Zwycięstwo z czerwienią w tle - trenerzy o meczu w Gorzowie Wielkopolskim

W środę GSPR Gorzów Wielkopolski na własnym terenie pokonał Arot Astromal Leszno 29:25 (17:10). Po spotkaniu swojego zadowolenie na ukrywał szkoleniowiec gorzowian Paweł Kaniowski.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Po sporych roszadach kadrowych podopieczni trenera Pawła Kaniowskiego nie byli stawiani w roli faworyta środowego meczu. Ambicja i zaangażowanie zespołu sprawiły, iż to gorzowianie cieszyli się z cennych dwóch punktów. - Dzisiaj drużyna pokazałam ogromne zaangażowanie i determinację, a to podstawa do dobrej gry.
Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, na to się szczególnie nastawialiśmy. W
ataku zagraliśmy konsekwentnie, rywal nas często nie kontrował stąd wynik do
przerwy. W drugiej połowie przekonaliśmy się, że trzydzieści minut jeszcze nie
wszystko. Drużyna przeciwna zbliżyła się na dwie bramki, ale zachowaliśmy spokój.
To świadczy o drużynie -
skomentował trener Kaniowski.

Odmiennie postawę swojej drużyny ocenił szkoleniowiec Arotu Astromalu Leszno Ryszard Kmiecik. - Nie wydaje mi się, że zlekceważyliśmy rywala. Nie rozpatrywałbym tej porażki pod tym kątem. Zdecydowanie przespaliśmy pierwszą połowę. Strach rzutu z drugiej linii, zbyt pasywna gra w obroni i dopiero w drugiej połowie zaczęło to funkcjonować. Doszliśmy rywala, lecz znowu popełnialiśmy proste błędy. W tym meczu to przeciwnik popełnił ich mniej i zasłużenie wygrał. Fizycznie jesteśmy przygotowani dobrze. Drugą część gry podgoniliśmy, wyprowadzaliśmy kontry. Wszystko zostało w głowach po pierwszej połowie. Nie można sobie pozwolić by w dziesiątej minucie przegrywać różnicą pięciu bramek. W lidze nie ma zdecydowanego faworyta, a co dopiero w tym meczu - ocenił Kmiecik.

W podobny sposób trenerzy ocenili sytuację z 20 minuty kiedy jeden z piłkarzy ręcznych Arotu za faul na rywalu otrzymał czerwoną kartkę. - Czerwona kartka wpłynęła na naszą drużynę. To był nasz podstawowy zawodnik. Sam jestem ciekawy czy było tak jak mówią sędziowie, że był atak na głowę. Jeśli tak to jakieś konsekwencje będzie musiał ponieść - powiedział Kmiecik.

- Czerwona kartka wybija przeciwnika z rytmu. To są elementy, które decydują o
końcowym wyniku. Jeśli ktoś fauluje i dostaje czerwoną kartkę to musi się z tym
liczyć
- ocenił Kaniowski.

Z dorobkiem 15 punktów gorzowianie zajmują 6. miejsce w ligowej tabeli. Leszczynianie z jednym punktem więcej plasują się tuż za podium. - Wszyscy wygrywają i nikt nie odpuszcza. Ja jestem przekonany, że tak ciasno będzie do końca rozgrywek - powiedział szkoleniowiec GSPR.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×