Portowcy w opałach - relacja z meczu Pogoń Szczecin - Termalica Nieciecza

Zimowa aura wprowadziła zawodników szczecińskiej Pogoni w sen zarówno na początku pierwszej, jak i drugiej połowy meczu z Termalicą. Przestoje w grze gospodarzy wykorzystali bez zawahania niecieczanie, którzy dzięki zwycięstwu 2:0 przesunęli się w tabeli tuż za plecy sobotniego rywala.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Stadion przy Twardowskiego po raz drugi wiosną był areną starcia na szczycie pierwszoligowej tabeli. Tym razem możliwości lidera - Pogoni Szczecin przyjechała przetestować druga w stawce Termalica, najefektywniejszy w defensywie zespół ligi.

Goście dotychczas wiązali z grodem gryfa wyłącznie miłe wspomnienia. Gdy przed niemal dwoma laty pojawili się w nim po raz pierwszy, wywalczyli historyczny, pierwszy wyjazdowy komplet punktów na zapleczu Ekstraklasy, a nawet "pozbawili" posady trenera Portowców Macieja Stolarczyka. W sobotę mogli wstrząsnąć szczecińskim klubem w tylko nieco mniejszym stopniu.

Powracający na ławkę trenerską Pogoni Marcin Sasal zareagował na przeciętne występy podopiecznych przetasowaniem składu. Do jedenastki powrócili po dłuższej nieobecności Vuk Sotirović oraz Robert Kolendowicz, wśród rezerwowych zasiadł natomiast kapitan Bartosz Ława.

Świadome znaczenia spotkania zespoły mecz rozpoczęły odważnie. Żadna ze stron nie zamierzała murować dostępu do bramki, akcje szybko przenosiły się spod jednego pola karnego pod drugie. Dużo miejsca w środku pola miał pomocnik Termaliki Andrzej Rybski, który co chwile uruchamiał podaniami Marcina Szałęgę i Emila Drozdowicza.

Po jednym z takich zagrań, w 10. minucie Szałęga bez zastanowienia uderzył w światło bramki i dopiero robinsonada Janukiewicza uchroniła gospodarzy przed stratą bramki. Uderzenie skrzydłowego Termaliki było pierwszym ostrzeżeniem dla defensywy gospodarzy. Drugiego nie było.

15. minuta i Rybski znów bezkarnie wbiegł w okolice pola karnego Portowców. Urodzony w Wolfsburgu pomocnik obsłużył podaniem Szałęgę, ten bez zastanowienia dośrodkował w pole karne, a tam niefrasobliwość defensywy wykorzystał Dariusz Pawlusiński i lokowanym strzałem trafił do siatki.

Portowcy po raz trzeci wiosną przespali początek meczu. Pierwszy naprawdę groźny strzał oddali dopiero w 28. minucie, a i to uderzenie było bardziej dziełem przypadku niż składnej akcji. Ostatecznie próba Sotirovicia o centymetry minęła słupek bramki.

Niecieczanie odpowiedzieli strzałem Pawlusińskiego z rzutu wolnego, jednak tym razem na posterunku między słupkami bezbłędnie zachował się Janukiewicz.

Uspokojeni przebiegiem meczu przyjezdni znaleźli się w opałach tuż przed przerwą. Wówczas to Pogoń wreszcie skonstruowała kilka akcji na miarę lidera tabeli. W 42. minucie po podaniu z lewej strony Adrian Budka huknął w poprzeczkę, a po chwili Sotirović fatalnie przestrzelił z najbliższej odległości.

Jeszcze przed gwizdkiem zapraszającym zawodników do szatni bliscy szczęścia byli Edi Andradina i Przemysław Pietruszka, lecz na ich drodze stanął efektownie i efektywnie blokujący strzały Sebastian Nowak.

