IO Koszykówka Mężczyzn: Mistrzowie Świata zdeklasowali wicemistrzów!

Hiszpania, która w 2006 roku wywalczyła tytuł mistrza świata w swoim pierwszym spotkaniu na igrzyskach olimpijskich zdeklasowała wicemistrzów świata - Greków, wygrywając z nimi aż 15 punktami - 81:66. Olbrzymia w tym zasługa Rudy'ego Fernandeza. Nowy nabytek Portland Trail Blazers dopisał do dorobku swojego zespołu 16 oczek.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Tak jak można było się spodziewać pierwsze minuty tego pojedynku były niezwykle wyrównane. Jako pierwsza punkty na swoje konto zapisała drużyna Aito Garcii Renesesa. Grecy jednak bardzo szybko doprowadzili do remisu, po czym wyszli na pierwsze prowadzenie w tym meczu. Wszystko to za sprawą skutecznych rzutów graczy obwodowych - Vassilisa Spanoulisa oraz Dimitrisa Diamantidisa. Jednak niemalże natychmiast obudził się Jose Manuel Calderon, który najpierw zdobył punkty spod kosza, a następnie celnie wyegzekwował rzut zza linii 6,25. Co chwilę dochodziło do zmiany prowadzącego teamu. Kiedy wydawało się, że jedna z ekip uzyskała już przewagę na parkiecie, to z chwilowej indolencji przebudzał się przeciwnik i odpowiadał trafieniem do kosza. Końcówka pierwszej kwarty należała do mistrzów Świata z 2006 roku - Hiszpanów. Zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego najpierw ze stanu 15:16 wyszli na prowadzenie 17:16, a następnie dzięki Pau'owi Gasolowi oraz Berniemu Rodriguezowi odskoczyli na różnicę 4 "oczek". Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 20:16.

Początek drugiej odsłony był bardzo słaby w wykonaniu obu drużyn. Zarówno Hiszpanie jak i Grecy w dużym stopniu skupili się na jak najlepszej grze w obronie, zapominając przy tym o ataku. Pierwsze punkty w tej odsłonie zdobył Ioannis Bourousis, który dwukrotnie trafił z linii rzutów wolnych. Niespełna 30 sekund później dwa oczka do dorobku zespołu z Bałkanów, w efekcie czego ponownie był rezultat remisowy - 20:20. Następnie przez pewien okres tej partii toczyła wymiana ciosów. Na nieco ponad 4 minuty przed końcem pierwszej połowy po punktach Antonisa Fotsisa było 26:26. Ale od tego momentu rozpoczęła się znakomita gra wicemistrzów Europy. Świetna postawa Juana Carlosa Navarro, Rudy'ego Fernandeza, Marca Gasola oraz Ricky'ego Rubio doprowadziła do tego, że mistrzowie świata zaliczyli serię 9:0 i tym samym prowadzili 35:26. Ostatnie słowo w tej odsłonie należało jednak do Greków. W ostatnich sekundach pierwszej połowy akcję 2+1 zanotował Spanoulis.

Pierwsza połowa była do pewnego momentu niezwykle wyrównana. Obie ekipy przede wszystkim skupiły się na dobrej grze w obronie. W efekcie czego w ataku obie drużyny niezwykle często popełniały błędy - wiele nieskutecznych rzutów, w szczególności z dystansu. Warto dodać, że podopieczni Panagiotisa Yannakisa w przeciągu 20 minut zanotowali aż 10 strat. Deskę nieznacznie wygrali Hiszpanie - 23:20. Aż pięć piłek w tych dwóch kwartach zdołał zebrać Pau Gasol. Najwięcej "oczek" bo 9 dla teamu z Półwyspu Iberyjskiego miał zdobyte nowy nabytek Portland Trail Blazers - Rudy Fernandez. Natomiast w zespole byłych mistrzów Europy brylował Vassilis Spanoulis, który zgromadził na swoje konto 13 punktów. Warto dodać, że było to niemalże 50 procent całego dorobku Greków - 29.

