Wygraliśmy sercem i przygotowaniem fizycznym - komentarze po meczu Górnik Łęczna - Motor Lublin

Po ostatnim gwizdku sędziego ogromna radość zapanowała wśród piłkarzy i sztabu szkoleniowego zielono-czarnych. Gospodarze, choć przegrywali do 76. minuty 0:1, to zdołali wygrać 2:1. Wygrana w prestiżowym pojedynku sprawiła wiele satysfakcji graczom Górnika.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Krzysztof Chrobak (trener Górnika Łęczna): - Dziękuję zawodnikom za debiut w I lidze, za zwycięstwo, za to, że z opresji wyszliśmy zwycięsko. Był to mecz o dwóch obliczach. Bardzo źle rozpoczęliśmy, może dlatego, że dobrze zaczął Motor. Przez pierwsze 25 minut ewidentnie dominował, strzelił bramkę i miał jeszcze kolejne okazje. Chciałbym przypomnieć, że w końcówce mieliśmy kilka doskonałych sytuacji. Aż trudno uwierzyć, że nie strzeliliśmy. II połowa to nasza dominacja. Wykorzystaliśmy wielkie doświadczenie takich zawodników, jak Rafał Niżnik czy Sławek Nazaruk, którzy strzelili bramki. Szczególnie ta pierwsza bramka Rafała ze stałego fragmentu odegrała wielką rolę. Wydaje mi się, że mój zespół lepiej wytrzymał ten mecz fizycznie, kondycyjnie. Widać było, że w II połowie mieliśmy większy potencjał biegowy. Mam nadzieję, że to będzie dobry prognostyk, chociaż na pierwsze 30 minut patrzyłem z przerażeniem i w dalszym ciągu jestem pełen obaw przed kolejnymi meczami.

Sławomir Mazurkiewicz (obrońca Górnika Łęczna): - Nie jestem zadowolony z tego spotkania, bo nie było ono najlepsze w moim wykonaniu. Gratuluję chłopakom i cieszę się, że wygrali. Na początku oddaliśmy zbyt wiele pola Motorowi, ale po stracie bramki ruszyliśmy do przodu i było widać, że jesteśmy lepiej dysponowani.

Sławomir Nazaruk (pomocnik Górnika Łęczna): - Początek był bardzo nerwowy. Motor przewyższał nas szybkościowo. W ostatnich 15 minutach I połowy powinniśmy strzelić przynajmniej dwie bramki. Motor w II połowie zdecydowanie się cofnął, liczył tylko na kontry, których nie miał zbyt wiele. Ciężko było przebić się przez ten obronny mur, ale cieszymy się, że się udało. Graliśmy do końca, walczyliśmy o te trzy punkty. Wydarliśmy je Motorowi, który nie podyktował nam łatwych warunków. Łapały mnie już skurcze, chciałem prosić o zmianę, ale zapomniałem, że były już trzy zrobione. Trener przesunął mnie do przodu. Strzeliłem lewą nogą i ciężko byłoby mi to powtórzyć nawet na treningu.

Veljko Nikitović (pomocnik Górnika Łęczna): - W II połowie cisnęliśmy ich. Wiedziałem, że to kwestia czasu, kiedy strzelimy bramkę. Gol Sławka Nazaruka to taki mały majstersztyk. Wygraliśmy ten mecz sercem i przygotowaniem fizycznym. Motor miał sytuacje i my też. Oni swoich nie wykorzystali, a my tak. Cieszę się z tego wygranego meczu.

Ryszard Kuźma (trener Motoru Lublin): - Chciałbym pogratulować Górnikowi zwycięstwa w dzisiejszym meczu, żałując jednocześnie, że to nie my wygraliśmy. Myślę, że ten mecz mógł się podobać. Zwłaszcza I połowa stała na bardzo dobrym poziomie i właśnie już po tej I połowie powinno być po meczu. Nie wykorzystaliśmy dwóch, praktycznie stuprocentowych, okazji do podwyższenia wyniku. Górnik zaczyna grać i te parę ostatnich minut w I połowie dają mu nadzieję. W II połowie istniała jedna drużyna - Górnik. Przykro mi, że zawiedliśmy kibiców i samych siebie. Mając ułożoną grę, mając wynik niepotrzebnie daliśmy sobie to wszystko zabrać. Nigdy się nie bronimy i tutaj też nie było takiego założenia. Zawodnicy zamiast konsekwentnie dalej robić swoje, poszli w drugą stronę. Nam brakuje takich zawodników, jak Nazaruk czy Niżnik. Gdybyśmy nadal tak grali piłką, jak do tej pory, to nie byłoby żadnego cofnięcia się, a przestaliśmy robić to, co do nas należało i stąd wzięły się problemy.

Michał Zawadzki (obrońca Motoru Lublin): - Przed przerwą strzeliliśmy bramkę i dobrze graliśmy. Tak powinniśmy grać zawsze. Natomiast w II połowie bardziej cofnęliśmy się, troszeczkę słabiej graliśmy w defensywie i - niestety - wpadły dwie bramki. Przy pierwszej bramce niepotrzebnie wybiłem na rzut rożny. Mogłem inaczej się zachować, a tak po chwili był faul i piłka wpadła do siatki. Mieliśmy klarowne sytuacje, jeszcze w końcówce miał Iwanicki. Niestety, nie udało się, ale za tydzień będzie lepiej.

Janusz Iwanicki (napastnik Motoru Lublin): - Gdybyśmy do przerwy prowadzili 2:0, to byłoby dużo spokojniej, a były sytuacje ku temu. Ja miałem przy stanie 0:0, a Marcin (Syroka - przyp. red.) już przy 1:0. Miałem jeszcze inną sytuację, gdy objechałem bramkarza, ale stwierdziłem, że jest zbyt duży kąt i nie chciałem strzelać. Chciałem do kogoś wycofać, ale akcja się spaliła. Gdybyśmy wygrali, to na pewno nie byłoby mowy o tym, że cofnęliśmy się za głęboko. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Górnik przegrywał, więc posunął się bardziej do przodu. Gdybym strzelił bramkę i wygralibyśmy, to oceniałbym się wysoko. A tak miałem sytuacje, nie strzeliłem bramki i straciliśmy w końcówce dwa gole - na pewno mogło być lepiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×