Śląsk... utrzyma zaliczkę z Lubina?

Jesienią Śląsk Wrocław pokonał w Lubinie KGHM Zagłębie aż 5:1. Od tamtego czasu bardzo wiele się jednak zmieniło. Chociaż wrocławianie plasują się w ścisłej czołówce, to wcale nie muszą być faworytem niedzielnego starcia z Miedziowymi. Lubinianie bowiem już od ośmiu spotkań nie zaznali goryczy porażki.

Artur Długosz
Artur Długosz

Już w niedzielę na Stadionie Miejskim we Wrocławiu w derbowym spotkaniu Śląsk Wrocław podejmować będzie KGHM Zagłębie Lubin. Wiadomo ile dla każdego kibica znaczą potyczki derbowe. O tym, że fani Śląska i Zagłębia nie darzą się sympatią, nikomu nie trzeba chyba przypominać. Miedziowi do Wrocławia przyjadą z jednym zamiarem - zrehabilitować się za porażkę 1:5 na własnym stadionie. Zagłębie jesienią spisywało fatalnie, ale nawet wtedy aż takiego upokorzenia przez Śląsk, nikt w Lubinie nawet się nie spodziewał.

Tym razem jednak wynik może być zupełnie inny. Rok 2012 to dla Śląska jak na razie pasmo nieszczęść i porażek. Na dziesięć potyczek ligowych zielono-biało-czerwoni wygrali zaledwie dwa razy - z Cracovią oraz bardzo szczęśliwie z PGE GKS-em Bełchatów. Do tego doliczyć można odpadnięcie z Pucharu Polski z pierwszoligową Arką Gdynia. Zagłębie punktuje natomiast kapitalnie i z ostatniej pozycji w tabeli na koniec rundy jesiennej, przedostało się już do bezpiecznej strefy. Lubinianie już od ośmiu spotkań nie zaznali goryczy porażki. Jedynie Podbeskidzie Bielsko-Biała ograło Zagłębie w tym roku. Później Miedziowi wygrali sześć meczów, a dwa zremisowali. Śląsk natomiast ostatnio tylko dzielił się punktami. - Pozostały nam trzy mecze, dziewięć punktów do zdobycia i teoretycznie mamy szansę zdobyć mistrzostwo Polski - mówił po ostatnim spotkaniu z Lechią Gdańsk napastnik WKS-u, Łukasz Gikiewicz.

Pierwszym z tych trzech spotkań będzie właśnie potyczka z Zagłębiem. Do niedzielnego starcia wrocławianie przystąpią osłabieni brakiem Tadeusza Sochy, który musi pauzować za czerwoną kartkę z meczu z Lechistami. W pierwszej połowie meczu w Gdańsku żółtą kartką został ukarany Mariusz Pawelec. I również dla niego oznaczało to, iż nie wystąpi w następnym pojedynku, bowiem było to czwarte "żółtko" w tym sezonie. Zagrożeni karencją pozostają Sebastian Mila, Łukasz Madej i Piotr Ćwielong. Wszyscy mają na swoim koncie po trzy żółte kartki i każde następne upomnienie będzie oznaczało przymusową pauzę.
Piłkarze Śląska nie mają ostatnio wielu powodów do radości Piłkarze Śląska nie mają ostatnio wielu powodów do radości
W jesiennym spotkaniu wrocławianie wystąpili w następującym składzie: Rafał Gikiewicz - Celeban, Fojut, Pietrasiak, Pawelec (65' Wołczek) - Sobota, Dudek, Elsner (76' Kaźmierczak), Mila, Ćwielong - Diaz (70' Voskamp). Pewne jest, że tym razem to zestawienie się nie powtórzy. Na boisku na pewno nie pojawią się Jarosław Fojut i Sebastian Dudek, którzy są kontuzjowani. Sebastian Mila dopiero wraca do zdrowia, a Johan Voskamp od dawna nie dostaje szans od Oresta Lenczyka. Rafał Gikiewicz stracił miejsce między słupkami na rzecz Mariana Kelemena, ale kto wie, czy w niedzielę nie pojawi się na boisku. Po Wrocławiu krążą bowiem różne plotki... W jakiej formie jest natomiast Dariusz Pietrasiak, to wszyscy kibice WKS-u doskonale wiedzą. Wcale nie jest teraz pewne, czy to Zagłębie nie będzie faworytem i za wszelką cenę nie zechce zmazać fatalnej passy z jesieni. Śląsk w tej rundzie już na własnym stadionie wysoko przegrał - z Legią Warszawa aż 0:4. Czy taki wynik jest możliwy i w niedzielę? - Uważam, że należy zapomnieć o wyniku 5:1, jaki osiągnęliśmy jesienią w Lubinie i przystąpić do niedzielnego spotkania zmobilizowani i zmotywowani. Nie możemy liczyć na to, że Zagłębie zagra słaby mecz - podkreśla "Oro Profesoro"

Wrocławianie paradoksalnie cały czas są jeszcze w grze o mistrzostwo Polski. Aby jednak nie stracić nawet miejsca gwarantującego udział w europejskich pucharach, wicemistrzowie Polski muszą wygrywać. Pomóc Śląskowi będzie starał się doświadczony Krzysztof Wołczek, który w trybie awaryjnym został zgłoszony do rozgrywek. Zastąpił on kontuzjowanego Fojuta. - Nie jest niczym przyjemnym korzystać z kontuzji kolegów, chociaż uważam, że nie zasłużyłem, aby do tej pory być poza kadrą meczową, ale skoro tak się stało... Ja gram dla Śląska Wrocław, z tym klubem mam podpisany kontrakt już kupę lat, także zrobię wszystko, co możliwe. Przez ostatnie pół roku ciężko pracowałem, jestem bez kontuzji od dłuższego czasu. Myślę więc, że sobie poradzę - jeśli oczywiście będę wystawiony przez trenera do grania - jeśli się okaże, że nagle spoza kadry meczowej jestem potrzebny w jedenastce - mówi z przekąsem obrońca na łamach oficjalnej strony internetowej klubu z Wrocławia.

- Oczywiście wszyscy są bardzo zmobilizowani. Wiadomo, że zostały trzy kolejki do końca i spotkanie z Zagłębiem będzie bardzo ważne dla nas. Wiadomo, jakie są relacje między kibicami, ale dla nas nie jest to do końca ważne. Na boisku dajemy z siebie wszystko. Wiadomo, że dla kibiców jest to prestiżowy mecz i my to na boisku odczuwamy. Daje to nam jeszcze większą adrenalinę i przez to mecze zawsze były ciekawe. Z reguły, z tego co pamiętam, przynajmniej ostatnimi laty je wygrywaliśmy - podsumowuje piłkarz.

To, jakim wynikiem zakończy się mecz w niedzielę może pokazać, jaka jest atmosfera w drużynie z Wrocławia oraz na co w tym sezonie zielono-biało-czerwoni właściwie mogą jeszcze liczyć.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×