Szymon Ligarzewski: Inne zespoły tego nie mają

Bardzo podobne zawody do poprzedniego spotkania z Sokołem Kościerzyna mieli okazję oglądać licznie zgromadzeni w hali przy Twardowskiego kibice Gaz-System Pogoni Szczecin. Czwarta wygrana z rzędu i szósta w siedmiu rozegranych w tym roku meczach mocno przybliżyła szczecińską drużynę do osiągnięcia zakładanych przed sezonem celów.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Fakt ten, że mecz miał praktycznie taki sam przebieg jak ten z kościerzynianami, potwierdził bramkarz Gaz-System Szymon Ligarzewski. - Zgadza się. Zespoły, które do nas przyjeżdżają, czy też jak my do nich jedziemy, grają pierwsze 30 minut i jeszcze kondycyjnie, siłowo wytrzymują nie mając żadnego zmiennika, a później już niestety "pękają".

Zapytany zaś o to czy to był właśnie powód tego jak wyglądał ten mecz odpowiedział. - Myślę, że tak. My na pewno musimy poprawić skuteczność w ataku. W drugiej połowie jest ona dużo lepsza, ale gdyby była taka w pierwszej to zarówno z Kościerzyną jak i w tym meczu schodzilibyśmy na przerwę z przewagą 5-7 bramek. Pozycje były, wszystko tak naprawdę było poza właśnie tą skutecznością.

W ostatnich spotkaniach szczecinianie zdobywają sporo ponad 30 bramek. Jeszcze bardziej cieszy ich kibiców natomiast inna rzecz, a mianowicie olbrzymi potencjał, który drzemie w drużynie. Bardzo dobrze spisują się również zmiennicy, którzy zapisują się w protokołach pomeczowych nie tylko tym, że wchodzą na parkiet. Potwierdził to również Ligarzewski. - Zgadza się. Mamy tę możliwość zamiany zawodników i ci, którzy wchodzą, też potrafią wziąć ciężar gry na siebie i rzucają bramki. Inne zespoły tego nie mają i to widać. Naprawdę zawodnik nie jest w stanie i w obronie i w ataku tyrać 60 minut i grać na takim samym poziomie jak w pierwszych 20 minutach.

Po samej grze oraz kolejnych zdobyczach punktowych stawiane ekipie Pogoni cele zaczynają być co raz bardziej realne niż przed sezonem. Teraz już tylko jakiś niewyobrażalny pech musiałby się zdarzyć, by podopieczni Rafała Białego nie zagrali w spotkaniach barażowych. Z uśmiechem na twarzy swoje zdanie na ten temat wyraził golkiper Portowców. - Póki piłka w grze to nie ma o czym mówić, aczkolwiek powoli liczymy na to, że już jesteśmy w tych barażach, a potem będziemy chcieli się już jak najlepiej do nich przygotować.

Szansa by je już przypieczętować nadarzy się w najbliższą sobotę w Elblągu. Techtrans potrzebuje jednak bardzo mocno jakichkolwiek punktów by móc walczyć o utrzymanie dla siebie I ligi. Jedno jest pewne, rywala Pogoń lekceważyć nie zamierza, wręcz przeciwnie. - To jest najważniejszy mecz dla nas. W Elblągu jest bardzo gorący teren. Tam nam się zawsze bardzo ciężko gra i męczymy się strasznie, zresztą każdy wyjazd jest bardzo ciężki, ale chcemy to wygrać i przypieczętować te baraże.

Zapytany zaś o mocniejsze punkty tej ekipy odpowiedział. - Elbląg jest ogólnie dobrą drużyną. Ma kto rzucić z drugiej linii. Jest drużyną zgraną i u siebie są naprawdę bardzo ciężkim przeciwnikiem do ogrania.

Dzięki przełożeniu meczu z Poznaniem zespół z Grodu Gryfa nie wypadł z tzw. rytmu meczowego, co może mieć również znaczenie. - Przełożyliśmy mecz i teraz gramy z Techtransem. Później mamy dwa tygodnie przerwy, ale wykorzystamy to na takie przygotowania do następnych gier - zakończył Ligarzewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×