Horror w Zielonej Górze - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - Alba Berlin

Na wielką próbę nerwów wystawili swoich kibiców koszykarze PGE Turowa Zgorzelec, którzy po dwóch dogrywkach pokonali utytułowaną Albę Berlin w ramach 4. kolejki EuroPucharu. Dzięki drugiej wygranej w grupie H zgorzelczanie zachowują szanse na awans do dalszej fazy turnieju.

Grzegorz Bereziuk
Grzegorz Bereziuk

Pierwsza połowa meczu nie zapowiadała wygranej zespołu z Dolnego Śląska, który swoje mecze w roli gospodarza gościnnie rozgrywa w Zielonej Górze. Od początku zdecydowanie lepsze wrażenie sprawiała drużyna z Berlina. PGE Turów, który rozpoczął mecz w składzie Aaron Cel, John Edwards, David Jackson, Giedrius Gustas i Artur Mielczarek miał kłopoty z konstruowaniem skutecznych akcji i po pierwszej kwarcie przegrywał 12:18.

Choć Jacek Winnicki szukał różnych rozwiązań, to w drugiej kwarcie niewiele się zmieniło. PGE Turów nie potrafił znaleźć sposobu na rozmontowanie defensywy Alby, oddawał rzuty z nieprzygotowanych pozycji i popełniał wiele strat. Zgorzelczanie także słabo bronili i do przerwy przegrywali 26:41. Słabo w barwach zgorzelczan grał zwłaszcza Daniel Kickert, który wydawało się stracił dobrą formę z poprzednich spotkań. Dla porównania walczył Aaron Cel (w pierwszej połowie zdobył 8 pkt. i miał 7 zbiórek), ale na grającą na luzie Albą było to na ten moment zbyt mało.

Druga połowa to zupełnie inna postawa drużyny PGE Turowa. Gospodarze postawili na obronę strefową, a także w zbiórkach pod obiema tablicami i indywidualnych akcjach Davida Jacksona oraz Konrada Wysockiego wicemistrzowie Polski zniwelowali część strat (37:46). Zapędy zgorzelczan trójkami chcieli ostudzić Heiko Schaffartzik oraz Sven Shulze (42:60), ale na niewiele to się zdało. Dwa razy z dystansu odpowiedział Konrad Wysocki co pozwoliło PGE Turowowi wrócić do spotkania. Zgorzelczanie grali z zębem i po punktach Johna Edwardsa, Konrada Wysockiego, pobudzonych Ronalda Moore’a i Daniela Kickerta oraz jak się później okazało bohatera meczu Davida Jacksona w 39. minucie zrobiło się tylko 69:71. Emocje sięgnęły szczytu kiedy 3 sekundy przed końcem po faulu Wooda na linii rzutów wolnych stanął David Jackson. Amerykanin trafił tylko jeden rzut, ale na tym emocje się nie skończyły. PGE Turów tracąc do rywala dwa punkty miał piłkę w dłoniach i niepełne trzy sekundy na rozegranie akcji. Dashaun Wood sfaulował Davida Jacksona i ten otrzymał od losu drugą szansę. Tym razem grający drugi sezon w barwach PGE Turowa Amerykanin się nie pomylił i o losach meczu decydowała dogrywka.

Na jej otwarcie z dystansu dwa razy trafił Daniel Kickert. Albę w grze trzymał jednak Heiko Schaffartzik, po którego rzutach 27 sekund przed końcem było po 78. Gospodarze starali się rozegrać jak najdłuższą akcję, a tą spod kosza wykończył Daniel Kickert i na 3 sekundy do końca PGE Turów wygrywał 80:78. Zespół z Berlina zdążył jednak odpowiedzieć za sprawą Derricka Allena i doszło do drugiej dogrywki. W niej było już 4:0 dla Alby, ale drużyna z Dolnego Śląska w swoich szeregach miała Davida Jacksona. Po jego punktach po kontrze, a następnie akcji 2+1 oraz bezcennym punkcie Daniela Kickerta zgorzelczanie wygrywali 91:87 i przewagę ostatecznie dowieźli do końca meczu.

W kolejnym spotkaniu (13.12) zespół ze Zgorzelca w kluczowym meczu zagra w Zielonej Górze z KK Buducnost, który w swoim pojedynku po dogrywce pokonał Dexię Mons Hainaut 85:78.

PGE Turów Zgorzelec - Alba Berlin 91:87 (12:18, 14:23, 24:20, 22:11, d. 8:8, d. 19:15)

PGE Turów:
Jackson 23 (1), Wysocki 19 (2), Kickert 16 (3), Moore 13 (1), Cel 8, Edwards 6, Gustas 4, Mielczarek 2, Jankowski 0, Chyliński 0, Lauderdale 0.

Alba: Allen 21, Schaffarzik 17 (2), Francis 16, Wood 12 (2), Weaver 6, Simonović 4, Idbihi 4, Schulze 4 (1), Taylor 3 (1), Staiger 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×