Maciej Janowski: Oficjalnej propozycji jazdy w Grand Prix nigdy nie otrzymałem

Nie ma chyba na świecie zawodnika, który rozpoczynając swoją przygodę z żużlem nie myślał o tym, by choć na jeden sezon znaleźć się w elitarnym gronie zawodników ścigających się o tytuł indywidualnego mistrza świata. Maciej Janowski jest jednym z tych polskich jeźdźców, którzy prędzej czy później prawdopodobnie w Grand Prix się znajdą. Kiedy jednak to nastąpi?

Kamil Hynek
Kamil Hynek

- Nie wiem (śmiech). Chyba każdy zawodnik, który zaczął karierę żużlowca marzy by znaleźć się w tej ścisłej piętnastce, która walczy o koronę czempiona naszego globu. Czy to się stanie za rok, czy za dziesięć lat, jest mi to naprawdę obojętne - mówi specjalnie dla SportoweFakty.pl aktualny indywidualny mistrz świata w kategorii juniorów.

Kiedy okazało się, że w polskiej, najwyższej klasie rozgrywkowej, w każdym zespole będzie mógł jeździć tylko jeden zawodnik z cyklu Grand Prix, nastąpiło prawdziwe trzęsienie ziemi. Masowe rezygnacje kolejnych jeźdźców doprowadziły do tego, że organizatorzy rund GP nawet prosili niektórych zawodników, by ci zastąpili m.in. Piotra Protasiewicza i Darcy Warda. A nazwisk w "sezonie ogórkowym" przewinęło się w tym kontekście bardzo wiele. Szeroko komentowało się, że być może już w tym roku swoją szansę rywalizacji z najlepszymi dostanie właśnie "Magic". - Szczerze mówiąc do mnie dotarły tylko pogłoski, tzw. pytanie "z daleka". Bezpośrednio, czy wprost od organizatorów nikt mi propozycji jazdy w Grand Prix nie złożył. Polskie przepisy z jeźdźcami w cyklu na obecną chwilę są jakie są, a ja też chyba nie jestem jeszcze na tyle dobrym i doświadczonym zawodnikiem żeby podołać takiemu wyzwaniu - wyjawia 21 - latek.

Na razie Janowskiemu pozostaje oglądać zmagania najlepszych w telewizji. Jakie wnioski wynosi ze szklanego ekranu? - Jazda w GP to zdobycie wielkiego doświadczenia, nazwijmy to nawet szkołą wyższą speedwaya. To jest zupełnie inne ściganie niż w lidze. Tam wszyscy jadą na 150 proc., odstępy w niektórych sytuacjach są takie, że ciężko czasami szpilkę włożyć między zawodników. Oglądam to z wielkim respektem i widzę, że jeszcze muszę wiele kółek wykręcić żeby tam się znaleźć - kończy zawodnik Azotów Tauronu Tarnów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×