Maciej Dobrowolski: W Pucharze Polski jest czterech faworytów

W meczu 11.kolejki PlusLigi Asseco Resovia Rzeszów wygrała u siebie z Fartem Kielce 3:0. To spotkanie miało szczególne znaczenie dla Macieja Dobrowolskiego. Siatkarz prowadził grę drużyny z Podkarpacia od pierwszej do ostatniej piłki w meczu przeciwko swojemu byłemu klubowi.

Agnieszka Niedziałek
Agnieszka Niedziałek

W sobotę Maciej Dobrowolski rozegrał całe spotkanie przeciwko byłym kolegom z drużyny. W obecnym sezonie 33-letni zawodnik Asseco Resovii wchodził dotychczas przeważnie na krótkie zmiany. - Cieszy, że zagraliśmy z Fartem, wygraliśmy i że miałem okazję wystąpić. Dla mnie to była przyjemność, bo bardzo miło wspominam Kielce. W pierwszej szóstce pojawiłem się ja i Marco Bojić, co mogło zrodzić pewną nerwowość, ale poszło dobrze. Jestem zadowolony, że zagrałem dłużej, ponieważ po zakończeniu okresu przygotowawczego okazji do tego nie było zbyt wiele. Raz, że jest Lukas Tichacek, a dwa, że ten zespół wciąż musi się docierać. W każdym meczu liczymy się z presją wyniku, bo gubienie punktów gdzieś po drodze przynosi potem konsekwencje w postaci trudniejszego przeciwnika w fazie play-off - wyjaśniał rozgrywający Asseco Resovii.

W ciągu tygodnia siatkarzy z Rzeszowa czeka prawdziwy maraton. W sobotę grali mecz ligowy z Fartem Kielce, we wtorek zmierzą się w ramach rywalizacji
w Pucharze CEV z rewanżowym meczu z Arago de Sete, a 21 stycznia czeka ich półfinałowy pojedynek w Pucharze Polski ze Skrą Bełchatów. - Będziemy grali praktycznie z marszu. W ubiegłym tygodniu bardzo dużo czasu spędziliśmy w podróży. Teraz będziemy grać u siebie, ale meczów jest sporo i ciężko będzie wpleść w plan treningi, a ważne jest też utrzymanie siły. Z drugiej strony każdy wiedział jak to jest, gdy występuje się w klubie, który walczy w trzech rozgrywkach. Ważne, że we wszystkich wciąż jesteśmy w grze - tłumaczył Dobrowolski.

Rzeszowianie wygrali pierwsze spotkanie z francuską drużyną 3:1 i niektórzy uznają, że uzyskanie awansu do kolejnej rundy Pucharu CEV to raczej formalność i myślami są już przy finałowym turnieju Pucharu Polski. Zawodnicy Resovii koncentrują się jednak wyłącznie na najbliższym spotkaniu. - Na razie skupiamy
się na rewanżu z Sete, bo dobrze byłoby przygotowywać się do Pucharu Polski w
nastroju awansu do najlepszej ósemki Pucharu CEV. Reguły obowiązujące w tych rozgrywkach sprawiają jednak, że musimy wygrać, aby awansować dalej. Jakim składem wyjdziemy we wtorek? Na pewno trenera będzie bolała głowa, bo z jednej strony za kilka dni finał Pucharu Polski i już pewnie będzie chciał przygotowywać
zespół do takiego ustawienia, w jakim wówczas rozpoczniemy, ale z drugiej
strony może odpoczną kolejni zawodnicy - analizował rozgrywający.

Rzeszów będzie organizatorem tegorocznego turnieju finałowego Pucharu Polski, co oznacza, że Resovia będzie mogła liczyć na wsparcie kilku tysięcy kibiców i atut własnej hali. W półfinale gospodarze zmierzą się ze Skrą Bełchatów, w której Dobrowolski spędził pięć sezonów. - Nie będę generalizował, że faworytem jest Skra. Ten turniej ma, moim zdaniem, czterech faworytów. Uważam, że to dobrze, że pierwszy mecz gramy właśnie ze Skrą, bo jak się chce zdobyć puchar, to i tak trzeba z nimi wygrać. Gramy u siebie i atmosfera na pewno będzie wspaniała. Szanujemy wszystkich przeciwników, ale też nie jesteśmy bez szans. Bardzo bym sobie tego życzył naszego zwycięstwa, ale może być różnie. Na pewno każdy zespół zasłużył, żeby się w tym finale znaleźć - podsumował siatkarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×