Cezary Wilk: Do Liege pojedziemy po zwycięstwo

Mimo że pierwszy mecz 1/16 finału Ligi Europejskiej ze Standardem Liege, który Wisła Kraków rozgrywała przed własną publicznością, zakończył się remisem 1:1, gracze mistrza Polski wierzą w awans do następnej fazy rozgrywek.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Białej Gwieździe udało się doprowadzić do remisu, chociaż od 28. minuty przegrywała 0:1 i grała w osłabieniu po czerwonej kartce dla Michała Czekaja. - Mimo gry w "10" zagraliśmy dobre spotkanie. Wszystko jest możliwe, jesteśmy na dobrej drodze do awansu. Rozegraliśmy dobry mecz i na rewanż pojedziemy nastawieni optymistycznie - zapowiada Łukasz Garguła. - Sprawa awansu jest otwarta i oceniam nasze szanse po równo. Oczywiście rewanż będzie ciężki, ale nie jesteśmy na straconej pozycji. Mamy dobry zespół i potrafimy grać w piłkę - dodaje "Guła".

- Wykonaliśmy dobrą pracę, stworzyliśmy dużo sytuacji pod bramką przeciwnika, także dobrze to wróży na przyszłość - to już opinia Marko Jovanovicia. - Na pewno Standard jest dobrą drużyną, ale nie zapominajmy, że czeka nasz jeszcze jeden mecz, co prawda na terenie przeciwnika, ale niczego to nie przekreśla. Mam nadzieję, że będziemy w stanie awansować do następnej rundy - mówi serbski obrońca Wisły. Optymizm przebija się również z wypowiedzi jego rodaka Ivicy Ilieva: - Nie udało się wygrać, ale przed rewanżem jestem optymistą. Grając w "10" przeciwko jedenastu rywalom potrafiliśmy prowadzić grę. To dobrze o nas świadczy.

- Nasze szanse na awans są duże. Grając w osłabieniu, potrafiliśmy zmusić Standard do gry z kontrataków przez praktycznie całą drugą połowę. Wydaje mi się, że w rewanżu szanse będą wyrównane. Spokojnie możemy liczyć na awans do kolejnej rundy. Wiadomo, że Standard będzie miał atut własnego boiska, ale nasze szanse na pewno też są duże. W drugiej połowie graliśmy w osłabieniu, a Standard ograniczał się jedynie do kontrataku. Wyjdziemy na mecz z równymi szansami. Mam nadzieję, że przejdziemy Belgów - mówi Czekaj, który z powodu "czerwieni" w Belgii nie wystąpi.

- Pierwszy mecz po zimowej przerwie był pewną niewiadomą, ale w pierwszych trzydziestu minutach na boisku istniała tylko jedna drużyna, czyli my. Po czerwonej kartce to się trochę zmieniło, ale kartki się zdarzają w futbolu. Standard jest silną drużyną, ciężko przeciwko nim grać, ale pokazaliśmy, że nie są aż tak mocni. Mamy realne szanse na awans. Przecież nawet w "10" byliśmy lepsi od Standardu, ale czeka nas trudne zadanie, bo oni na własnym stadionie są o wiele groźniejsi - przestrzega Maor Melikson.

Jak zwykle wyważony, ale i pewny siebie jest kapitan Wisły Cezary Wilk: - Czuliśmy się dobrze pod względem fizycznym i piłka w wielu momentach nam nie przeszkadzała, stąd kilka fajnych akcji. Uważam, że mogliśmy nawet pokusić się o zwycięstwo. Wisła nigdy nie jest zadowolona z remisu u siebie, ale jesteśmy zadowoleni z tego, jak się zaprezentowaliśmy. Remis pozostawia jednak sprawę awansu otwartą - żadnej z drużyn przed rewanżem jeszcze nie przybliżył do kolejnej rundy. W szatni w przerwie meczu pokazaliśmy swoją siłę. Wiedzieliśmy, że możemy strzelić jedną bądź dwie bramki. Chcieliśmy wyjść na drugą połowę i zagrać jakby było jedenastu na jedenastu zawodników. Standard zagrał słabo? Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. To my nie pozwoliliśmy im na rozwiniecie skrzydeł. Po pierwszym meczu wierzymy w swoje umiejętności i jesteśmy pełni optymizmu. Do Liege pojedziemy po zwycięstwo i awans.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×