Przemysław Krajewski: Po przerwie wdarło się w nas zbyt duże rozluźnienie

Nielba Wągrowiec pokonała Juranda Ciechanów różnicą siedmiu bramek. Zdaniem Przemysława Krajewskiego wygrana przybliżyła nielbistów do utrzymania w Superlidze.

Piotr Werda
Piotr Werda

W drugim starciu fazy play-out żółto-czarni zwyciężyli na swoim terenie Juranda Ciechanów 35:28. Jak wyjawił skrzydłowy Nielby Przemysław Krajewski, drużyna z dużym zaangażowaniem przygotowywała się do sobotniego starcia. Wągrowczanie przystąpili do meczu w osłabionym składzie. Oprócz Aloszy Szyczkowa zabrakło też Jakuba Płócienniczaka, którego krótko przed meczem dopadły problemy zdrowotne.

Pierwszą połowę wyraźnie wygrali nielbiści (19:10). W drugiej odsłonie ciechanowianom udało się zmniejszyć rozmiary porażki do zaledwie trzech bramek (27:24). W samej końcówce lepsi byli jednak wągrowczanie.

- W trakcie meczu wyraźnie brakowało nam wsparcia Jakuba Płócienniczaka w obronie. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze. Świetnie funkcjonowała zarówno defensywa z bramkarzem, jak i sam atak. Wyprowadzaliśmy udane kontrataki. Po przerwie w nasze szeregi wdarło się jednak zbyt duże rozluźnienie. Być może wpływ na naszą postawę w tym właśnie okresie miało wysokie prowadzenie - zastanawiał się po zakończeniu meczu Przemysław Krajewski.

Zdaniem skrzydłowego MKS-u, nielbistom nie mogą zdarzać się podobne przestoje. - Dziś powtórzyła się niestety sytuacja z drugiej rundy, kiedy to podejmowaliśmy u siebie zespół z Ciechanowa. Wówczas do przerwy też wysoko prowadziliśmy i potem, podobnie jak dziś - Jurand prawie nas doszedł. Cieszy jednak zwycięstwo i komplet punktów. Zrobiliśmy kolejny ważny krok, aby się utrzymać w Superlidze. Gdyby udało się nam wygrać w następnym meczu - w Olsztynie, nasza sytuacja byłaby bardzo dobra - tłumaczył szczypiornista Nielby.

Ze zdobycia kompletu punktów cieszył się również Paweł Galus. Szkoleniowca Nielby Wągrowiec martwią jednak przestoje w grze. - Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze. Mieliśmy jednak w tym okresie sporo niewykorzystanych sytuacji. Do przerwy udało się nam uzyskać znaczną przewagę bramkową. W szatni ostrzegałem jednak zawodników, że mecz się jeszcze nie skończył i Jurand będzie walczył do samego końca. W drugiej połowie drużyna z Ciechanowa pokazała, że jest zespołem bardzo ambitnym - tłumaczył trener.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×