to, by takie problemy ograniczyć do minimum - z pewnością siebie kończy Węgierka.

W przypadku ekipy spod Wawelu warto jeszcze nadmienić, że jej tają bronią może być też Joanna Czarnecka. Polska podkoszowa, co prawda początkowo nie pełniła w zespole ważnej roli, ale w ostatnich tygodniach imponuje formą i coraz odważniej poczyna sobie na parkietach ligowych, a także europejskich. Wobec tego można zaryzykować tezę, że jeśli tylko wystąpi w tym meczu, to z pewnością przysporzy trochę problemów "Dobrym Aniołom".

Tyle, że gospodynie również będą chciały wykorzystać swoje atuty, spośród których największym jest bez wątpienia własna hala. O tym jak wiele znaczy możliwość gry na własnych obiektach nikogo nie trzeba przekonywać, w związku z czym koszykarki z Koszyc nie są bez szans. Ich motywacja do zgarnięcia kompletu punktów jest tym większa, że dzięki ewentualnej wygranej zrównają się z Wisłą pod względem liczby punktów i nadal będą liczyć się w walce o pierwsze trzy miejsca w grupie C. W przeciwnym razie, ten cel może okazać się nieosiągalny.

W drużynie z kraju naszych sąsiadów tradycyjnie wiele zależeć będzie od wszechstronnej Danielle Mc Cray. To właśnie 24 letnia Amerykanka jest bezapelacyjną liderką całego teamu, zdobywając średnio aż 17 punktów na mecz. Jasnym jest zatem, że obrończynie Wisły będą musiały dołożyć wszelkich starań do tego, by ją powstrzymać.

Oprócz niej uwagę na siebie zwraca także Miljana Bojović. Serbka choć często pozostaje w cieniu pozostałych koleżanek, również potrafi zaskoczyć i jeśli tylko ma troszkę więcej swobody, seryjnie umieszcza piłkę w koszu przeciwnika. Swoje nieprzeciętne umiejętności zaprezentowała m in. w starciu swojej drużyny z Rivas Ecopolis Madryt, kiedy to była jedną z głównych autorek zwycięstwa słowackiej ekipy.

Jakim wynikiem zakończy się rywalizacja obu klubów?

Przekonamy się już w środę. Początek meczu o godzinie 19.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×