Milka Bjelica: Musimy się zgrać na nowo

W minioną środę krakowska Wisła pewnie pokonała na własnym parkiecie ostatni w tabeli grupy C Euroligi, Frisco Brno. Po tym spotkaniu zarówno kibicom, jak i zawodniczkom towarzyszyły dość pozytywne odczucia, choć w grze podopiecznych trenera Hernandeza dało się zauważyć parę błędów.

Adam Popek
Adam Popek

Generalnie rzecz biorąc, pojedynek z Czeszkami mistrzynie Polski mogą zaliczyć do udanych. Od drugiej kwarty nieprzerwanie dominowały one na parkiecie i ani na chwilę nie pozwoliły rywalkom doprowadzić choćby do wyrównania. W podobnym tonie wypowiada się środkowa Białej Gwiazdy, Milka Bjelica, która jednak ma kilka krytycznych uwag. - Myślę, że ten mecz dopełnił dobry w naszym wykonaniu początek 2012 roku. W minioną sobotę wygrałyśmy bowiem w lidze, a teraz udanie rozpoczęłyśmy zmagania w drugiej rundzie europejskich pucharów. Frisco jest ostatnim zespołem naszej grupy, w związku z czym jego zawodniczki, poprzez osiągnięcie korzystnego rezultatu pewnie chciały przynajmniej podtrzymać nadzieję na zajęcie lepszego miejsca w tabeli. Dla nas z kolei, ta konfrontacja była pewnego rodzaju sprawdzianem formy, a także okazją by na nowo, po świątecznej przerwie zgrać się jako zespół. Długa pauza spowodowała bowiem, że w kwestii wzajemnego zrozumienia na parkiecie, podobnie jak na początku sezonu można się doszukać paru uchybień. Ale mam nadzieję, że między innymi dzięki temu starciu, w kolejnych dniach wszystko wróci do normy.

Nie da się ukryć, że właśnie ten czynnik, o którym wspomina zawodniczka z Bałkanów w krakowskim zespole pozostawiał najwięcej do życzenia. Jego zawodniczki co prawda przez większą część rywalizacji prezentowały się bardzo poprawnie, ale zanotowały też kilka prostych, niewymuszonych strat, które tak silnemu teamowi przytrafiać się raczej nie powinny. - Faktycznie zdarzało nam się popełniać wiele prostych błędów. Myślę, że właśnie nad ich wyeliminowaniem musimy mocno popracować w najbliższych dniach – twierdzi urodzona w Belgradzie koszykarka i po chwili dodaje. - Ponadto, ważne by powrócił wysoki poziom współpracy wewnątrz kolektywu. Wtedy myślę, że znów będziemy zachwycać. Prawdą jest jednak, że trzeba umieć zwyciężać również wtedy, gdy nie gra nie układa się najlepiej. W takich sytuacjach poznaje się charakter właśnie drużyny. Choć jeśli chodzi o sportową formę to nie da się ukryć, że jej apogeum najczęściej przychodzi w okolicy marca czy kwietnia. Teraz natomiast trudno o maksymalną dyspozycję, co nie oznacza, że nie pracujemy nad jej uzyskaniem.

Przechodząc do analizy poszczególnych personaliów na uwagę bez wątpienia zasługuje Ana Dabović. Nominalnie rezerwowa rozgrywająca w starciu z Czeszkami świetnie odnalazła się na parkiecie i zaliczyła kilka bardzo ważnych akcji, które miały spore znaczenie dla losów konfrontacji. Pochwał pod jej adresem nie szczędzi także Bjelica. - Tego wieczoru moja rodaczka wykonała naprawdę kawał dobrej roboty i za każdym razem kiedy tylko pojawiała się na boisku, znacząco wpływała na oblicze zespołu. Zresztą Ana jest akurat zawodniczką, która w momencie gdy otrzyma szansę gry potrafi zrobić różnicę i w dużym stopniu pomóc drużynie.

Doświadczona środkowa natomiast również zapisała swoim występem pozytywną kartę. W jej przypadku godny podziwu jest fakt, że w barwach Wisły po raz pierwszy w tak dużym wymiarze czasowym wystąpiła na pozycji niskiej skrzydłowej. - Faktycznie w tej drużynie nie miałam jeszcze okazji grać w takim ustawieniu, ale nie jest to dla mnie nowość. W reprezentacji Czarnogóry bowiem, zawsze pełnię rolę "trójki" w związku z czym nie stanowiło to dla mnie większego problemu. Trener podjął taką decyzję, więc poparłam go i robiłam wszystko, by jak najlepiej wywiązać się ze swoich obowiązków. Zresztą wobec całej drugiej rundy i sporych wyzwań jakie za sobą niesie takie rozwiązanie wcale nie musi być tymczasowe. W najbliższych miesiącach będziemy przecież mierzyć się z zespołami z najwyższej europejskiej półki, które na tej pozycji mają właśnie wysokie zawodniczki, więc kto wie, czy taka rola nie będzie przypadać mi częściej. Teraz miałam okazję spróbować swoich sił przeciwko Frisco i zobaczymy, jak to będzie w starciu z potentatami - wybiega nieco w przyszłość mierząca 193 cm koszykarka.

Na chwilę obecną o jej formę nie ma powodu się obawiać. W środowy wieczór, Bjelica do spółki z Eweliną Kobryn, a także Magdaleną Leciejewską zdominowały walkę pod tablicami i bez wątpienia w znacznym stopniu przyczyniły się do sukcesu Wisły. - To prawda, aczkolwiek nie należy wyciągać jeszcze zbyt daleko idących wniosków. Naszym zadaniem jest wciąż być lepszym, więc absolutnie nie zadowalam się tylko jednym dobrym występem - dodaje reprezentantka Czarnogóry.

Te słowa 30-letniej zawodniczki na pewno mogą cieszyć fanów krakowskiej drużyny. W końcu już za trzy dni Wiślaczki czeka trudny mecz w Toruniu, gdzie zmierzą się z miejscową Energą. W związku z tym, wciąż muszą być skupione na samej rywalizacji, bo tylko wtedy możliwe jest odnoszenie korzystnych rezultatów. - Ford Germaz Ekstraklasa to coś zupełnie innego niż Euroliga, ale przykładamy do niej tak samo dużą wagę jak do pucharów. Energa faktycznie może nam przysporzyć trochę problemów, ale na pewno łatwo się nie poddamy i będziemy w pełni gotowe do walki - kończy Bjelica.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×