Edgar Cani: Mogliśmy grać pięć godzin
Duże rozczarowanie wywołała w obozie Polonii Warszawa domowa porażka z Widzewem. Zdaniem Edgara Caniego Czarne Koszule były zespołem lepszym i powinny przeciwnika pokonać.
Podopieczni Jacka Zielińskiego gole tracili po prostych, indywidualnych błędach. Najpierw piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego wypuścił Michał Gliwa, a kilkanaście minut później futbolówkę do własnej siatki skierował Tomasz Brzyski. Bramek mogło paść nawet więcej, bliski szczęścia po kornerze był Ugochukwu Ukah (krycie zgubił Tomasz Jodłowiec), po wygraniu przebitki z Marcinem Baszczyńskim sam przed bramkarzem był Princewill Okachi, a w końcówce golkiper Czarnych Koszul wygrał jeszcze pojedynek z jednym z zawodników gości.
Poloniści swoje szanse też mieli, przed przerwą dwóch dogodnych sytuacji nie wykorzystali jednak Cani i Pavel Sultes. - Mogliśmy grać i pięć godzin, a i tak byśmy nic nie strzelili. Szans mieliśmy sporo - nie ma wątpliwości najskuteczniejszy w tym sezonie zawodnik Czarnych Koszul.
W następnej kolejce Poloniści zagrają z GKS-em Bełchatów, przygotowania do meczu zespół Czarnych Koszul będzie miał jednak utrudnione, aż ośmiu zawodników w środku tygodnia będzie bowiem przebywać na zgrupowaniach drużyn narodowych. Wśród szczęśliwców znalazł się także Cani, który może zadebiutować w reprezentacji Albanii. Co na to sam zainteresowany? - Trenerzy śledzili moje występy już wcześniej, a teraz wreszcie dostałem powołanie. Cieszę się, to mój pierwszy raz - podkreśla.
W środę Albania zagra z Gruzją, a po drugiej stronie boiska do korespondencyjnego pojedynku o miano pierwszego napastnika Czarnych Koszul stanie z Canim Władimir Dwaliszwili.