Przemysław Łuszczewski: Nie zawsze pogoń jest udana

Doświadczony zawodnik nie zawiódł, a mimo to Wikana Start musiał raz uznać wyższość Delikatesów Centrum PBS Bank MOSiR Krosno. W tej sytuacji wywalczenie utrzymania w I lidze będzie więc niezwykle trudne.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

W sobotę gospodarze początkowo dali się zdominować przeciwnikowi, po czym przejęli inicjatywę i zdołali zwyciężyć. Natomiast dzień później rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia, a później odrabiali straty i byli o krok od sukcesu. - Lepiej weszliśmy w mecz w porównaniu do soboty. Nie byliśmy tak zdenerwowani. Może zachłysnęliśmy się tą naszą dość dobrą grą na początku i to nas troszeczkę uśpiło. W sobotę goście grali praktycznie sześcioma zawodnikami, a w niedzielę prawie wszyscy w ich drużynie wnieśli coś do zespołu - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Przemysław Łuszczewski.

W obu spotkaniach 32-letni skrzydłowy przebywał na boisku przez ponad 36 minut - najdłużej spośród graczy Wikany Startu i miał olbrzymi wpływ na postawę zespołu. W niedzielę grę drużyny kreowali głównie podstawowi zawodnicy. - W sobotę nasi rezerwowi grali rewelacyjnie. Natomiast dzień później troszeczkę nas przytkało, bo graliśmy praktycznie pierwszą piątką. Zmiennicy za dużo nie wnosili i zespół z Krosna osiągnął 10-punktową przewagę i musieliśmy gonić wynik. Nie zawsze taka pogoń jest udana - przyznaje były koszykarz AZS Koszalin.

Pomimo postawy gorszej niż w poprzednim meczu, wygrana była na wyciągnięcie ręki. Wikana Start zminimalizował stratę do dwóch punktów, lecz nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Kluczowe znaczenie miały niezliczone punkty Michała Sikory. - Jeżeli ten rzut Michała Sikory z faulem byłby zaliczony, to myślę, że odnieślibyśmy sukces. Może ten faul był wcześniej, ale gwizdek sędziego był w trakcie oddawania rzutu. Trzeba być konsekwentnym. Jeżeli nie gwiżdże się wcześniej, a już w trakcie kiedy zawodnik oddaje ten rzut, to trzeba rzut zaliczyć. Takie jest moje zdanie. Ten mecz kosztował nas dużo nerwów. To my czujemy się bardziej pokrzywdzeni niż goście z Krosna - przekonuje Łuszczewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×