Okazje z końcówki połowy mogły zapowiadać ofensywną nawałnicę Pogoni po przerwie. Stało się jednak inaczej. Nawałnica była, ale najpierw śnieżna, a następnie piłkarska w wykonaniu niecieczan.

Jeszcze w 48. minucie Krzysztof Lipecki nie trafił w światło bramki sprzed pola karnego, lecz już po chwili będący w sytuacji sam na sam z Janukiewiczem Emil Drozdowicz nie pozwolił sobie na pomyłkę i podwyższył prowadzenie wicelidera tabeli. Napastnik Termaliki skarcił w ten sposób klub, w którego orbicie zainteresowań znajdował się kilka miesięcy temu.

Uspokojona wynikiem Termalica cofnęła się do defensywy i z tej perspektywy zaczęła kontrolować przebieg meczu. Portowcy potrafili nadkruszyć mury obronne przyjezdnych w 60. i 62. minucie. Uderzenia Pietruszki oraz Adama Frączczaka nie miały jednak prawa zaskoczyć Nowaka.

Trener Sasal próbował ratować sytuację zmianami, obok Adama Frączczaka posłał do boju także Donalda Djousse. Ten pierwszy raz po raz zaznaczał swoją obecność na murawie. W 68. minucie próbował dobijać wybronione przez Nowaka uderzenie Kolendowicza. Będąc sam na sam z bramką, kropnął jednak w poprzeczkę. Piłka odbiła się jeszcze od murawy, zdaniem szczecińskich kibiców za linią bramkową, zdaniem sędziego przed.

Minuty upływały, a szczecinianom wciąż brakowało szczęścia i... patentu na znakomicie dysponowanego bramkarza Termaliki. W 76. minucie Nowak w niesamowity sposób odbił strzał Donalda Djousse z najbliższej odległości.

Do końca spotkania ofensywa Pogoni nie straciła na sile, jednak jej efekty były identyczne jak przez cały mecz. Termalika utrzymała dwubramkowe prowadzenie i zbliżyła się w ligowej tabeli tuż za plecy Portowców.

Po meczu powiedzieli:

Trener Termaliki Bruk-Bet Nieciecza Dusan Radolsky: Udało nam się dobrze wejść zarówno w pierwszą, jak i drugą połowę. Szczerze mówiąc, właśnie na takie początki liczyliśmy. Chcieliśmy zagrać aktywnie, wywrzeć na gospodarzach presję. Taktyką wygraliśmy ten mecz.

Trener Pogoni Szczecin Marcin Sasal: Do przerwy gra była wolna, nie wiedzieliśmy co mamy robić. Znów za spokojnie weszliśmy w mecz. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest w głowach zawodników, oni są przemotywowani. Tuż przed przerwą stworzyliśmy sobie kilka sytuacji podbramkowych. już po powrocie z szatni Termalica jednak podwyższyła prowadzenie. Mieliśmy szansę na bramki, nawet jedną zdobyliśmy, jednak sędzia jej nie uznał. Roztrwoniliśmy przewagę w tabeli, ale jeżeli będziemy nadal grać tak jak w drugiej połowie przeciw niecieczanom, to powinniśmy jeszcze długo utrzymać się na szczycie.

Pogoń Szczecin - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:2 (0:1)
0:1 - Pawlusiński 15'
0:2 - Drozdowicz 49'

Składy:

Pogoń: Janukiewicz - Rogalski (56' Frączczak), Hernani, Noll, Pietruszka, Budka, Szałek (77' Golla), Akahoshi, Kolendowicz, Edi Andradina, Sotirović (65' Djousse).

Termalica: Nowak - Piątek, Czerwiński, Pleva, Kubowicz, Pawlusiński, Lipecki, Baran (82' Trafarski), Rybski, Szałęga (90' Kowalski), Drozdowicz (90 +4' Szczoczarz).

Żółte kartki: Baran, Trafarski (Termalica) oraz Rogalski (Pogoń).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: 4700.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×