Mateusz Możdżeń: Dobrze, że gole strzela nie tylko Artjom Rudnev

Wyjście na prowadzenie - to zdaniem Mateusza Możdżenia był klucz do wysokiego zwycięstwa Lecha z ŁKS. Sam zainteresowany też dołożył cegiełkę do triumfu Kolejorza, zdobywając gola na 3:0.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

- W obecnym sezonie jest tak, że gdy strzelamy bramkę jako pierwsi, to zazwyczaj wygrywamy. To się sprawdziło w sobotę. Często również udaje nam się wtedy odnosić wysokie zwycięstwa, bo nie odpuszczamy. Jeśli chodzi o spotkanie z łodzianami, to trzeba przyznać, że szczęście było przy nas. Większość celnych strzałów znajdowała drogę do siatki. Przeciwnicy popełniali błędy, ale trzeba to jeszcze wykorzystać. Nam się udało - stwierdził Mateusz Możdżeń.

Dlaczego Kolejorz nie poszedł za ciosem i w drugiej połowie nie kontynuował kanonady? - Korciło, żeby strzelić kolejne gole, lecz przede wszystkim nie chcieliśmy nic stracić. Zależało nam na tym, by ze spokojem utrzymać prowadzenie i uniknąć kontuzji. Złapaliśmy dużo luzu, w końcu 4:0 było ogromną zaliczką - dodał młody pomocnik.

Dla poznaniaków duże znaczenie ma też bramka Artjoma Rudneva. Poprzednio Łotysz trafił do siatki 1 października w wyjazdowym starciu z Cracovią. Zaciął się zatem na ponad dwa miesiące. - Jego skuteczność jest bardzo ważna. Wiele zależy od Artjoma, bo przecież zdobył ponad połowę goli dla Lecha w tym sezonie. Dlatego dobrze się stało, że przełamał niemoc jeszcze w rundzie jesiennej - powiedział Możdżeń.

W konfrontacji z łodzianami każdą bramkę strzelił inny piłkarz. To pokazuje, że koledzy Łotysza mogą go nieco odciążyć. - Ostatnio narzekano, że trafia tylko Rudnev, więc fajnie, że tym razem udało się rozłożyć łup między pozostałych zawodników. Trzeba się z tego cieszyć - zaznaczył 20-letni pomocnik.

->Więcej o Lechu Poznań

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×