Absolutny precedens w NBA. O losie trenera Magic zadecyduje...zawodnik?!

Zdarzało się, że zawodnicy wymuszali na generalnych managerach pewne decyzje kadrowe. Niejednokrotnie podprogowym szantażem zdobywali dla siebie wyższe kontrakty, a czasem dopinali celu i byli oddawani do innych drużyn. Obecna sytuacja w Orlando Magic przebija jednak wszystko, co znamy z ostatnich lat.

Bartłomiej Berbeć
Bartłomiej Berbeć

Dwight Howard jest od 2004 roku największą gwiazdą Orlando Magic. Wyrósł na najbardziej dominującego fizycznie środkowego w NBA i chociaż Andrew Bynum ostatnio pokazuje, że może się do niego zbliżyć, to "DH12" ma opinię najlepszego centra ligi. Jest niezwykle efektowny, jego postura wzbudza strach, nieustanny uśmiech na twarzy już nieco mniej. Gdzie jednak leży granica wartości zawodnika dla klubu?

Organizacja z siedzibą w Amway Center, według doniesień ESPN, obiecała Dwightowi Howardowi dokooptowanie do składu jednego, dobrego gracza, który umożliwi spełnienie celu - walkę o tytuł mistrzowski. W tym akurat nie byłoby nic dziwnego, to zwyczajne postępowanie mające zachęcić gwiazdy do pozostania w swoich zespołach. Magic posunęli się jednak o krok dalej.

Otóż to właśnie Howard ma zdecydować o losie...generalnego managera Otisa Smitha oraz trenera Stana Van Gundy'ego. Jeżeli podpisze przedłużenie kontraktu, głos należy do niego.

Czy dawanie zawodnikowi takich kompetencji nie kieruje nas w stronę absurdu? Właściwie trudno odpowiedzieć na to pytanie. Sprawę warto jednak śledzić, bo dawno żaden koszykarz nie miał w rękach tak wiele i żaden klub nie komunikował tego aż tak otwarcie, jak teraz.

Przypomnijmy, że Magic bardzo mocno starają się sprowadzić Monta Ellisa z Golden State Warriors.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×