Po przerwie niezwykle zmobilizowani na parkiet wyszli aktualni mistrzowie świata, którzy w niesamowitym tempie zdołali wywalczyć bezpieczną przewagę. Niesamowitą serię zaliczyli Hiszpanie, którzy ze stanu 37:31 doprowadzili do wyniku 50:31. Olbrzymia w tym zasługa Calderona. Pomogli mu w tym także Pau Gasol oraz Navarro. Grecy dopiero na niespełna 5,5 minuty przed końcem trzeciej partii zdobyli kolejne minuty. Wówczas to do kosza trafił Panagiotis Vasilopoulos. Warto dodać, że indolencja wicemistrzów świata trwała przez blisko 180 sekund. Podopieczni Yannakisa nieco zdołali zmniejszyć różnicę dzielącą ich od graczy z Półwyspu Iberyjskiego. W pewnym momencie tej kwarty zawodnicy z Bałkanów przegrywali już "tylko" 12 "oczkami". Miało to miejsce 2 minuty przed końcem tej odsłony. Jednak o czas poprosił Aito Garcia Reneses, który chciał przystopować Greków. I udało się Hiszpanie powiększyli ostatecznie swoją przewagę aż do 16 punktów. na 10 minut przed końcem pojedynku było więc 62:46.

To był już jednak koniec marzeń o triumfie mistrzów Europy z 2005 roku. Ich próba zmniejszenia rozmiarów porażki także nie przyniosła zamierzonych efektów. Hiszpanie bowiem bardzo szybko odpowiadali skuteczną akcją w ataku. Na 7 minut przed końcową syreną po jednym celnym rzucie osobistym Berni Rodrigueza na tablicy widniał wynik 68:53. Kilka chwil później piłkę w koszu umieścił Pau Gasol i przewaga podopiecznych Renesesa wynosiła 17 "oczek". Grecy znów mieli olbrzymie problemy ze zdobywaniem punktów. Bezlitośnie wykorzystywali to rywale. Wicemistrzowie świata praktycznie już w tym momencie czwartej kwarty poddali się. Nie było szans na wygraną bo Hiszpanie byli znakomicie dysponowani. Na 4 minuty przed końcem gracze z Półwyspu Iberyjskiego prowadzili już 74:53. Jednak niemoc strzelecką przełamał kilkanaście sekund później koszykarz CSKA Moskwa - Nikolaos Zisis, który trafił zza linii 6,25. Ale na mistrzów świata nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Kilka chwil później sfaulowany został Felipe Reyes. Hiszpan, który występuje na pozycji silnego skrzydłowego dwukrotnie skutecznie wyegzekwował rzuty wolne i tym samym jego drużyna prowadziła 76:56. W samej końcówce mistrzowie świata grali już rozluźnieni, w efekcie czego zawodnicy Renesesa zmniejszyli rozmiary porażki do 15 oczek. Sekundę przed końcową syreną do kosza z dystansu trafił jeszcze Ricky Rubio. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 81:66.

Hiszpanie potwierdzili tym samym, że są w znakomitej dyspozycji. Wygrana różnicą 15 punktów nad Grekami na pewno zrobiła wrażenie na innych ekipach. Mistrzowie świata byli lepsi na desce, a także Aito Garcia Reneses w większym stopniu wykorzystał graczy rezerwowych. Yannakis natomiast przez długi czas stawiał na tych samych zawodników obwodowych. Byli mistrzowie Europy przegrali głównie przez słabą postawę zawodników na pozycjach silnego skrzydłowego oraz środkowego. Jednak w obu drużynach brylowali gracze obwodowi. W teamie z Półwyspu Iberyjskiego byli to obrońcy - Calderon, Navarro oraz pełniący funkcję niskiego skrzydłowego Fernandez, natomiast w zespole z Bałkanów - Diamantidis oraz Spanoulis.

Hiszpania - Grecja 81:66 (20:16, 15:13, 27:17, 19:20)

Hiszpania: Rudy Fernandez 16, Jose Manuel Calderon 13, Pau Gasol 11 (7 zbiórek), Marc Gasol 7, Ricky Rubio 7, Juan Carlos Navarro 7, Carlos Jimenez 6, Alex Mumbru 5, Felipe Reyes 4, Berni Rodriguez 3, Jorge Garbajosa 2, Raul Lopez 0.

Grecja: Vassilis Spanoulis 15, Dimitris Diamantidis 14, Nikolaos Zisis 10, Panagiotis Vasilopoulos 9, Antonis Fotsis 7, Theodoros Papaloukas 5, Ioannis Bourousis 3, Sofoklis Schortsanitis 2, Konstantinos Tsartsaris 1, Michail Pelekanos 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×